
Czasami wydaje mi się, że w modzie raz na jakiś czas brakuje pomysłów i albo sięga się po coś z przeszłości, przy odrobinie kreatywności jest to lekko zmodyfikowane, lecz najczęściej nie. A, gdy już nie ma po co sięgnąć, bo sięgnięto po wszystko wymyśla się modę na niedopasowanie wszystkiego lub im brzydsze tym ładniejsze. Do takich wniosków ostatnio doszłam przeglądając kilka gazet związanych z modą. Wychodzi na to, że teraz modni i dobrze ubrani są Ci, którzy dawniej do ubierania się kompletnie nie mieli drygu. A Ci co przejawiali jakiś gust... no cóż. Wydaje mi się, że w całym tym światku jest może garstka osób, które rzeczywiście zachwycają się tym, co teraz jest na topie, a cała reszta, by uchodzić za równie wielkich znawców tylko bezmyślnie przytakuje. Ale co ja tam wiem. Dla mnie nawet dobrze, mój portfel nie ulega już drastycznemu uszczupleniu po każdej wizycie w mieście - bo to, co tam proponują to ja sama mogę sobie trochę podniszczyć i mieć :) A wyglądać paskudnie tylko po to by być "modną" jakoś mi nie pasuje. I może nie wyglądam jak na pierwszych stronach gazet, ale patrząc co się na takich stronach znajduję to przyznam, że nawet bardzo się cieszę. Bo jak to ktoś już dawno temu powiedział? Moda przemija, a styl (jaki by nie był) pozostaje.
Manchmal habe ich das Gefühl, dass wenn man keine Idee für neue Trends hat, man in die Vergangenheit greift und etwas altes wieder Top macht. Wenn man etwas kreativer ist gestaltet man das alte neue so damit es frischer wirkt. Aber am meisten lässt man es so wie es war. Ist einfach und man muss sich den Kopf nicht zerbrechen. Wenn es aber nichts mehr in der Vergangenheit gibt wonach man greifen kann macht man aus hässlich schön. Das was früher ein totaler No Go war wird jetzt ein Hit. Also die, die früher nicht so gut im Kleidungkombinieren waren erleben jetzt gerade ihre beste Zeit. Das was nicht zusammen passt, komisch aussieht, was früher nicht zu denken war ist jetzt das absolute Must Have. Alles was früher gut zusammenpasste, mit Geschmack ausgewählt war ist jetzt Last Season und nichts für Trendsetter. Für mich ist das gar nichts, ich warte das lieber ab. Vielleicht wird man in der Zukunft wieder in die Vergangenheit greifen und man nimmt, dass was vor einer Weile noch In war. Inzwischen kann sich mein Portemonnaie etwas erholen, weil es ja die meiste Zeit in der Tasche bleibt wenn ich mal wieder in der Stadt bin :)
Sometimes I have this feeling that there are no new ideas for trends. Instead of creating new things, having interesting ideas everyone looks back to the past and takes something from there. But if You made everything come back there is nothing more left. And now there comes the time to make everything what was earlier a total no go or just ugly the new IT. Everything what fitted good together, was good taste is last season now. The time for those who never knew how to look well dressed has come. I am going to wait it up. Maybe, in the future the good taste is past and someone will bring it back. Meanwhile my wallet is going to rest in my bag when I am in town :)
Sukienka - Clockhouse; Płaszcz - H&M; Sweter - TK Maxx; Buty - Deichmann; Torebka - Fiorelli Hampton; Szal - Mango; Naszyjnik - Pandora; Zegarek - Fossil; Bransoletka - Kappahl
Kleid - Clockhouse; Mantel - H&M; Strickjacke - TK Maxx; Schuhe - Deichmann; Tasche - Fiorelli Hampton; Schal - Mango; Halskette - Pandora; Uhr - Fossil; Armband - Kappahl
