Hallo, ich bin wieder da :)
Über drei Wochen bin ich in Polen, bei meinen Eltern gewesen. Warum, habe ich am Anfang dieser Zeit schon auf Instagram geschrieben, also wer mich verfolgt, weiß Bescheid :)
(Über) drei Wochen ist eine lange Zeit, ich habe mich an das Zusammenleben mit meinen Eltern wieder gewöhnt und es viel mir ziemlich schwer sich von ihnen zu verabschieden, anderseits freue ich mich wieder auf mein Zuhause, all die Sachen aus denen mein Alltag besteht und auf viele Projekte, die mit dem Blog verbunden sind und auf mich schon warten.
Die Bilder, die ihr hier sehen könnt sind letzten Sonntag entstanden. Nach so einer langen Zeit getrennt von meinen Mann wollten wir einen schönen Nachmittag verbringen also fuhren wir zu unserer Lieblingsstadt - Remagen. Wahrscheinlich hat niemand von euch von diesem Ort gehört, aber wir mögen ihn sehr. Wir haben ihn von einem Schiff aus entdeckt als wir eine Kreuzfart von Bonn nach Koblenz gemacht haben. Die Stadt liegt keine 15km von uns entfernt und ist in der Zwischenzeit ein kleiner Zufluchtsort für uns geworden.
An jenem Tag war es sehr warm und ich bin froh in meine Shorts reingeschlüpft und in eine neue Bluse, die ich mir bei Kappahl in Polen gekauft habe. Nur selten gelingt es mir Sachen zu finden, die so sehr "meine" sind. Ich liebe das botanische Muster, den Stoff, den Schnitt und die Schleife am Ausschnitt (die man leider auf den Fotos nicht sehen kann). Weil es in der letzten Woche in Polen so kalt war und ich mich an so einen Temperaturwechsel nicht so schnell gewöhnen konnte, habe ich Sicherheitshalber mein Strickkimono mitgenommen. Es war allerdings absolut überflüssig doch für die Fotos hatte ich es an :)
Ich denke, dass wir nicht die einzigen Fans von dieser Stadt sind, weil sie im Sommer am Wochenenden am Rhein voll von Menschenmengen ist, aber irgendwie stört mich das nicht. Ich finde es schön, dass man sich am Fluss setzen und Eis, Kaffee, Bier oder eine Pizza bestellen kann. In Bonn ist das leider nur selten der Fall.
Ich bin ein Herbstmensch, jedoch hoffe ich, dass ich noch das eine oder andere Mal mich etwas leichter anziehen kann, bevor es wieder kühl wird. Doch auch darauf freue ich mich :)
Über drei Wochen bin ich in Polen, bei meinen Eltern gewesen. Warum, habe ich am Anfang dieser Zeit schon auf Instagram geschrieben, also wer mich verfolgt, weiß Bescheid :)
(Über) drei Wochen ist eine lange Zeit, ich habe mich an das Zusammenleben mit meinen Eltern wieder gewöhnt und es viel mir ziemlich schwer sich von ihnen zu verabschieden, anderseits freue ich mich wieder auf mein Zuhause, all die Sachen aus denen mein Alltag besteht und auf viele Projekte, die mit dem Blog verbunden sind und auf mich schon warten.
Die Bilder, die ihr hier sehen könnt sind letzten Sonntag entstanden. Nach so einer langen Zeit getrennt von meinen Mann wollten wir einen schönen Nachmittag verbringen also fuhren wir zu unserer Lieblingsstadt - Remagen. Wahrscheinlich hat niemand von euch von diesem Ort gehört, aber wir mögen ihn sehr. Wir haben ihn von einem Schiff aus entdeckt als wir eine Kreuzfart von Bonn nach Koblenz gemacht haben. Die Stadt liegt keine 15km von uns entfernt und ist in der Zwischenzeit ein kleiner Zufluchtsort für uns geworden.
