702: Black and white

Große Größen Plus Size Fashion Blog

deutsch
polski
english
Wisst ihr was das beste im leben in einem fremden Land ist? Das man sowohl von diesem und seinem eigenem Land profitieren kann :) Ich habe einen größeren Zugang zu Büchern, Musik, Filmen, Fernsechsendungen (ja, zu Kosmetika auch aber es gibt wirklich interessanteres). Wenn es um Fernsehsendungen geht sind die in Deutschland ganz anders als die in Polen. In Polen sind Sendungen über Metamorphosen höchst beliebt. Eine unattraktive Frau kommt ins Studio und am ende der Sendung ist sie ein wundervolles Wesen mit neuer Frisur, perfekt abgestimmten Make Up und neuen Klamotten. Ich glaube Polinnen vergöttern diese Art von Sendungen, die mir hier in Deutschland leider fehlen. Ich habe einen kleinen Schock erlebt als es sich ergab, dass es in Deutschland kein einziges Buch von den Weltberühmten Trinny & Susannah gibt. Abgesehen schon von deren Sendungen.

Vor einiger Zeit habe ich eine neue Sendung dieser Art entdeckt. Ich fand sie sehr interessant weil dort konkret gezeigt wird wie man verschiedene Sachen kombiniert, was immer gut aussieht und was man vermeiden soll. Weil die Sendung eher einen Zeitlosen Charakter darstellen möchte wurde nichts über wilder Muster-mixe, breite Bauchlose Shirts oder Tüllröcke gesprochen. Nach ein Paar Folgen haben sich bei mir ein Paar von diesen Regeln wie von selber eingeprägt und letztens kombinieren ich meine Sachen etwas anders. Ich versuche mal ein Paar Themen kurz zu verfassen über die am häufigsten gesprochen wurde:

* Frauen kaufen sich zu kleine Sachen. Meist kaufen Sich Frauen Kleidung in einer Größe die sie vor ein Paar Jahren getragen haben. Oder weil eine 38 viel besser als eine 42 sich anhört. Auf der Straße sehe ich täglich Frauen mit sehr engen Shirts die jedes Pölsterchen genau zeigen. Und es genügt wirklich was eine oder zwei Größen größer zu kaufen um einfach spitze auszusehen.

* Zu viele Muster auf ein Mal. Abgesehen von den aktuellem Trend: nur eine Sache im ganzen Outfit darf ein Muster haben. Der Rest sollte glatt bleiben. Einen extra Punkt gibt es wenn der glatte Rest die Farben vom Muster aufgreift.

* Ein graues T-Shirt bewirkt wunder. Es passt so toll zu knalligen Farben und wirkt viel edler als schwarz oder weiß. Nach der Sendung habe ich mir sofort eins gekauft und möchte noch ein haben!

* Zu viel Schmuck . Wenn Ohrringe dann keine Halskette. Und umgekehrt. Und hier muss ich zugeben, dass ich da manchmal Gesündigt habe :)

* Die drei Farben Regel. Wenn man 100% sicher aussehen möchte sollte man nicht mehr als drei Farben auf einmal tragen. Natürlich kann man experimentieren doch manchmal gibt es Situationen wo man total professionell und elegant aussehen möchte. Mit maximal drei Farben wird man nicht übertreiben können (wenn es natürlich keine Neon-Farben sind :)). * Handtasche und Schuhe. Einst sollten sie die gleiche Farbe haben. Jetzt sollte man es unbedingt vermeiden. Dass es keine Regel mehr ist habe ich schon seit einiger Zeit gewusst. Aber dass es als sehr sehr langweilig und extrem unmodern ist habe ich erst aus dieser Sendung erfahren :)

So, an mehr kann ich mich momentan nicht erinnern. Diese und viele andere Regeln sollte man in Wirklichkeit eher leicht nehmen. Aber solche Regeln können sich als sehr nützlich erweisen bei Frauen, die keine Ahnung/Zeit/Lust haben irgendwie mit Mode zu experimentieren und klare Anweisungen brauchen was zu tun ist um gut auszusehen.

Bei diesem Outfit habe ich von der Sendung inspirieren lassen. Ich habe ein schlichtes Oversize Shirt angezogen, meine Schuhe nicht der Tasche angepasst und ich trage keine Ohrringe. Am Anfang hatte ich keine Weste doch irgendwie erschien mir das mit ihr viel cooler :) Normalerweise würde ich noch schwarze Röhrenjeans tragen doch es war ziemlich warm darum habe ich sie mit knielangen Leggings ersetzt. Diese Länge von Leggings habe ich mir nach einem der Trinny&Susannaj Programme gekauft, wo sie erklärt haben dass Leggings in den schmalsten Stellen am Bein enden sollten. Das gibt den Eindruck, dass das Bein in dieser Breite in der es unter dem Stoff verschwindet so breit bleibt :)

Ich muss gestehen, dass ich mich super super super toll in diesem Outfit gefühlt habe. Es gibt viele Sachen in denen ich mich verkleidet gefühlt habe, doch das hier ist so sehr "meins".

