The mountains of Gran Canaria - part 1

Gran Canaria

deutsch
polski
english
Anstatt ein Paar Wochen lang Fotos und Beschreibungen von meiner Reise nach Gran Canaria zu zeigen werde ich sie wechselhaft mit anderen Artikeln veröffentlichen. Abwechslung kann ja nicht schaden.

In der zweiten Woche auf Gran Canaria haben wir uns ein Auto gemietet um uns die Insel genauer anzuschauen. Fast ganz Gran Canaria besteht aus Bergen und 2/3 der Ufer sind Klippen.

Auf der Karte zeichneten wir eine Rute die durch die Mitte der Berge führte. Dannach sollte es zum westlichen Ufer gehen. Später - Richtung Norden, nach Las Palmas und anschließend zurück nach Maspalomas. Die Rute könnt ihr auf dem ersten Bild sehen. Es sollten ca. 220 km werden und wir dachten, dass wir noch rechtzeitig zum Mittagessen im Hotel erscheinen.

Sind wir aber nicht.

Traut den Karten von Gran Canaria nicht. Das, was wie ein breiter Weg, wie in Deutschland aussieht ist in Wirklichkeit ein ganz schmaler und kurviger. Der Weg bog sehr oft hinter Felswänden, so dass man nicht wusste was man gleich zu Gesicht bekommen würde. Um mit keinen Bus oder Laster zusammen zu Stoßen musste man vor jeder Kurve hupen.
Zamiast przez kilka dni, czy tygodni pokazywać tylko zdjęcia z wycieczki, będę je pokazywała co jakiś czas - przeplatane z różnymi innymi postami. By było różnorodnie.

W drugim tygodniu naszej podróży do Gran Canarii wypożyczyliśmy sobie samochód, by pozwiedzać dokładniej wyspę. Tutaj wypada wspomnieć, że Gran Canaria w sporej większości jest górzysta, 2/3 tej wyspy (jeśli nie więcej) schodzi klifami do oceanu. Podczas, gdy w Maspalomas, mieście, w którym nocowaliśmy było upalnie, wysoko w górach był śnieg.

Patrząc na mapę, mniej więcej zakreśliliśmy trasę, którą widzicie u góry, na pierwszym zdjęciu. Chcieliśmy przejechać przez sam środek gór i dotrzeć na zachód wyspy, z którego przy dobrej pogodzie widać Pico del Teide - najwyższą górę na innej Wyspie Kanaryjskiej - Teneryfie. Następnie mieliśmy się udać na północ wyspy do Agaete, później autostradą przez Las Palmas do hotelu. Całość obejmowała niecałe 220km, zakładaliśmy, że luźno zdążymy na obiad do hotelu.

Nie zdążyliśmy.

Nie ufajcie mapom Gran Canarii. To, co wydawać się mogło solidną, szeroką drogą przez góry, było czymś wąskim, cholernie krętym i momentami (bardzo częstymi momentami) tak wąskie, że dwa samochody nie mogły się minąć, a po jednej ze stron prawie zawsze było jakieś urwisko. Drogi były tak kręte, tak ostro pozakręcane tuż za ścianami skalnymi, że do ostatniego momentu nie wiadomo było, czy za chwile nie wyskoczy na czołowe inne auto z naprzeciwka. Dlatego przed każdym zakrętem należało trąbić, by oznajmić ewentualnym kierowcom z naprzeciwka, żeby czasem nie wpadli na pomysł ścięcia zakrętu.
Instead of standing showing you my travel photos over days or weeks, I'll prefer to mix them with posts about other things - to bo not boring.

In the second week of our Gran Canaria trip, we rent a car, as we wanted to check the surroundings. I must say, that the island is mountainous - as about 2/3 of it ends with cliffs in the ocean. Despite the fact that in Maspalomas (our location) was hot and sunny, in the high mountains ruled snow.

We planned the ride (the top picture) - and we made us on the way. We wanted to go through the mountains to the west of the island, where, during a good weather, the highest mountain in Spain can be seen - Pico del Teide on Tenerife (the closest island next to Gran Canaria). Then we wanted to go north - to Agaethe, and on the motorway via Las Palmas - to the hotel. The whole had 220km, and we thought, that we made it until dinner. We didn't.

