Showing posts with label Karmelowa torebka / Karamell Tasche / Caramel bag. Show all posts

Showing posts with label Karmelowa torebka / Karamell Tasche / Caramel bag. Show all posts

Fall colours

Heute fühlte ich mich gezwungen meine Herbst/Frühling Schuhe ausnehmen. Das gleiche ging für ein Paar wärmere Pullis. Denkt ihr, dass ich schon meine Sandalen wegstecken soll? Ich habe ein bisschen auf meinen Blog im Archiv gestöbert und mit Erleichterung festgestellt, dass es dieses Jahr schon Ende März ganz warm war. Ich trug nur wärmere Strickjacken oder leichtere Mäntel. Köln hat dieses spezifische Mikroklima wo es immer wärmer als in restlichen Detschland ist.
Die folgenden Fotos sind heute gemacht worden. Mein Mann hat mich nach Primark gefahren. Erst heute habe ich bemerkt, dass Primark in Gelsenkirchen viel größer und ein größeres Asortiment  hat als die Filiale in Rotterdam.  Auf dem letzten Foto könnt ihr ein Paar von den Sachen die ich mir gekauft habe sehen. Ich konnte natürlich nicht alles Fotografieren :) Es ist mir gelungen eine wirklich große Tasche zu kaufen und das hat mich richtig efreut. Ausserdem habe ich mir ein bischen Schmuck und Schuhe gekauft. Und ein Paar Haarspangen damit ich meine Haare jetzt mehr hochstecken kann :)



Dzisiaj w końcu byłam zmuszona wyjąć wszystkie moje pełniejsze buty oraz kilka cieplejszych swetrów. Myślicie, że spokojnie mogę moje sandały, klapki i buty z wyciętymi palcami schować do piwnicy? Mnie się wydaje, że chyba tak.... Po raz pierwszy od tylu miesięcy byłam zmuszona założyć cieplejsze spodnie. Troszkę pooglądałam zdjęcia z mojego bloga i z ulgą stwierdziłam, że już pod koniec marca było na tyle ciepło, że wystarczył cieplejszy sweter lub lżejszy płaszcz. Z tego, co dowiedziałam się od innych ludzi mieszkających dłużej w Köln panuje u nas specyficzny mikroklimat, dzięki któremu możemy cieszyć się szybciej cieplejszymi momentami w stosunku do reszty Niemiec. Dla mnie, zmarzlucha, jest to dość ogromne pocieszenie :)
Poniższe zdjęcia powstały dzisiaj (no dobrze, wczoraj, zważywszy, że jest już po północy). Mąż mój kochany zabrał mnie dzisiaj do Primarka (nie wiem kiedy wreszcie zrobię to prawo jazdy!). Dopiero dzisiaj zauważyłam, że Primark w Gelsenkirchen jest dużo większy od tego w Rotterdamie. W tym ostatnim byłam dość zawiedziona asortymentem, teraz wiem, że dlatego, iż stanowił mały wycinek całego dostępnego w większych sklepach. Nie sądziłam, że jest podział na mniejsze i większe. Ostatnie zdjęcie prezentuje część kupionych przeze mnie rzeczy. Głównie skupiłam się na bardziej jesiennych akcesoriach (buty, rękawiczki) oraz spinki, ponieważ dzięki Wam zdecydowałam się częściej spinać włosy. Gdy zacznę robić to zbyt często - upomnijcie mnie proszę :) Przy okazji udało mi się upolować naprawdę wielką brązową torbę i kilka sztuk biżuterii. I kilka innych bzdurek :)


Tunika - H&M | Spodnie / Hose - Kappahl | Chusta i buty / Halstuch u. Schuhe - Primark | Torebka / Tasche - Wehmeyer | Kolczyki / Ohrringe - Lolita | Naszyjnik / Halskette - House | Bransoletka / Armband - Tedi | Zegarek / Uhr - Fossil | Pierścionek / Ring - Kappahl











I'm back!