Dress - Clockhouse; Coat - H&M; Carding - TK Maxx; Boots - Deichmann; Bag - Fiorelli Hampton; Scarf - Mango; Necklace - Pandora; Watch - Fossil; Bracelet - Kappahl
To samo tylko w wersji na zewnątrz, czyli w towarzystwie płaszcza i szalika :) Mówiłam już, że uwielbiam ten płaszcz? Kocham jego delikatne wcięcie w talii, dzięki temu dobrze leży bez konieczności ściskania się paskiem w talii :)
Das selbe nur in der Ausgehversion also mit Mantel und Schal. Habe ich schon erwähnt, dass ich den Mantel einfach liebe? Ich liebe, dass er etwas schmaler in der Taille ist, dank dem sieht er echt toll auf der Figur aus und man brauch keinen Gürtel um sich zu binden :)
Did I tell You that I love the coat? I love that its more tightly by the waist thanks what it looks a lot better on the body. And there is no need to wear a belt :)












Huhu! Die Bilder stammen von letztem Sonntag. Wir gingen damals zu einem nicht weit entferntem Trödelmarkt. Ich muss zugeben, dass es erst mein zweiter Trödelmarkt Besuch ist, seitdem ich wider in Deutschland wohne. Als ich (und mein Mann) schon da ankamen hatte ich mir gedacht, dass die Deutschen wohl keine Fans vom am Sonntag zu Hause sitzen sind. Immer an Verkaufsoffenen Sonntagen gibt es so viele Leute in den Läden. In Polen sind die Geschäfte die ganze Woche auf, alle bis 21 - 22 Uhr (nicht wie hier, bis 20 Uhr) und niemand beklagt sich. Persönlich kann ich mich daran nicht gewöhnen, dass ich immer am Samstag denken muss, was ich am Sonntag wohl Essen mag, weil ich dann nicht ins Geschäft gehen kann und mir kaufen wonach mir gerade ist :)
Hejka! Zdjęcia pochodzą z zeszłej niedzieli. Wyszliśmy akurat na pobliski pchli targ. Niemcy co prawda nie mają otwartych sklepów w niedziele, za to odbijają to sobie najprzeróżniejszymi targami w dnie wolne. Doczytałam się, że jakieś będą nawet w pierwsze i drugie święto Wielkanocy. Targi nie są tak jak w Polsce, że co tydzień (lub codziennie) w tym samym miejscu. Co tydzień są praktycznie gdzie indziej (ale na raz w kilku miejscach). Najczęściej są to duże parkingi sklepów typu Obi, Praktiker, Real itp. Lub np na miejscu parkowania samochodów do autokina (jeszcze nie byłam). W każdym razie zeszłej niedzieli "rozłożył" się taki targ w miarę niedaleko mojego miejsca zamieszkania (jakiś kilometr) więc stwierdziliśmy, że to niezła okazja wyrwać się z domu. Szczególnie, że tylko raz byliśmy na takim czymś. Gdy już doszliśmy na miejsce - musieliśmy stwierdzić jedno - Niemcy na pewno nie pochwalają przymusowego celebrowania siódmego dnia tygodnia. Jak doszliśmy na miejsce, stwierdziliśmy, że po części nie różni się niczym od zwykłego targu. Wszędzie pełno było owoców, warzyw, części hydraulicznych i jeszcze więcej obudów i innych części do telefonów komórkowych (nie wiedzieć dlaczego, większa część społeczeństwa kocha iPhony). Ale prócz tego wszystkiego były takie "prywatne" stoiska. Czyli ludzie poprzynosili połowy swoich domów i szaf i próbowali je opchnąć za grosze. Widziałam u innych niemieckich bloggerek, że z takich targów zdarzało im się przynosić prawdziwe skarby (w tym nawet torebki z LV za grosze). Ale dla takich zdobyczy niestety trzeba wstać w środku w nocy, by być tam na otwarcie około 8, czy 9 rano, więc chyba wolę nie mieć torebki LV (chociaż nigdy nie chciałam - a w Dublinie były co rusz na wyciągnięcie ręki za jakieś 30€ ;)).