Don't trust the Gran Canarian maps. That, what was signed as a big road on the map - is so wide, as one lane road in Germany. It has many curves and leeds sometimes direct near many precipices. We didn't know to the last moment, if we make the curves without losses on the car. We had to toot, before almost every curve, to signalize, that we were on the way right now.
Gran Canaria
Mundo Aborigen ist ein Museum der Guanchen (die Ureinwohner der Kanarischen Inseln bevor die Spanier sie erobert haben) war das erste interessante Objekt, dass wir auf der GC-60 von Maspalomas Richtung San Bartolome de Tirajana bemerkt haben. Von da aus konnten wir unsere erste Sicht zu Gesicht bekommen. Maspalomas und dessen Dünen.
Mundo Aborigen - nasz pierwszy widok, który ujrzeliśmy jadąc z Maspalomas w kierunku San Bartolome de Tirajana drogą GC-60. Jest to muzeum Guanczów (pierwotnych mieszkańców Wysp Kanaryjskich przed podbojem wysp przez Hiszpanów), w którym można zobaczyć jak kiedyś żyła tutejsza ludność. Z góry wspaniale widać olbrzymie wydmy Maspalomas, które wyglądają jak mała pustynia (o tym napiszę osobny post).
Mundo Aborigen - our first stop and first view on the way from Maspalomas in direction an Bartolome de Tirajana(GC-60). It's a open air museum about the Guanches, the former citizen of the Canarian Islands, before the Spain took control over them. The picture shows a look on the dunes of Maspalomas, which look like a desert (I'll write more about them later)
Gran Canaria
Bei Mundo Aborigen liefen sehr viele Hähne herum, aber keine Hühner. Wie wollten sie fotografieren, damit sie schön in die Kamera gucken, haben wir Hühner-Geräusche gemacht :D Und das wirkte :D
Mundo Aborigen to nie tylko muzeum ale sklep z pamiątkami i.. hodowla kogutów. Na początku zobaczyliśmy jednego, który pałętał się po drodze między samochodami. Było to na tyle dziwne, że chcieliśmy mu robić zdjęcia, kogut jak na złość odwracał się od obiektywu. Dopiero jak zaczęliśmy udawać gdakanie kury zaciekawiony podszedł i patrzył na nas. A może po prostu zdębiał na widok dwóch idiotów udających kurę. Nie będę wnikać. W każdym razie, gdy podeszliśmy do sklepu znaleźliśmy dużo więcej tych kogutów, dużo chętniej pozujących do zdjęć.
Mundo Aborigen is not only a museum, but also a souvenir store and ... a cock farm! We saw one of them, on the parking between the cars. It was so weird, that we wanted to store this moment as a legacy for the future generations, but the cock apparently didn't want to cooperate. But we didn't surrender - we made some chicken sounds, and it gave us his attention!
Gran Canaria
Ein Paar Kilometer weiter, der erste wunderschöne Blick auf die Berge - Mirador Degollada De Las Yeguas. Auf der anderen Seite konnten wir noch das letzte mal den Ozean und Maspalomas sehen, bevor die Berge uns voll und ganz verschlungen haben. Damals wussten wir noch nicht, dass wir nicht zwischen den Bergen, sondern auf jeden einzelnen auf und runter fahren werden.
Parę kilometrów dalej dojechaliśmy do kolejnego widoku, tym razem na pasma górskie - Mirador Degollada De Las Yeguas (słowo "Mirador" pojawiało się za każdym razem, gdy w pobliżu znajdowało się miejsce, z którego rozchodził się przepiękny widok). Po drugiej stronie ostatni raz mogliśmy zobaczyć ocean i wydmy Maspalomas. Za chwile całkowicie ze wszystkich stron byliśmy otoczeni łańcuchami górskimi. Wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy, że droga nie idzie dość równo pomiędzy górami, a idzie przez niemal każdą górę jaka tylko znalazła się na drodze!
Some kilometres from the cock farm, we found a truly amazing view - the Mirador Degollada De Las Yeguas. On the one side, it was possible to see the ocean, and the dunes - on the other - a fabulous view over the mountains.
Gran Canaria
Unsere Fahrt hat sich um einiges verlängert, manche Aussichten konnte man einfach nicht ignorieren. Wir mussten einfach stehen bleiben und gucken.
Nasza jazda wydłużyła się o dobrych kilka godzin. Między innymi z tego powodu, że koło niektórych widoków nie dało się obojętnie przejechać. Musieliśmy się zatrzymać i z opadniętymi szczękami się trochę pogapić.
Our ride lasted several hours - and this because we had to stop at some beautiful places. And then we crushed the floor by our jaws very often.
Gran Canaria
In diesem Moment war ich noch zufrieden mit meinen Outfit. Während in Maspalomas der absolute Sommer herrschte, lag oben in den Bergen Schnee. Gut, dass ich noch etwas wärmere Schuhe mit dabei hatte und eine Strickjacke. Mit meinem Handy habe ich auch Fotos gemacht und sofern ich Internet empfangen konnte habe ich sie auf Instagram geschickt.
W tym momencie byłam jeszcze zadowolona ze swojego outfitu. Wyżej w górach, gdy temperatura spadła do kilku stopni żałowałam, że nie ubrałam się trochę cieplej. Na szczęście wzięłam ze sobą inne buty i sweter. Na tym poziomie nie był jeszcze potrzebny, choć czuć było chłód w stopy.

Telefonem robiłam sporo zdjęć, gdy tylko udało mi się złapać jakąś sieć wrzucałam je na Instagram - polecam spojrzeć, jest tam kilka zdjęć, których nie zrobiłam zwykłym aparatem.
At this moment I was happy with my outfit. But higher in the mountains, where the temperature felt to several degrees, I regret, that I didn't get any warmer clothes. Luckily I took another shoes and a cardigan. On this level, they wasn't necessary, but my foots got the cold.