Hallo! Ich bin wieder da! Bevor ich irgendetwas anderes schreibe wollte ich mich bei Euch für all die schönen Komentare und E-mails zu bedanken. Es ist immer wieder rührend "gute Besserung" Wünsche zu lesen.
Der Grund meiner Abwesenheit war meine erwähnte Krankheit und eine Reise zu meinem Heimatland - Polen. Diesmal beschloßen wir das Auto zu nehmen (statt den Flugzeug). Wir hatten eine Distanz von ca. 1100 km zu überwinden (in einer Richtung). Das alles wäre nicht schlimm gewesen, wenn ich diese Ohrenentzündung (und das in beiden Ohren) nicht hätte. Dummerweise um von Köln nach Polen zu gelangen muss man durch das Bergische Land fahren. Bei einer Ohrenentzündung fühlt sich die kleinste Druckänderung so an als ob der Kopf gleich explodieren würde. Ich konnte den Schmerz kaum aushalten.  Als wir schon am Ziel angekommen sind, hatte es immer noch wehgetan. Ich musste einen Arzt schnell aufsuchen, der mir, Gott sei Dank, geholfen hat. Aber die Fahrt war schrecklich. Heute sind wir zurückgekommen, aber zum Glück hatte es nicht mehr schon so wehgetan (aber immer noch ein bisschen).
Ich muss zugeben, dass ich bei meiner Familie eine wundervolle Zeit verbracht habe. Jetzt sitze ich hier, schon in Köln und fühle eine Leere in meinem Herzen. Ich werde die langen Nächte, die ich mit meine Mama durch geplaudert habe, so vermissen. Naja, ich hoffe ich kann sie alle bald wieder besuchen kommen.
Ich habe meine Kamera mitgenommen mit der Absicht mir tolle Fotos für meinen Blog zu machen. Naja, hat aber nicht geklappt. Wir haben ein super kleines und süßes Kätzchen meiner Oma gekauft. Und ab da an habe ich nur ihm meine Fotos gewidmet. Am Ende stellte es sich fest das ich 5 Fotos habe und das Kätzchen ca. 150. Das nächste Mal zeige ich Euch ein Paar Fotos von dem Kleinen.


Hej hej! Zanim napiszę cokolwiek chciałabym Wam podziękować za miłe komentarze i sympatyczne maile. Zrobiło mi się naprawdę ciepło na serduchu czytając życzenia powrotu do zdrowia oraz słowa zniecierpliwienia dotyczące pisania kolejnych postów. Jesteście przekochani :* :* :*

Powodem mojej dłuższej nieobecności była wcześniej wspomniana choroba oraz wyjazd do Polski. Postanowiliśmy z mężem tym razem pokonać tą trasę samochodem. 1100 km w jedną stronę. Niby nie brzmi przerażająco, ale dla kogoś z zapaleniem uszu - owszem. Oczywiście mądry Polak po szkodzie, ponieważ przed wyjazdem nawet do głowy mi nie przyszło zapytać lekarza, czy to dobry pomysł jechać w tak długą trasę. Miałam okazję na własnej skórze przekonać się jaki wpływ mają zmiany ciśnienia na chorobę uszu. Tysiące razy jeździłam przez góry dlaczego więc tym razem miało by być inaczej (jadąc z Kolonii w kierunku Drezna przejeżdża się przez góry - Bergisches Land)?  Otóż moi mili, gdy ma się zapalenie uszu i jedzie się po górzystym terenie czujemy każdy najmniejszy spadek i wzrost ciśnienia. Nie ma lekkiego zatykania i odtykania uszu tylko jest jeden potworny ból rozsadzania głowy. Nie życzę tego nikomu. Najgorsze, że ból się utrzymywał już po przyjeździe więc musiałam ponownie udać się do lekarza. Otrzymałam nowe lekarstwa, po których za kilka dni po mojej chorobie nie powinno zostać ani śladu. Mam nadzieję. Trzymajcie proszę kciuki :)