Zum Ende noch ein kleiner-großer wichtiger Tipp: bevor ihr die Räte eines Bloggers/Stylisten/Moderator/etc. befolgt - egal ob es in Form eines Tutorial, Video oder halt Text ist, seht euch die Person an. Gefällt euch wie sie sich anzieht oder wie sie mit ihren Make Up aussieht? Gefällt euch, wie sie sich Kleidung aussucht oder welche Wahl sie in dem Bereich über das sie schreibt/spricht trifft? Wenn nicht fühlt euch nicht gezwungen das zu machen, was empfohlen wird. Das gleiche gilt auch für meinen Blog :)

Kennt ihr irgendwelche deutschen Sendungen die über Kleidung und Stiel beraten?
Lubię programy o metamorfozach. Naprawdę :) Kiedyś uwielbiałam oglądać Trinny i Susannah, z oczami wielkimi jak spodki oglądałam jak ze zwykłych kobiet robiły chodzące cuda z świetnie dopasowaną garderobą. Ku mojej uciesze pobyt na takie programy rósł i rósł dzięki czemu powstawało ich coraz więcej.

I tu taka mała ciekawostka: w Niemczech czegoś takiego nie ma. Nie ma nawet książek o dobrym ubieraniu się! Pytałam, szukałam. Znalazłam całą jedną wydaną dopiero parę miesięcy temu.

Ostatnio trafiłam na program Mai Sablewskiej. Obejrzałam z ciekawości jeden odcinek. Miał być jeden odcinek a w efekcie obejrzałam cały pierwszy sezon i większość drugiego. Prócz tego, że uczestniczki programu na początku zawsze muszą opowiedzieć jakąś ckliwą historię i się rozpłakać to wszystko mi się podoba. Niestety mnie by tam nie przyjęli i dobrze, bo mam wrażenie, że głównym krtyterium jest przytrafienie się czegoś strasznego. Trzeba być albo prostytutką, albo stracić męża, albo być rozwiedzionym parę razy, przejść okropny rozwód rodziców itp. itp. Na szczęście psychologiczna część programu trwa może z pięć minut - więc da się wytrzymać :)

Program bardzo do mnie trafia, gdyż bardzo podoba mi się styl samej Maji - prosty i zarazem bardzo rockowy. W każdym odcinku można posłuchać na temat róznych teorii, przy czym te ważniejsze na szczęście dość często są powtarzane. Kilka porad, które po obejrzeniu kilku odcinków utrwaliły się w mojej głowie:

* kobiety kupują sobie zbyt małe ubrania - to widzę na ulicy w każdym kraju. Wiem, że 38 brzmi o wiele milej niż 42 ale przecież nikt nie widzi jaki norzmiar nosimy na metce. Jest sporo kobiet, które swoimi bluzkami pokazują każdy, najmniejszy wałeczek na ciele. A wystarczy kupić rozmiar lub dwa większe i już można wyglądać jak milion dolarów :)
* za dużo wzorów na raz - nie mówię teraz o print mixach, które akurat teraz są w modzie. Mowa o klasycznym ubieraniu się. Zasada jest prosta - jedna rzecz może być wzorzysta, reszta powinna być gładka. Moim zdaniem szczególnie wygląda się szczególnie pięknie, gdy gładkie ubrania są w kolorach występujących na wzorze.
* szary T-Shirt działa cuda - tego wcześniej nie zobaczyłam ale maja mnie przekonała. Dużo lepiej komponuje się z mocnymi barwami niż biel czy czerń. Po jednym z odcinków pognałam do H&Ma i kupiłam mój pierwszy T-Shirt (i bardzo go kocham - jest trochę oversizeowy z cudownej cieniutkiej tkaniny). Chcę więcej!
*za dużo biżuterii - tu chyba sama trochę zgrzeszyłam, ponieważ albo kolczyki albo naszyjnik(i). Często zakładałam oba na raz ale na swoje usprawiedliwienie mogę powiedzieć, że mam długie włosy, które te kolczyki prawie zawsze zasłaniały ;)
*torebka i buty w tym samym kolorze - że ta zasada już nie obowiązuje - wiedziałam. Ale nie wiedziałam, że to zaczyna graniczyć z brakiem stylu ;) Ponoć definitywnie nie można mieć butów i torebki w tym samym kolorze. I tu znowu wiele razy zgrzeszyłam ;) Muszę się starać o tym pamiętać. Prawda jest taka, że dobrze skomponowany zestaw, gdzie buty są w innym odcieniu niż torebka jest o wiele trudniejszy do uzyskania. Ale efekt jest chyba warty zachodu :)
*reguła trzech kolorów - nadal mowa o klasycznym, bezpiecznym ubieraniu. Ubierając nie więcej niż trzy kolory na raz ciężko popełnić jakiś błąd. To dobra zasada dla tych, którzy niepewnie poruszają się na tym gruncie i dla tych, którzy w pewnych sytuacjach muszą mieć absolutną pewność, że wyglądają perfekcyjnie :)