I took many photos with my mobile, and put them to the Instagram - I'd recommend you to look around, as there are some exclusive photos, not taken by the camera.
Gran Canaria
Die Kurven. Bis ans Ende konnte man nicht sehen, ob jemand in der entgegengesetzten Richtung fährt.
Mimo podjechania pod sam zakręt wciąż nie mogliśmy wiedzieć, czy z naprzeciwka ktoś nie jedzie. Stąd zwyczaj trąbienia przez skręceniem. Przyznam, że to jeszcze jest lajtowa wersja tej drogi
The habit of tooting before the curves is the first you learn on these roads. If you don't want to meet a bus face-to-face - you should inform its driver before
Gran Canaria
Wir fuhren Richtung Tejeda, wo die besten Plätzchen auf der ganzen Insel gebacken sind.
Kierowaliśmy się w kierunku Tejedy. Na całej wyspie sprzedawali wypieki z tego miejsca. Swoją drogą dziwię się, że ciężarówki zaopatrujące piekarnie i wywożące stamtąd gotowe produkty dzień w dzień jeździły tymi trasami... Dziwne miejsce na działalność wymagającą tyle transportu.
We continued our trip in direction of Tejeda. Famous place with the best biscuits on the island. I cannot imagine, how the trucks with products can make the way every day on these roads...
Gran Canaria
Am Anfang sind wir jede ein Paar Kilometer auf eine kleine Stadt gestoßen. Dann waren die Städtchen immer seltener bis nur die pure Natur blieb.
Co kilkanaście kilometrów trafialiśmy na jakieś miasteczko. Jednak im głębiej wjeżdżaliśmy w góry tym rzadziej się pojawiały. Aż w ogóle przestały występować. Tylko droga i czysta, surowa natura.
Every several kilometres we entered a village. But deeper the mountains were, lesser settlements we met. And then it was only a road and a pure nature.
Gran Canaria
Gran Canaria
Ganz oben in den Bergen gab es Nebel und die Sichtbarkeit war fast null.
Bardzo wysoko w górach panowała mgła, gdzie widoczność była mocno ograniczona.
In the high mountaings reigned clouds - the visibility was very limited.
Gran Canaria
Hier machten wir ein Päuschen für ein traditionelles Mittagsessen. Leider habe ich keine Fotos von der Gaststädte gemacht - aber mit dem Handy schon und auf Instagram geschickt. Ich aß eine Art Kuchen mit Kartoffeln und mein Mann Salzkartoffeln in Schalen mit Mojo-Soße.
W tym miejscu zrobiliśmy przerwę na tradycyjny hiszpański posiłek. Ja dostałam placka z zapieczonymi kawałkami ziemniaków, a mąż małe ziemniaczki w mundurach podawane z tradycyjnym sosem Mojo (te sosy są bardzo charakterystyczne na wyspie). Knajpka była niesamowita, utrzymana w bardzo surowym, starym stylu. Jej zdjęcie umieściłam na Instagram. Niestety na fotkę aparatem się nie załapała.
In the neighbourhood of this place, we ate some traditional canarian food. I'd got a kind of a pie with backed potatoes inside, and my husband small potatoes, boiled in ocean water and served with Mojo (a traditional canarian sauce, based on garlic). The place was amazing, hold in old, raw style. Its photo is on Instagram, as the camera was left in the car.
Gran Canaria
Eine der schönsten Aussichten. Die Bilder machen es etwas flach - in Wirklichkeit ist es atemberaubend. Die Kühle Bergluft, die Stille unterbrochen von den Geräuschen der zahlreichen Wasserfälle ist was unbeschreibliches.
To jeden z piękniejszych widoków. Zdjęcia trochę je spłaszczają, na żywo były niesamowicie zachwycające. Ostre i świeże górskie powietrze plus cisza, przerywana dźwiękiem licznych wodospadów dookoła to coś nie do opisania.
One of the most beautiful views. The photos make it flatten. In the reality, we could see the depth and settings of the rocks. Fresh mountain air and silence everywhere, with a distant sound of the surrounding waterfalls.
Gran Canaria
Kurven, Kurven und nochmals Kurven.
Zakręty, zakręty i jeszcze raz zakręty.
Curves, curves, and more curves ...
Gran Canaria
Als wir in Tejeda angekommen sind began es zu Regnen und die Siesta war im vollem Gange. Wir sind ein bisschen rumgefahren und dann fuhren wir mit der GC-210 Richtung Westen.
Gdy dojechaliśmy do Tejedy, zaczęło padać i trwała akurat sjesta. W małych, konserwatywnych hiszpańskich miejscowościach sjesta jest rzeczą świętą - ciężko uświadczyć cokolwiek otwartego. Pojeździliśmy chwilę po uliczkach i zmieniliśmy drogę na GC-210 w kierunku zachodnim wyspy.
We arrived to Tejeda, but it began to rain and all inhabitants made siesta. We couldn't find anything open - the "siesta" closes all shops We make some rounds around the city centre, and began our travel on the GC-210 to the west.
Gran Canaria
Gran Canaria
Nach einer längeren Fahrt durch unbewohnte Gebiete sind wir auf eine sehr kleine Siedlung gestoßen. Von da aus streckte sich eine wunderschöne Aussicht. Als wir Pause machten, um Fotos zu schießen, lief zu uns ein kontaktfreudiger Hund herüber, der wohl sehr gelangweilt war und mit uns unbedingt spielen wollte. Wir konnten ihn einfach nicht ignorieren :)
Po dłuższym czasie jechania przez niezamieszkałe tereny trafiliśmy na tę maleńką osadkę. Zatrzymaliśmy się, by zobaczyć powyższy widok. Na przywitania przybiegł do nas bardzo znudzony i jeszcze bardziej towarzyski piesek, który wręcz błagał o chwilę zabawy. Nie mogliśmy odmówić.
After some time in uninhabited area, we saw this small settlement. We wanted to immortalize the view. There was a small dog, which was friendly and wanted to play with us. We couldn't refuse
Gran Canaria
Gran Canaria
Gran Canaria
Mann kann deutlich sehen wie steif der Weg und wie scharf die Kurven waren. Viele der Kurven verschwanden hinter Felswänden. Hupen war wirklich die einzige Lösung um gefährliche Situationen zu vermeiden.
Na powyższym zdjęciu świetnie można zobaczyć jak strome były drogi oraz jak ostre były zakręty. Momentami zakręty znikały za ścianami skalnymi poprzez co do samego końca nie wiadomo było, co lub kto za nim się znajdował.
You can wonder the roads in the mountains - curly with sharp curves. Sometimes, the curves disappeared behind the rock walls, and there was no possibility to foreseen, if there is someone on the opposite lane. So - as said 100x before - tooting was the key!
Gran Canaria
Als wir einen Steinturm mit Parkplatz bemerkten, beschlossen wir unsere Beine etwas zu strecken. Von da an konnten wir diese Aussicht genießen.
W trakcie jazdy zobaczyliśmy coś na kształt parkingu, murowanej balustrady i kamiennej wieżyczki. By trochę się rozprostować stanęliśmy i wyjrzeliśmy za balustradę. Naszym oczom ukazał się widok tej tamy.
After some time, we saw a kind of parking, with a stone tower on it. We wanted straight our legs, and see, why is this tower here. But the view below the tower, was this one, which overwhelmed our senses.
Gran Canaria
Wenn ihr gut hinschaut, könnt ihr den Steinturm erkennen, von den ich die Fotos des Sees gemacht habe.
Jak dobrze się przyjrzycie to zobaczycie niewielką kamienną wieżyczkę z czerwonym dachem. Stamtąd było robione zdjęcia jeziora z tamą.
If you look very cautious, you'll find the tower, where the dam photos were made.
Gran Canaria
Der selber Steinturm von einer anderen Perspektive. Hinten rechts kann man die Siedlung mit dem Hund erkennen.
Ta sama wieżyczka z innej perspektywy. Z tyłu po lewej widać białe budynki - miejsce, w którym bawiliśmy się z psem.
The same tower from an another perspective.
Gran Canaria
Und zum Schluss - das Auto ohne das es den Ausflug nicht geben würde.
Es hat gute Arbeit geleistet. Es war flink auf den Kurven und trotz seiner Größe, hatte es genug Raum für zwei hohe Personen. Wir haben uns einen Citroen C3 auf Lanzarote gemietet und daher wussten wir, dass es ein echt zuversichtliches Auto ist, dass sich leicht lenken lässt. Und es verbraucht sehr wenig Benzin.