W Polsce spędziłam cudowne chwile z moją kochaną rodziną. Z takich wyjazdów zawsze wracam trochę niedospana, poprzez codziennie długie rozmowy z mamą do naprawdę bardzo późnych godzin nocnych. Mamy obie chyba taką właściwość, że gdy przychodzi wieczór/noc to mamy najwięcej do opowiadania/dyskutowania/omawiania :)
Początkowo mieliśmy być tam tylko tydzień ale udało się, że byliśmy prawie dwa! Parę godzin temu wróciliśmy, ja siedzę przy biurku (mąż odsypia noc) i odczuwam taką niesamowitą pustkę w sercu. Zawsze jakoś tak jest, gdy się z nimi żegnam. Ale nie o tym chciałam pisać :) Wzięłam ze sobą aparat z zamiarem zrobienia mnóstwa ciekawych zdjęć na bloga. Ale tak się złożyło, że do naszej rodzinki trafił maluteńki kotek i już do końca mojego pobytu tam tylko on był jedynym fotografowanym obiektem! Tak więc siebie mam z 5 zdjęć, a kota ze 150 :) Oczywiście postaram się wrzucić kilka fotek w najbliższym czasie :)

Żeby już nie przeciągać wklejam moje jedyne zdjęcia "blogowe" z tamtego pobytu :)


Bluzka / Bluse - C&A
Chustka (jako pasek) / Tuch (als Gürtel) - SH
Spodnie / Hose - Takko
Buty / Schuhe - Primark
Torebka / Tasche - Wehmeyer
Naszyjnik i Bransoletka / Halsband u. Armband - Primark
Zegarek / Uhr - Fossil





Brown elements

Hallo! Wisst ihr noch, als ich neulich an dem neuen Chinchillakäfig herumgebastelt habe? Es stellte sich fest, dass die dummen Kleinen alles im Käfig durchbeissen lieben, was man nur durchbeissen kann! Stell euch vor, die Chinchillas setzen sich auf einer Etage und durchbeissen die Befestigungen, die das Brett am Käfig fest halten. Wenn sie die letzte Befestigung durchgebissen haben, fallen sie auf ihren Hintern auf die nächste Etage und alles fängt von Vorne an. Uns später gucken sie so blöd mich an, weil sie nicht mehr auf was in ihr Häuschen hüpfen können... Naja... Chinchillas... Deshalb sind wir gestern nach Obi gefahren und haben Befestigungen aus Metall gekauft :) 

Pamiętacie jeszcze klatkę szynszyl, nad którą majsterkowaliśmy z mężem parę dni temu? Otóż okazało się, że wybraliśmy zbyt podatne na szynszyle zęby mocowania. Szynszyle głupie są i wszystko, co się da to w klatce gryzą. I tak szynszyla siedziała na desce, odgryzała każde mocowanie po czym spadała na następny poziom. Znów odgryzała mocowania, aż znowu spadała. I tak dalej. Masochiści jacyś :) Potem jak nie mogła wejść już do domku to patrzyła się na mnie ze zdziwieniem. No tak. Wczoraj udaliśmy się do obi i kupiliśmy metalowe mocowania :) Myślę, że powinny dać już radę :)
Po raz kolejny przeprasza za jakość niektórych zdjęć, ale mój kochany fotograf chyba lepiej próbuje zrozumieć aparat :D I to, co niektórzy biorą za retusz jest zwykłym rozmazaniem :D.

Edit: Doszły mnie słuchy, że zdjęcia się nie wczytują, sprawdziłam co się stało i bardzo przepraszam. Wczoraj pracowałam nad pewnym projektem i ustawiłam kompresję na 0%. Dziś tego nie zmieniłam i zdjęcia zamiast ok 100KB miały po 1MB. Oczywiście wszystko zmniejszyłam niestety pogorszyła się ciut jakość. Ale lepiej chyba zobaczyć takie zdjęcia niż jakby wcale miały się nie wgrywać, prawda? :)




Koszula / Bluse - C&A
Top / Top - C&A
Spodnie / Hose - Takko







Buty / Schuhe - Primark
Torebka / Tasche - Moa
Zegarek / Uhr - Fossil
Naszyjnik / Halskette - Primark
Bransoletka / Armband - Tedi
 Kolczyki / Ohrringe - C&A



Brown + Grey

Es ist mal wieder warm geworden was mich freut. Ich habe gerüchte gehört, dass es im October schon schneien soll. Könnt ihr das Euch vorstellen? Jedoch weiss ich nicht ob es nur in Polen schneien soll oder auch in Deutschland. Am 1 Mai hat es in Polen geschneit und hier war es ganz warm. Mal sehen :)