An jenem Tag war es sehr warm und ich bin froh in meine Shorts reingeschlüpft und in eine neue Bluse, die ich mir bei Kappahl in Polen gekauft habe. Nur selten gelingt es mir Sachen zu finden, die so sehr "meine" sind. Ich liebe das botanische Muster, den Stoff, den Schnitt und die Schleife am Ausschnitt (die man leider auf den Fotos nicht sehen kann). Weil es in der letzten Woche in Polen so kalt war und ich mich an so einen Temperaturwechsel nicht so schnell gewöhnen konnte, habe ich Sicherheitshalber mein Strickkimono mitgenommen. Es war allerdings absolut überflüssig doch für die Fotos hatte ich es an :)
Ich denke, dass wir nicht die einzigen Fans von dieser Stadt sind, weil sie im Sommer am Wochenenden am Rhein voll von Menschenmengen ist, aber irgendwie stört mich das nicht. Ich finde es schön, dass man sich am Fluss setzen und Eis, Kaffee, Bier oder eine Pizza bestellen kann. In Bonn ist das leider nur selten der Fall.
Ich bin ein Herbstmensch, jedoch hoffe ich, dass ich noch das eine oder andere Mal mich etwas leichter anziehen kann, bevor es wieder kühl wird. Doch auch darauf freue ich mich :)
Witajcie, już wróciłam :)
Ponad trzy tygodnie byłam u moich rodziców. W zasadzie początkowo miał być to tydzień, ale dopiero po trzech tygodniach kupiłam bilet i oto jestem :) Nie będę się rozpisywać na temat powodu mojej podróży do Polski, zrobiłam to na początku tego okresu na Instagramie, więc, kto mnie obserwuje, wie o co chodzi :)
(Ponad) trzy tygodnie to dość długi okres i znów przyzwyczaiłam się do mieszkania z moimi rodzicami, co zaowocowało tym, że było mi bardzo ciężko się z nimi pożegnać. Z drugiej strony cieszyłam się na powrót do domu, na rzeczy, z których składa się moja codzienność i na kilka małych projekcików związanych z blogiem :)
Zdjęcia, które tu widzicie, powstały w zeszłą niedzielę. Po tak długiej rozłące chcieliśmy pojechać z mężem w jedno z naszych ulubionych miejsc - Remagen. Pewnie nikomu z was nic nazwa tej miejscowości nie powie. Jest w sumie dość niepozorna, nas jednak urzekł jej bajkowy wygląd i spokój, jaki w niej prawie zawsze panuje. Odkryliśmy ją ze statku, podczas rejsu z Bonn do Koblencji i od tej pory, gdy tylko mamy trochę więcej czasu jeździmy tam spędzić trochę czasu.
Tamtego dnia było naprawdę ciepło i z radością wskoczyłam w moje szorty i nową bluzkę, którą kupiłam sobie w Kappahl w Polsce. Rzadko udaje mi się znaleźć ubrania, które są takie "moje". W tej bluzke zgadzało się absolutnie wszystko: botaniczny wzór, świetny krój i miły materiał. Dekolt wiąże się na kokardę, której niestety nie dało się uwiecznić na zdjęciu. Ponieważ w ostatnim tygodniu mojego pobytu w Polsce nieźle zmarzłam i ciężko było mi się przestawić na takie wysokie temperatury w Niemczech, wzięłam ze sobą narzutkę z włóczki. Oczywiście okazała się całkowicie zbędna, ale do zdjęć założyłam ją mimo wszystko :) Wydawało mi się, że całkiem nieźle komponuje się ze wzorem na bluzce :)
Moją ulubioną porą roku jest jesień, a mimo to mam nadzieję, że uda mi się jeszcze choć kilka razy ubrać trochę lżej zanim nadejdą chłodne dni. Chociaż nawet i na nie się cieszę :)
Ponad trzy tygodnie byłam u moich rodziców. W zasadzie początkowo miał być to tydzień, ale dopiero po trzech tygodniach kupiłam bilet i oto jestem :) Nie będę się rozpisywać na temat powodu mojej podróży do Polski, zrobiłam to na początku tego okresu na Instagramie, więc, kto mnie obserwuje, wie o co chodzi :)
(Ponad) trzy tygodnie to dość długi okres i znów przyzwyczaiłam się do mieszkania z moimi rodzicami, co zaowocowało tym, że było mi bardzo ciężko się z nimi pożegnać. Z drugiej strony cieszyłam się na powrót do domu, na rzeczy, z których składa się moja codzienność i na kilka małych projekcików związanych z blogiem :)
Zdjęcia, które tu widzicie, powstały w zeszłą niedzielę. Po tak długiej rozłące chcieliśmy pojechać z mężem w jedno z naszych ulubionych miejsc - Remagen. Pewnie nikomu z was nic nazwa tej miejscowości nie powie. Jest w sumie dość niepozorna, nas jednak urzekł jej bajkowy wygląd i spokój, jaki w niej prawie zawsze panuje. Odkryliśmy ją ze statku, podczas rejsu z Bonn do Koblencji i od tej pory, gdy tylko mamy trochę więcej czasu jeździmy tam spędzić trochę czasu.