Natürlich ist das nicht das Ende unserer Reise - der Rest kommt in einem anderen Artikel.
I na koniec tego posta autko w całej okazałości, bez którego tej wycieczki by nie było. Spisało się na medal, świetnie wytrzymywało wielogodzinne slalomy. Muszę przyznać, że Citroen C3 jest naprawdę bardzo zwrotny, dzięki swoim niewielkim rozmiarom nie mieliśmy większych problemów na wąskich zakrętach i wszędzie bez problemu mogliśmy zawrócić bez zbędnych manewrów. Ach i to spalanie! :)

Podczas naszej pierwszej podróży na Lanzarote wybraliśmy również Citroena C3, byliśmy na tyle z niego zadowoleni, że znów go wynajęliśmy. To autko jest małe, ale na tyle duże, by dwie dość wysokie osoby mogły nim wygodnie siedzieć

Dla zainteresowanych: koszt wynajęcia auta takiej klasy na 3 dni to koszt około 100€ (już z wszystkimi możliwymi ubezpieczeniami). Paliwo na wyspie kosztuje ok 1€ za litr. Tak jest dużo wygodniej i taniej, podczas, gdy nierzadko jednodniowa wycieczka z hotelu kosztuje dla dwóch osób ok. 80€.



Oczywiście to nie koniec naszej podróży po górach. Drugą część przedstawię wkrótce
And last but not least - our car, that was a perfect companion on this trip. It perfect work during a many hours of our slalom ride, we could turn back without many manoeuvres (to what my husband is accustomed - our Volvo S80 isn't small ). I must admit, this Citroen C3 was a kind of a good car, because of its dimensions and little consumption of gasoline.

During our first trip to the Canary Island - on Lanzarote, we also rented the same model, as it was big enough to hold 2 tall people without problem :)

For the interested: the price was about 100€ for 3 days with full casco insurance. The gas costs about 1,05€ pro litre. And this is a very cheap method of travelling, as every trip organized by the hotel/provider costs 80€ - 100€.



This is not the end - the rest will be available soon.

650: My red-caramel concept

Große Größen Plus Size Fashion Blog



deutsch
polski
english
Keine Ahnung wann und wieso das begonnen hat. Aber es gefällt mir so ganz, ganz riesig nicht, wenn eine Frau Schuhe mit hohen Schäften unter einer Hose mit breiten Hosenbeinen trägt (um genauer zu sein, gefällt mir das bei jeder Hose nicht solange die Schuhe UNTER ihr versteckt sind).

Ich wisst schon, ich meine diesen Effekt, wo man kein Stück Bein (egal ob nackt oder mit Strumpfhose) sehen kann. Für mich ist das genau der gleiche Modelevel, wie diese achtziger Jahre Pullis oder Schuhe die Vorne quadratisch enden*. Es mag ja auch so sein, dass wenn ich das andere Ende des Schuhes nicht sehen kann, stelle ich mir die dümmsten Bilder vor, wie und wo er sein Ende hat. Und es erinnert mich an die Omis, die im Winter flache Stiefeln zu schwarzen Stoffhosen tragen.

Auch egal.

Doch was nicht egal ist, ist die Tatsache, dass ich diesen Effekt erreicht habe indem ich diese Hose und Schuhe angezogen habe. Ich war erschüttert und dachte "No way!". Die Hosen haben leider zu sehr ausgestellte Hosenbeine um sie in die Boots stecken zu können. Möglich wäre es, aber ich würde wie Bauer in Gummistiefeln aussehen. Um mein Rot-Karamell Konzept nicht zu zerstören habe ich die Hosen ein klitzekleines bisschen hochgekrempelt. Und voilà! Viel, viel besser.

Manche können behaupten, dass kürzt das Bein. Lieber ein kurzer Bein als null Stil ;)



*Schuhe die vorne Spitz zulaufen sehen noch gut aus. Spitz, nicht rund!
Nie mam pojęcia kiedy to się zaczęło i skąd się wzięło. Ale bardzo nie podoba mi się, gdy kobiety wkładają wyższe buty (nie ważne, czy botki, czy całkiem wysokie kozaki) pod spodnie z szerszymi nogawkami (w sumie to pod każdy typ nogawek, chodzi o to "POD").

No wiecie, chodzi o ten efekt, gdzie nie widać kawałka gołej (nie koniecznie gołej, ale odzianej w skarpetkę/rajtuzę/pończochę/antygwałtkę nogi, a luźna nogawka opiera się na bucie. Kiedyś taki sposób noszenia był najbardziej oczywisty na świecie i może dlatego teraz uważam to za coś na równi z tureckimi sweterkami i butami z noskami ściętymi w kwadrat*. Może być też tak, że nie widząc drugiego końca tych butów, moja dziwna wyobraźnia podsuwa mi dziwne obrazy. I trochę kojarzy mi się ze starszymi paniami noszącymi zimą relaxy do lekko zwężanych do dołu, materiałowych czarnych spodni.