U was też jest ostatnio tak ciepło? Wydaje się, że ciepłe dni wróciły,  choć ciekawa jestem na ile. Słyszałam już, że w październiku ma spaść śnieg, ale staram się wmawiać sobie, że to na pewno głupie plotki. Nie wiem jak Wy, ale ja sobie robię co roku nadzieję, że we wrześniu i październiku będzie jeszcze pięknie. Odkąd mam bloga mogę w historii sprawdzić jak rok temu o tej porze byłam ubrana. To mi dość dużo mówi o temperaturach :) Pomyśleć, że rok temu jeszcze byłam we Wrocławiu i chodziłam do pracy, której nie znosiłam. Brrrrrr :) Jak dobrze, że te czasy minęły bezpowrotnie! Mieliście w życiu jakiś okres czasu, że musieliście chodzić w miejsce, w którym się źle czujecie? Nie wliczając szkoły/studiów oczywiście :)


Wiem, że część z Was jest przeciwnikiem getrów. Bardzo chętnie poczytam, czym mogę je zastąpić do sukienek i tunik sięgających powyżej kolana. Niekoniecznie mam ochotę eksponować aż tak bardzo nogi. Na rajstopy i getry po kostki jest jak na razie zbyt ciepło. Będę wdzięczna za wszelkie rady :)


Sukienka / Kleid - Clockhouse
Chusta / Tuch - Primark
Buty / Schuhe - Primark
Torba / Tasche - Wehemeier
Naszyjnik / Halskette - Primark
Zegarek / Uhr - Fossil




Ukrop

Z coraz większą obawą patrzę na nadchodzące lato w mieście, w którym mieszkam. Wczoraj pojechaliśmy do centrum na "małe" zakupy. Termometry w cieniu pokazywały 29 stopni, w okolicach 22 temperatura spadła o jakieś 2 stopnie. Dzisiaj wcale nie było lepiej, duszno i gorąco. Poniższe zdjęcia są z wyjścia w piątek. Po przejściu pół kilometra pożałowałam tak zabudowanej bluzki i spodni. Wczoraj jednak 'naprawiłam' swój błąd i ubrałam m.in. moje nowe sandały. Niestety zapomniałam się tego dnia uwiecznić!
Wprowadzenie drugiego języka na blogu nie pozostało niezauważone. Zdziwiłam się, gdyż kiedyś blog był po angielsku, później po polsku i po angielsku i jakoś nikt nie zwrócił na to uwagi. Poza kilkoma dobrymi duszyczkami, które wskazywały mi moje błędy. Dziwne, że są jeszcze osoby, u których język niemiecki wzbudza jakieś uczucia.

Mit immer größerer Furcht denke ich an den Sommer hier. Es ist erst Anfang Mai und schon ist es so heiß! Gestern bin ich ins Zentrum shoppen gefahren und die Termometer zeigten 29 Grad im Schatten. Gegen 22 Uhr war es nur 2 Grad kälter. Die Fotos unten stammen von Freitag. Nach einem halben Kilometer habe ich bereut, dass ich mich so bedeckt angezogen habe.  Gestern jedoch habe meinen Fehler wiedergutgemacht und habe u.a. meine neuen Sandalen (aus diesem Post) angezogen.






Tunika / Tunika - H&M
Spodnie / Hose - Kappahl
Buty / Schuhe - Deichmann
Torebka / Tasche - Wehemeyer
Korale / Halskette - india shop
Bransoletka / Armband - Tedi Markt
Zegarek / Uhr - Casio

Fioletowy klon :)

Czerwoną sukienkę już znacie. Dobrze się w niej czułam i wyglądała też nieźle, co potwierdziły liczne komentarze na jej temat. Chciałam sobie kupić ją jeszcze w innym kolorze, ale przeceny na nie się już skończyły. Jakiś czas temu byłam w Krefeldzie (muszę poświęcić na to wreszcie osobny post) i udało mi się znowu trafić na ich promocje. Wybrałam fioletową jako, że pasuje mi do wielu innych ubrań i dodatków. Jak np. do tych butów :)

Das rote Kleid kennt ihr schon. Ich habe mich wohl im ihn gefühlt und es hat auch nicht schlecht ausgesehen (wenn man die Kommentare betrachtet). Ich wollte mir noch eins in einer anderen Farbe kaufen, doch leider waren die Reduzierungen für die Kleider schon wieder vorbei. Eine Weile her war ich in Krefeld (ich muss dem einen getrennten Pos widmen) und habe die Kleider wieder im Angebot gefunden. Ich habe mir das violetfarbene ausgewählt weil es mir zu vielen anderen Kleidern und Accessorien passt.