Tamtego dnia było naprawdę ciepło i z radością wskoczyłam w moje szorty i nową bluzkę, którą kupiłam sobie w Kappahl w Polsce. Rzadko udaje mi się znaleźć ubrania, które są takie "moje". W tej bluzke zgadzało się absolutnie wszystko: botaniczny wzór, świetny krój i miły materiał. Dekolt wiąże się na kokardę, której niestety nie dało się uwiecznić na zdjęciu. Ponieważ w ostatnim tygodniu mojego pobytu w Polsce nieźle zmarzłam i ciężko było mi się przestawić na takie wysokie temperatury w Niemczech, wzięłam ze sobą narzutkę z włóczki. Oczywiście okazała się całkowicie zbędna, ale do zdjęć założyłam ją mimo wszystko :) Wydawało mi się, że całkiem nieźle komponuje się ze wzorem na bluzce :)
Moją ulubioną porą roku jest jesień, a mimo to mam nadzieję, że uda mi się jeszcze choć kilka razy ubrać trochę lżej zanim nadejdą chłodne dni. Chociaż nawet i na nie się cieszę :)
Hi there, finally I am back!
For over three weeks I spent my time with my family in Poland. I won't write, why I was away, I did it already at Instagram at the beginning of my journey, so who is following me is well informed :)
(Over) three weeks is a long time and I got used to live with my parents again. That's why it was quite hard to say goodbye to them at the airport, but on the other hand I was looking forward to be at my home again and do my daily actions. I also had (and still have) some little projects associated with the blog :)
The pictures you are looking at were made this Sunday. After such a long separation from my husband we wanted to spend a nice afternoon. The temperature was quite hight so I put on my shorts and a new shirt I bought at Kappahl in Poland. It is very rare for me to find a piece that is so "mine", I love everything about the shirt: the cut, the botanic print and the fabric. There is a nice bow at the neckline but it was very hard to make a picture of it. So try to imagine it :) The last week in Poland was very cold and it was hard to get used to such high temperatures. I took a kimono with me but it turned out to be unnecessary. I wore it for the pictures anyway :)
Fall is my favourite season but I still hope I can wear some light outfits before the cold days arrive. But I am looking forward even on that :)
For over three weeks I spent my time with my family in Poland. I won't write, why I was away, I did it already at Instagram at the beginning of my journey, so who is following me is well informed :)
(Over) three weeks is a long time and I got used to live with my parents again. That's why it was quite hard to say goodbye to them at the airport, but on the other hand I was looking forward to be at my home again and do my daily actions. I also had (and still have) some little projects associated with the blog :)
The pictures you are looking at were made this Sunday. After such a long separation from my husband we wanted to spend a nice afternoon. The temperature was quite hight so I put on my shorts and a new shirt I bought at Kappahl in Poland. It is very rare for me to find a piece that is so "mine", I love everything about the shirt: the cut, the botanic print and the fabric. There is a nice bow at the neckline but it was very hard to make a picture of it. So try to imagine it :) The last week in Poland was very cold and it was hard to get used to such high temperatures. I took a kimono with me but it turned out to be unnecessary. I wore it for the pictures anyway :)
Fall is my favourite season but I still hope I can wear some light outfits before the cold days arrive. But I am looking forward even on that :)
Shirt - Kappahl XLNT | Shorts - H&M+ | Kimono - Primark | Schuhe - TLC via BHS | Tasche - TK Maxx | Armband - Geschenk von Mama :)
Bluzka - Kappahl XLNT | szorty - H&M+ | narzutka - Primark | buty - TLC via BHS | Torebka - TK Maxx | bransoletka - od mamy :)
Shirt - Kappahl XLNT | shorts - H&M+ | kimono - Primark | shoes - TLC via BHS | bag - TK Maxx | bracelet - gift from mum :)