Nie ważne.

Ważne, że dokładnie taki efekt osiągnęłam zakładając spodnie i buty widoczne na zdjęciu. Aż mną lekko zatrzęsło i pomyślałam "no way". Spodnie niestety mają za szeroką nogawkę żeby je wsadzić do butów, pewnie gdybym się uparła to by się dało, ale wyglądałabym jak rolnik w gumiakach. Żeby nie psuć całej mojej karmelowo-czerwonej koncepcji po prostu spodnie lekko podwinęłam. I voilà! Od razu lepiej.

Wiem, że zaraz ktoś się przyczepi, że skraca nogę. Lepsze to niż turecki sweterek ;)



*Buty, które kończą się w szpic wyglądają pod spodniami jeszcze dobrze. Ale w szpic, nie zaokrąglone!
I have no idea where it come from and when it started. But I just hate the fact, when a woman wears shoes with high shanks under trousers with wide pant leg (actually it doesn't matter how wide the leg is, what matters is the UNDER).

You know what I mean.. if you can't see how the shoe ends on the other side. I imagine the weirdest things how it ends. In my opinion it is on the same fashion level with the 80ies pullovers and shoes with a quadratic tip*. It reminds me old ladies at winter, wearing flat boots with black textile pants.

It doesn't matter.

What matters is the fact, that I achieved this effect while putting on the pants and boots you might see on the pictures. I got a thrill and thought "no way!". Not to destroy my red-caramel concept I just rolled the pant legs up a little bit. And voilà! Much better.

Maybe some of you will say I have opticaly shorten my legs. But better short legs than no style ;)



*Shoes with a spike tip looks quite good under pants. Spike, not rounded!
Große Größen Plus Size Fashion Blog
Jacke - F&F True | Hose - b2 | Bluse - C&A | Gürtel - Takko | Tasche - Top Secret | Halskette - Primark | Schuhe - C&A | Uhr - Timex
Kurtka - F&F True | spodnie - b2 | bluzka - C&A | pasek - Takko | torebka - Top Secret | naszyjnik - Primark | buty - C&A | zegarek - Timex
Jacket - F&F True | pants - b2 | shirt - C&A | belt - Takko | bag - Top Secret | necklace - Primark | shoes - C&A | watch - Timex
Große Größen Plus Size Fashion Blog
Große Größen Plus Size Fashion Blog
Große Größen Plus Size Fashion Blog
Große Größen Plus Size Fashion Blog
Große Größen Plus Size Fashion Blog
Große Größen Plus Size Fashion Blog

Top make up products for holidays

Große Größen Plus Size Fashion Blog

deutsch
polski
english
Weil ich schon ziemlich oft auf den verschiedensten Reisen war konnte ich gewisse Erfahrungen machen wenn es ums packen der Make Up Produkte geht. Am Anfang habe ich eine riesige Kosmetiktasche mit mir rumgeschleppt, weil ich ja nie wüsste auf welche Art Make Up ich Lust hätte. Ich habe meiner Erfahrungen jedes mal gesammelt um endlich festzustellen, was ich wirklich brauche. Ich bin eher der Typ, der alles besichtigen möchte, ich Sonne mich den halben Tag nicht am Strand und verbringe die Nächte nicht in Diskotheken. Daher brauche ich kein starkes Make Up, eher was dezentes und etwas was lange hält. Wenn ich den ganzen Tag auf dem Weg bin habe ich nie richtig die Zeit um mich mehrere male neu zu schminken. Der Fazit ist, dass ich wirklich nicht viel brauche. Wichtig war für mich auch das Gewicht der Sachen, weil ich mit dem Flugzeug flog. Den Rest könnt ihr unten lesen.
Ponieważ dość często zdarza mi się gdzieś wyjeżdżać zauważyłam, że coraz lepiej udaje mi się zgromadzić odpowiednie kosmetyki do mojej kosmetyczki. Początkowo targałam ze sobą ogromy pojemnik po brzegi wypełniony prawie wszystkimi kosmetykami do malowania jakie posiadam. A nuż coś się przyda, a nuż na coś będę miała ochotę.

Po tylu już różnych wyprawach zdążyłam zauważyć kilka rzeczy. Jestem typem osoby, która lubi zwiedzać. Nie wyleguję się godzinami na plaży, a wieczornych pór nie spędzam na przesiadywaniu w dyskotece. Raczej chodzę, staram się oglądać różne miejsca przynajmniej dwa razy: w nocy i w dzień. Przed wyprawą staram się w miarę zaplanować moje dni, by starczyło mi na wszystko czasu. Dlatego odpowiednio do tego trybu "wypoczynku" wybieram odpowiednie kosmetyki. Przede wszystkim skupiam się na tym by dany kosmetyk był długotrwały - najlepiej wodoodporny. Zależy mi na tym, bym przez cały dzień nie musiała niczego poprawiać, a nawet wieczorem mój makijaż wyglądał w miarę dobrze. Trochę dziwnie wygląda zresztą wędrująca po górach kobieta z mocnym makijażem oczu i ust, to też wybieram produkty delikatne, podkreślające urodę, a nie malujące mnie "na nowo". Ważne było, by rzeczy, które ze sobą brałam nie były za ciężkie, podróżowałam wszak samolotem. Tyle tytułem wstępu. Reszta pod zdjęciem :)
Because I had lately a lot of opportunities to travel I could improve my make up packing skills. Each time I got better in this and now, I can say that I am able to take only this pieces, that are really necessary. Earlier I was caring a huge cosmetic bag with a lot unnecessary things. I never was sure what I exactly would need.