Seter / Pulli - H&M
Sukienka / Kleid - C&A
Legginsy / Leggings - KiK
Buty / Schuhe - Deichmann
Torebka / Tasche - Wehemeyer
Naszyjnik / Halskette - House
Zegarek / Uhr - Casio

...

Hej, hej!
Mam nadzieję, że mieliście udane święta. Muszę przyznać, że moje były dość sympatyczne. Spędziłam je z moją rodziną. To nie takie oczywiste, gdy mieszka się 1000 km od swoich najbliższych. Na szczęście tym razem zamówiliśmy bilety wcześniej i się udało. Wielki Czwartek i Piątek spędziliśmy pod znakiem zakupów. Kupiłam kilka rzeczy, których mi w Niemczech brakuje (m.in. świetne produkty do demakijażu Bourjois). Oprócz tradycyjnych świątecznych 'czynności' część czasu spędziliśmy na strychu wyszukując nasze letnie ubrania. W ciągu kilku godzin moja garderoba znów powiększyła się o jakieś 15 par torebek, tyle samo butów (albo może ciut więcej ;) ) i ogromną stertę ubrań. Ci, którzy śledzą mojego bloga od dłuższego czasu na pewno pamiętają, że w zeszłym roku (i 2 lata temu) przeżywałam fascynację wielokolorowymi ubraniami. Ku mojemu zaskoczeniu teraz wszystko w mocnych, różnych kolorach jest modne. Z jednej strony się cieszę, że nie muszę wydawać pieniędzy na kolorowe koszulki, koszule, spódnice itp. Lecz z drugiej - zawsze lepiej się czułam w ubraniach, zestawach ubrań, które były rzadkością na ulicach. Nie lubię być jedną z wielu (w tym przypadku) kolorowo ubranych kobiet. Trudno :)
Wracają do kosmetyków kupowanych w Polsce to muszę przyznać, że jestem zaskoczona że tu w Niemczech nie ma produktów do demakijażu Bourjois. Nie jestem pewna, czy w ogóle widziałam tutaj ich kosmetyki do makijażu. Szkoda trochę bo są dobrej jakości. Dziwi mnie jednak, że spotkałam się z nimi nawet na Wyspach Kanaryjskich, a tu nie.
Oczywiście powiększyłam mój zbiór cieni z Pierre Rene i mySecret. Te pierwsze wyszły ostatnio w 'nowym wydaniu'. Zawierają w sobie już bazę do cieni i mają niesamowitą intensywność koloru. Są naprawdę bardzo 'mocne' w porównaniu do ich poprzedników. Wciąż jednak zachowują swoją świetną jakość - długo się trzymają, absolutnie nie rolują, a jak już, to po wielu godzinach stają się bledsze.
Drugim moich faworytem w cieniach był mySecret. Teraz nie wiem, czy mogę nazwać je jako 'drugim', gdyż okazało się, że cienie mySecret są cieniami Pierre Rene. Tylko pod taką marką są produkowane specjalnie dla Drogerii Natura. Jeśli dobrze pamiętam są ciut tańsze od tych z oryginalną nazwą firmy. Tym, które nie znają jeszcze tych cieni  gorąco je polecam. Nie sądzę by mogły czymkolwiek (nawet ceną) sprawić zawód. Chyba, że ktoś ma inne zdanie? :) O cieniach tych marek robiłam oczywiście osobną recenzję, którą można przeczytać tutaj.

Poniżej dwie fotki z wczorajszego szukania nowego samochodu. Niestety dla każdego auta przychodzi taki moment, że trzeba je wymienić na nowsze. Czasami nawet, gdy tego bardzo nie chcemy.




Nie wiem, czy widać, ale ścięłam włosy. Kiedyś przesadzałam z prostownicami, lokówkami, termolokami, suszarkami i farbowaniami. Po części przez odstawienie tego raz na zawsze udało mi się uratować moje włosy, ale niektóre partie były zbyt zniszczone. Wyszłam z założenia, że lepiej prezentują się krótsze włosy, ale zdrowe niż długie i przesuszone.



Bluzka, granatowy sweter- C&A
Spódnica - Kappahl
Getry - KiK
Buty - Tesco
Torebka - Wehemeyer

Glamour shopping week

 
Od wczoraj zaczął się tzw. Glamour Shopping Week. Mieszkając jeszcze w Polsce starałam się 'świętować' Narodowy Dzień Glamour wykorzystując maksymalnie kupony rabatowe. Rok rocznie wychodziłam ze sklepów z jakimś nowym łupem dla siebie i męża. Jakież było moje zdziwienie, gdy kupując kwietniowy numer niemieckiego Glamour (na szczęście polskie kupuje mi mama i w święta będę miała aż 3 numery do przeczytania!) zobaczyłam, że również w kwietniu 'świętują'. Moja radość się zwiększyła, gdy zobaczyłam, że 'świętowanie' jest od soboty 9 kwietnia do kolejnej soboty (16 kwietnia). Nie tylko jeden dzień na zakupy, ale cały tydzień! W sobotę w planach był wyjazd do Leverkusen, co mnie ucieszyło, gdyż znajduje się tam ogromne centrum handlowe. Skorzystałam z kilku zniżek (zdjęcia niżej):

* 25% na Max Factor - kupiłam lakier do paznokci, który w najbliższym mi Rossmannie został wykupiony. Kupiłam tylko lakier, gdyż przez cały poprzedni tydzień w Rossmannach było 25% na Max Factor i L'oreal. Dlatego kupiłam sobie podkład Xperience (11 zamiast 16 to już coś :) )
* 5€ rabatu na 2 kosmetyki z L'oreal Studio Secrets. Starałam się bardzo mocno znaleźć coś, co by mnie zaciekawiło, ale nie dałam rady. Początkowo chciałam wziąć ich słynną bazę, ale odkąd używam podkładu Xperience Max Factor żadna baza nie jest mi potrzebna! Poczułam przypływ radości, gdy moim oczom ukazał się pędzel do podkładu. Zawsze takowy chciałam posiadać, ale ceny trochę straszyły... Mowa oczywiście o takim z włosia naturalnego. Ten kosztował ok 5,45€ więc... zapłaciłam za niego 0,45€ (również z włosia naturalnego)!.
* 20% na pastę do zębów. Niby nic, ale zawsze coś :)
* 2€ rabatu na kosmetyk z serii Full Repair marki John Frieda. Tak, wiem, że trochę tego nakupiłam poprzednim razem ale 5€ zamiast 7€.... No przecież grzech nie wziąć i nie przetestować czegoś nowego :)
* 20% na Body Shop. Akurat skończył się mój ulubiony krem na noc. Tea tree blemish fade night lotion. Jest idealny, gdy ma się rozszerzone pory, wypryski, czy przebarwienia. Radzi sobie z nimi naprawdę nieźle. Warunek: trzeba go używać regularnie :) Tym razem miast 10€ zapłaciłam 8€. Miło, szczególnie, że mój jest już na wykończeniu :)
Inne zakupy:
 *2 produkty w cenie 1. To nie jest już promocja dzięki Glamour ale skorzystałam z niej tego samego dnia. Szampon i odżywka z serii Wella Pro Series (wg. mnie niemal tak dobre jak profesjonalna seria L'oreal czy Matrix). 4€ za dwa dobre produkty to niezła cena. Wiecie może, czy ta seria jest już dostępna w Polsce?
* Bluzka (żółta) w C&A. Skoro rozumiecie moje zakupy kilku ubrań w różnych odcieniach to tak też było z tą bluzką. Mam już w białym odcieniu i takim "kawie z mlekiem". Teraz dokupiłam tą. Uwielbiam ten kolor :)
 * Skoczyłam do TK Maxxa po herbatki i wyszłam z tym cudem. Mowa o białej koszuli. Jest śliczna, mam nadzieję, że wkrótce będę mogła ją zaprezentować na sobie :) 

A teraz zdjęcia opisanych zakupów.