Now I am a lot of wiser and know how I spent my holliaday and what is uswefull and what can wait at home :)
Große Größen Plus Size Fashion Blog
1. Lidschatten - keiner kann mir sagen, dass es Lidschatten gibt, die nach einem hitzigen Tag am Abend genau so gut aussehen, wie nach dem Auftragen am morgen. Es gibt aber solche, die ziemlich lange gut haften, wie die von Clinique - colour surge eye shadow. Ich denke, dass sie von allen Lidschatten, die ich habe am längsten auf den Augenliedern bleiben. Die Farben (von oben): blue, teenage pink, lucky penny, bordeaux, chambord, highlighter from strawberry fudge duo.

2. Augenbrauenpuder - um ehrlich zu sein habe ich sie mitgenommen weil ich keine größere Alternative hatte. Die von Inglot konnte ich mir selber zusammenstellen (schwarz: 567, dunlelbraun: 569, hell: 560). Die Farben sind gut pigmentiert doch bei Hitze lassen sie sich leicht verwischen. Ich habe noch den Augenbrauensttift von Essence mitgenommen, aber vergessen ihn zu fotografieren. Um welchen es sich handelt, könnt ihr von meinem Artikel über die bestem Make Up Produkte des Jahres 2013 erfahren (My 2013 Make Up Hits ). Mittlerweile habe ich rausgefunden, dass die regulären Lidschatten der Marke Mac am längsten auf meinen Brauen haften. Diese Inglot Palette ist ziemlich klein, leicht, hat einen Spiegel und hat Platz für einen kleinen Pinsel (meiner ist von Eco Tools) - deswegen dürfte sie mit.

3. Foundtation - ich werde Estee Lauder für den Double Wear bis ans Ende meiner Tage vergöttern. Das ist einfach die perfekte Foundation: sie hält den ganzen Tag auf öliger Haut, mattiert und kaschiert fast alles. Vor ein Paar Tagen habe ich mir noch das Puder gekauft und mir viel einfach die Kinlade herunter als ich es mit der Foundation aufgetragen habe. Ich liebe es!!!!!

4.Gesichtspuder - damals hatte ich das von Estee Lauder noch nicht und nahm das Manhattan clearface mit, dass wirklich toll ist. Es deckt super ab und mattiert ziemlich gut. Das tollste daran ist, dass man es gleich nach der Tagespflege verwenden kann und es funktioniert Einwandfrei. Und noch dieser Preis!

5. Wimperntusche - hier wollte ich keine Überraschungen haben und Wasserfest war die einzige Option. Ich nahm zwei Mascaras mit, beide von Max Factor. Die eine, Wild Mega Volume macht die Wimpern "dick" und die andere, Clump defy by false lash ist etwas dezenter. Vor einiger Zeit habe ich mir die Glamour Doll Waterproof von Catrice gekauft aber die fand ich nicht zu gut. Sie war zwar langanhaltend aber das de-makeup kostete sehr viel Zeit und Mühe. Und an meinem Urlaub wollte ich die halbe Nacht nicht im Badezimmer verbringen.

6. Rouge Pinsel - lange her habe ich viel Blödsinn über Make Up Pinsel gelesen, dass man nur mit den Professionellen ein tolles Make Up erschaffen kann. Bullshit. Alles ist eine Frage der Übung. Diese kleine Pinsel reicht völlig aus um sich gut die Wangen zu machen. Ich habe ihn mal zur einer Clinique Palette bekommen.

7. Rouge - er ist nichts besonderes. Ich habe ihn einfach mitgenommen weil er eine ziemlich neutrale Farbe hat und auch leicht war. Im Urlaub habe ich mir einen viel schöneren gekauft (von Sleek).

8. Eyeshadow base - ich weiß nicht ob die von Art Deco die beste ist. Ich kaufe sie immer wieder nach weil ich glaube, dass sie ihre Aufgabe erfüllt. Sie ist leicht und sehr klein, deswegen dürfte sie mit.

9. Eyeliner - das ist wahre liebe - die Mac pro longwear Eyeliners sind einfach die besten. Sie haften den ganzen Tag am Lied! Weil ich die Lidschatten nicht so oft benutzt habe verwendete ich Stifte in Farben die meine Augenfarbe betonten (dunkelblau und dunkellila).

10. Nagellack - die von Opi habe ich nur mitgenommen, weil ich sie in Mini-Größen auch hatte. Und mir lag es viel daran, dass ich so wenig Sachen mitnehme, wie es nur geht. Um nicht viel über mein Mani- und Pedicure nachzudenken nahm ich den Seche Vite Top Coat mit. Dank ihn sind meine Nägel in Sekunden trocken geworden, schön glänzten und tagelang makellos waren.


Auf den Lippen trug ich die ganze Zeit den Lipbalm von Labello. Sie befeuchteten meine Lippen sehr gut und schenkten ihnen einen Hauch Farbe. Leider habe ich vergessen sie zu fotografieren, aber si sind in dem Artikel über meine Top 2013 Produkte, denn Link habe ich früher angegeben.


Habt ihr MakeUp Produkte, auf die man sich sehr gut verlassen kann?
1. Cienie do oczu - nie uwierzę, że są cienie, które po upalnym dniu, wieczorem będą tak samo wyglądały na powiekach jak tuż po nałożeniu rano. Jednak są takie, które na mojej powiece trzymają się rekordowo długo są do Clinique colour surge eye shadow - nie wiem, czy tą paletkę można dostać w normalnych sklepach, ale osobne kolory już tak do oczu - (po kolei od góry: blue, teenage pink, lucky penny, bordeaux, chambord, highlighter from strawberry fudge duo).