Spacerując po centrum Leverkusen do sklepu o nazwie Wehemeyer. Sklep zrzeszający wiele marek. Niby nic specjalnego, ale kto by nie wszedł widząc wielkie napisy, że wyprzedają towar i wszystko przecenione od 20 do 50%? :) Ja skusiłam i nie żałuję. Znalazłam śliczną, w moim mniemaniu, torebkę. Ostatnio podobają mi się torebki właśnie w takich kolorach. Zresztą kiedyś pisałam, że szukam takiej i póki co znalazłam taką 'zastępczą' w H&M (widoczną na moim zdjęciu jeszcze niżej). Torebka jest trochę jakby cieniowana. Na klapie, jest wycięcie, przez które wychodzą uszy. Żeby otworzyć torebkę trzeba podnieść klapę, wyciągnąć uszy i je rozchylić. Brzmi jakby było z tym dużo zachodu, ale wszystko jest z takiego miękkiego materiału (skóry?), że robi się to bardzo łatwo i szybko. Dodatkowo torebka posiada dłuższy pasek, by móc ją przełożyć przez ramię. Poniżej kilka zdjęć, pierwsze dosyć dobrze obrazuje jej kolory.



Poniżej moje zdjęcie z tego dnia.




Koszula, bluzka/Shirt, blouse - C&A
Spódnica/Skirt - Kappahl
Getry/Leggins - KiK
Buty/Shoes - New Yorker
Torebka/Bag - H&M
Bransoletka/Bracelet - Woolworth

Piątkowe południe

Właśnie wróciłam zmachana z miasta. Wczoraj znalazłam świetny płaszcz w M&S (nie mylić z Marks&Spencers) i niestety był zbyt duży. Dzięki uprzejmości pani ekspedientki dowiedziałam się, że w innej filii jest mój rozmiar i tam dzisiaj pognałam. Jestem zaskoczona, że już pamiętają mnie w tych sklepach. Chyba za dużo robię u nich zakupów :) Kupiłam tam wczoraj sukienkę, za którą nic nie zapłaciłam. Jak to możliwe? Spieszę tłumaczyć. W tym sklepie była akcja, że za każde zakupy powyżej 37 euro dostawało się pieczątkę. Po 6 pieczątkach dostawało się upust 15 euro. Sukienka akurat była przeceniona na 15 euro. Fajna sprawa :) Dzisiaj udało mi się dorwać mój rozmiar (jeden jedyny na całe miasto!) i jestem szczęśliwa. Płaszcz jest biały w granatowe paski. Bez obaw, nie w poziome :)  Mam nadzieję, że wkrótce będę miała okazję go pokazać. Pogoda nie bardzo temu sprzyja, gdyż 22 stopnie to trochę za dużo na płaszcze.. Ale jadę na święta do Polski więc będzie w sam raz. Znudził mi się mój czarny trencz. Jest też trochę niepraktyczny ze względu na swój kolor podczas słonecznych dni. Chyba nie muszę tłumaczyć dlaczego :) 
Przypadkowo dzielnica, w którym było mój płaszcz jest dzielnicą, w której pracuje mój mąż to umówiliśmy się na kawę i ciastko. Później mąż poszedł do pracy, a ja szturmowałam resztę sklepów :)

Poniżej wklejam zdjęcia sukienki i płaszcza ze strony sklepu internetowego:


Mój dzisiejszy "ałtfit":


Koszulka, koszula /Shirt, T-shirt - C&A
Spódnica/Skirt - Kappahl
Getry/Leggins - KiK
Buty/Shoes - Deichmann
Torba, apaszka/ Bag, Scarf - H&M

Dwie fotki z bardzo przyjemnego południa :)





Ku mojej radości Rossmann obniżył cenę wszystkim produktom o 25%, dzięki temu skorzystałam i kupiłam mój ulubiony podkład Xperience. Dodatkowo, ku mojej jeszcze większej radości większość produktów marki John Frieda była przeceniona z 9€ na 4€. Wreszcie mogłam wziąć ich trochę więcej na przetestowanie. Szczególnie, że maskę do włosów już miałam i jest naprawdę świetna. Skończyła mi się więc i ją sobie dokupiłam (widoczna na zdjęciu - mały okrągły pojemnik).



Na koniec znalazłam jeszcze białą bransoletkę ze srebrnymi ozdobami. Myślę, że świetnie uzupełni się z moim biało srebrnym zegarkiem z Fossila.

Related posts

 
MOBILE