2. Cienie do brwi - prócz tych miałam jeszcze w kredce marki Essence - niestety nie załapała się na zdjęciu ale możecie ją zobaczyć w moich ulubieńcach 2013 roku (My 2013 Make Up Hits ). Cienie do brwi są marki Inglot (czarny: 567, ciemny brąz: 569, jasny: 560). Kupiłam te cienie wieki temu, rozpiętość odcieni była związana z tym, że kiedyś zmieniałam kolor włosów częściej niż rękawiczki, więc postanowiłam się zabezpieczyć ;) Powiem szczerze, że używam ich bo nie znalazłam do tej pory czegoś lepszego, nie są świetne, po pół dnia się ścierają (stąd pomoc w postaci kredki). Dużo lepiej sprawują się na moich brwiach zwykłe cienie do oczy marki Mac. Te cienie mają tą zaletę, że są dość poręczne, można do nich dodać swój pędzelek (mój jest z Eco Tools) i są lekkie.

3. Podkład - do końca życia będę wielbić markę Estee Lauder za wypuszczenie na rynek podkładu Double Wear. Parę dni temu przyszedł mi puder z tej serii, co mnie jeszcze bardziej utwierdziło w przekonaniu, że warto ją wielbić. Przy tłustej skórze, upale i sporej liczbie niedoskonałości (hotelowe jedzenie było trochę za tłuste) ten podkład sprawował się na medal. Kocham, kocham, kocham!

4. Puder do twarzy - wtedy jeszcze (niestety) nie miałam pudru do kompletu wyżej wymienionego podkładu. A ten był najlepszy na jaki trafiłam - bardzo dobrze matowił i jeszcze lepiej krył. Jego największą zaletą było to, że mogłam go stosować zaraz po użyciu kremu do twarzy, bez podkładu. Wtedy sam zachowywał się jak podkład i puder w jednym To naprawdę świetny produkt (i ta cena!)

5. Tusze do rzęs - wzięłam dwa po do końca nie mogłam się zdecydować na jeden. Oba mają dwie cechy wspólne - są marki Max Factor oraz są wodoodporne. Naprawdę nie ma sensu brać na upalne dni innych tuszy do rzęs niż te wodoodporne. Ten zielony, czyli Wild Mega Volume całkiem nieźle pogrubia, natomiast fioletowy - Clump defy by false lash świetnie rozdziela rzęsy i jest bardziej delikatny. Stosowałam je na przemian. Z obu jestem zadowolona. Jakiś czas temu kupiłam Glamour doll z Catric (również wodoodporny). Jest niezły, ale pozbywanie się go wieczorami trwa wieki. A ja wieczorami byłam zbyt zmęczona, by poświęcać tyle uwagi na demakijaż. Te dwa nie dość, że trzymają się świetnie cały dzień, nie rozmazują to bardzo łatwo schodzą za pomocą najzwyklejszych produktów do demakijażu.

6.Pędzelek do różu - kiedyś naczytałam się bzdur, że żeby zrobić profesjonalny, idealny makijaż trzeba mieć odpowiednie pędzle. Najlepiej z włosia jednorożca, który został urodzony jako trzeci i żywił się wyłącznie trawką oświetlaną tęczą. Przez te wszystkie lata odkryłam, że cały myk polega na tym żeby nabrać wprawy. Jak się jej nabierze to spokojnie można pomalować się najprostszym pędzelkiem (te wszystkie "profesjonalne" leżą i się kurzą, a ja używam trzech zwykłych). Wzięłam zwykły króciutki pędzelek, który marka Clinique dołączyła mi do jakiejś paletki. Używam go nawet w domu i sprawdza się wyśmienicie.

7. Róż do policzków - tu nie napiszę nic ciekawego. Wzięłam ten róż tylko i wyłącznie, bo ma dość neutralny kolor, jest leciutki i ma drobinki (których i tak nie widać). Na miejscu kupiłam sobie dużo ładniejszy :)

8. Baza pod cienie - kiedyś naczytałam się, że baza z Art Deco jest najlepsza i kupiłam. I kupuję je do dzisiaj. Nie sprawdzałam za bardzo jak się sprawują te z innych firm. Ta jest, w miarę działa, więc pojechała ze mną :)

9. Kredki do oczu - tutaj postąpiłam dokładnie jak z tuszem do rzęs. Wzięłam te, które uważałam za najlepsze w swoim rodzaju, czyli Mac pro longwear. Te kredki po prostu trzymają cały dzień i się nie rozmywają. Uwielbiam je! Wiedząc, że nie będę za bardzo używać cieni do oczy wzięłam takie kolory, które trochę podkreślą kolor moich tęczówek (granat i ciemna śliwka wpadająca w czerń).

10. Lakiery do paznokci - mojemu mani i pedicure'owi chciałam poświęcać jak najmniej czasu więc wzięłam w miarę dobre produkty. Lakiery marki Opi wzięłam głównie ze względu na ich wielkość - posiadam kilka miniaturek, które są idealne na podróże. By cieszyć się nienagannymi paznokciami jak najdłużej wzięłam top coat Seche Vite, który w mgnieniu oka wysusza każdy lakier, sprawia, że paznokcie błyszczą się niczym lustro i przedłużają żywotność lakieru o kilka dni. Na szczęście miałam jeszcze dodatkową miniaturkę, więc nie musiałam taszczyć dużej butelki.

Zapomniałam sfotografować mojego ulubionego produktu na usta. Wzięłam mój sprawdzony balsam do ust, który zarazem świetnie je barwi marki Labello. Więcej o nim możecie przeczytać w poście o moich ulubieńcach 2013 roku, do którego link umieściłam kilkanaście linijek wyżej. Prócz tych balsamów i wymienionej wyżej kredki do brwi Essence miałam jeszcze kilka miniaturek pudrów Anabelle Minerals. Sprawdzają się również świetnie ale są bardzo ciężkie w użyciu (ze względu na dość poważny stopień brudzenia wszystkiego dookoła).


Macie jakieś niezawodne kosmetyki, które sprawdzają się dobrze w podróży?
1. Eye shadows - I don't use them to much during my holidays, I'm rather a tourist who must see everything. I don't hang out in bars, so I don't need special makeups. But sometimes I wan't to look prettier, so for this days I take one of my Clinique palettes. Therese eye shadows last on my eyelids longer than any other brand.

2. Eyebrow powder - this one is from Inglot but to say the truth I am not such a great fan of them. They are definitely not long lasting. I took them because of the lack of alternatives. Meanwhile I discovered that the common Mac eye shadows do a better job on my eyebrows than this product. The colours are: black - 567, dark bronze - 569, light - 560.

3. Foundation - I will love Estee Lauder for her Double Wear. It is the only foundation that lasts on my oily skin, mats it and covers everything up! I love it!!!!!

4. Face powder - its a pity I haven't bought the powder from Double Wear for my trip. I did it a few days ago and its just unbelievable. But this one the Manhattan clearface 2in1 is great too. It covers everything! The face looks stunning after using it. It can be used over a cream and behaves like foundation and powder. I like it very much and the price is sooo nice :)

5. Mascaras - on my trips waterproof is the only option. I like the mascaras from Max Factor very much, so I decided to take two: Wild Mega Volume and Clump defy by false lash. Both are really great!

6. Rouge brush - a long time ago I read somewhere that you only can get a great make up if you use professional brushes. That's not true! Everything depends from your experience. This brush I got from Clinique to a palette and it's my favourite rouge brush.

7. Rouge - this is nothing special. I took it because of its weight and neutral colour. I bought my on Gran Canaria a better one from Sleek :)

8. Eye shadow base - I can't tell you if this Art Deco base is the best. I never had another one, but I heard its one of the best so I kept buying it :)

9. Eye liner - I am just in love with the Mac Pro Longwear eye liners. They last all day long! I took two colours that fits to my eyes (a dark blue and dark violet tone)

10. Nail polish - I decided to take the Opi nail polish only because I had the mini versions of them :) I took a mini bottle of Seche Vite top coat because I didn't want to care about my manicure or pedicure for a week long :)

Frauen...

Große Größen Plus Size Fashion Blog essence 175 be berry now!




deutsch
polski
english
- Lukaaaaaaaaas! - rief ich, während ich mich von der Theke mit den Essence Neuheiten wendete. Mein Mann tauchte mit einem gelangweilten Gesicht zwischen zwei Regalen auf.
- Was den? - fragte er.
- Schau mal - sagte ich und druckte im einen Nagellack unter die Nase - habe ich schon einen in dieser Farbe? - Ich weiß ehrlich nicht was mich dazu gebracht hat ihn so was zu fragen. Man weiß ja nicht seit gestern, dass Männer nur 16 Farben unterscheiden. Manchmal vielleicht bis zu 20. Und sie verbringen ihre Freizeit eher nicht mit ordnen unserer Lacke in gleich farbliche Gruppen.
- Hm... ich weiß es nicht... - sagte er geschockt. Vermutlich war er auf diese Frage nicht vorbereitet.
- Na aber denkt doch mal nach - fuhr ich fort - ich habe doch alle Lacke immer mit dir gekauft. Du musst dich doch erinnern - lies ich es nicht sein und dachte gleichzeitig selber nach ob ich diese Farbe schon hatte oder auch nicht. Ich fand sie wirklich schön und wollte sie mit nach Hause nehmen.
- Ööö.. nein ich glaube nicht - sagte er.
- Na gut. Dann kaufen wir ihn halt.

* * *


Nachdem ich nach Hause gekommen war, öffnete ich meine Nagellackschublade. Die unteren drei sind mir als erstes ins Auge gefallen...
- Łuuuuukaaasz! - zawołałam odwracając się od półki z nowościami kosmetycznymi (marki Essence). Znudzony mąż wyłonił się spomiędzy regałów drogerii.
- Co? - zapytał.
- Popatrz - pod nos podetknęłam mu świeżo znaleziony lakier do paznokci - mam już lakier o takim kolorze? - zapytałam. Doprawdy do dziś nie wiem, co mnie opętało, że zadałam mu takie pytanie. Wszak nie od dziś wiadomo, że mężczyźni odróżniają jakieś 16 kolorów, w porywach może ze 20. I raczej (ta spora większość) nie umilają sobie potajemnie czasu układając nasze lakiery w grupy kolorystyczne.
- Hm... nie wiem... - odparł w szoku. Chyba się nie spodziewał takiego pytania.
- No ale pomyśl, przecież wszystkie lakiery z Tobą kupowałam. Musisz pamiętać - dalsze pytania zadawałam już chyba po to, by go wprowadzić w większe osłupienie. Jednocześnie samej zastanawiając się, czy podobny kolor posiadam, czy nie. Ten wyraźnie mi się podobał i bardzo chciałam go ze sobą zabrać.
- Yyy... no.. chyba nie - odparł
- Świetnie. To bierzemy.

* * *


Po przyjściu do domu, otworzyłam swoją szufladę z lakierami. Na dzień dobry powitały mnie poniższe trzy....
- Lukaaaaaas! - I calles my husband while I was turning from the counter with the newest Essence cosmetics.
- What? - my husband appeared with a bored face.
- Look - I showed him a nail polish - do I have already one in this colour at home? - I asked. I have no idea why I asked him this question. Everybody knows that every man recognizes about 16 colours. Maybe some of them 20, but not more. And (the most of them) don't organize in their free time your nail polishes in colour groups when you are not looking.
- Um.. I don't know - he answered. I suppose he wasn't prepared for such question
- Common, think! I bought almost all nail polishes with you. You have to remember - I didn't give up. And maybe I was doing it because his face started to look very funny. I wasn't sure about having this colour and I wanted it so badly.
- Well... I guess no...
- Okay. So I'll take it.

* * *


After getting home I opened my nail-polish-drawer. And these three nail polishes was the first I saw...

Große Größen Plus Size Fashion Blog p2 170 french kiss nyc 240 midtown 402 urban purple

Related posts

 
MOBILE