Był jeden (aż jeden :/), w którym do Mai przyszła kobieta plus size. Powiem Wam, że oglądałam go z mężem i obojgu spadła nam szczęka na sam dół, gdy zobaczyłam jak wpakowali tą biedną kobietę w workowatą sukienkę w poziome paski zachwycając się jak bosko wygląda. Końcowa metamorfoza też była daleka od ideału. Uważam, że ubieranie grubszych kobiet Maja powinna zostawić innym osobom, przy szczupłych osiąga całkiem fajny efekt :) Nie mniej kilka rad może sobie wziąć osoba o każdym rozmiarze do serca :) Jestem tylko daleka od zdania, że więcej biżuterii, luźnych ubrań, dzikich fryzur i wysokie obcasy (to wszystko na raz) odwróci uwagę od tuszy. Albo inaczej, myślę, że to będzie ostatnia rzecz, którą się zauważy przy tylu rzeczach na raz, ale nie tędy droga :)

Mój dzisiejszy zestaw jest troszkę zainspirowany obejrzanym odcinkiem. Niestety mało który był chyba kręcony w upały :) W każdym razie założyłam lekko oversize'ową bluzkę, pamiętałam by torebka miała inny kolor niż buty, pominęłam kolczyki. Gdyby była jesień założyłabym czarne rurki i botki, że mamy lato wzięłam czarne leginsy i sandały :D Kamizelkę dodałam później, z nią całość wydawała mi się fajniejsza :)

Co do leginsów pamiętam, gdy w programie Trinny i Susannah przekonywały, że te, które kończą się pod kolanem mogą zdziałać cuda. Zasada jest prosta - getry, krótsze spodnie i spódnice powinny kończyć się w najwęższym miejscu nogi. To takie małe oszustwo dla wzroku, który "myśli", że taka szerokość nogi, która znika pod materiałem jest pod nim utrzymywana (a nie zwęża się lub rozszerza). Getry, czy spódnice, które kończą się w najszerszym miejscu nogi sprawiają, że oglądającemu się wydaje, że ta noga pod spódnicą jest już do samej góry tak szeroka. Proste i sprytne :)



Znacie/lubicie jakieś programy o metamorfozach? Co sądzicie o Mai Sablewskiej?


I like TV programs about metamorphoses. When neglected women became beautiful creatures with great hair, perfect matched make up, skinny and 10 years younger. My first program of this kind was Trinny & Susannah. I really was a big fan of them I even have a few books of them still standing on my shelf. Later the amount of such programs became bigger and bigger what made me happy :)

Lately I discovered a new metamorphose program produced in my own country. Firstly I wanted to watch only one episode but finally I watched all of them :) The women that appeared were mainly not plus size but I didn't mind. I could learn a lot of rules during all the episodes, many of them were repeated so many times that unconsciously I followed them by shopping and putting my outfits together. Here are some ideas I've remember:

*women buy to small clothes - this is so true. In every country I have been I could see plenty of women wearing to small shirts. I could see every imperfection on their body. If they would buy those pieces one or two sizes bigger they would look like billion dollars!
*to many prints - I know that print mixes are very in right now but I'm talking about the classy way to dress. Well only one piece should be printed. The rest should be in solid colour. It looks even prettier if the solid colours match to the ones used on the print.
*a grey T-Shirt causes miracles - I've tried it on myself. After watching a few episodes I went to H&M and bought me a light oversized grey T-Shirt. It looks much better then a white or black Tee combined with colourful stuff!
*to much jewellery - either earrings or necklace. Both is a no go. I didn't know this!
*bag and shoes in the same colour - well I knew that I don't have to wear them in the same colour but I what I didn't know is the fact that matching this two things became a no go also!
*the three colours rule - if you want to be sure that you look perfect never put on more then three colour at the same time. I know that it is quite fashionable to play with colours but I am still talking about the timeless art of dressing :)

Well when I was assembling my outfit I had all these rules in my mind :) I took a oversize shirt, skipped the earrings, took white instead of red shoes, limited the colours to three and allowed myself for only one printed piece (the shirt). Normally I would take black skinny jeans and boots but actually we have a very hot summer so I replaced them with leggings and sandals :)

Do you like metamorphose programs?

Große Größen Plus Size Fashion Blog
Große Größen Plus Size Fashion Blog
Große Größen Plus Size Fashion Blog
Große Größen Plus Size Fashion Blog
Große Größen Plus Size Fashion Blog
Große Größen Plus Size Fashion Blog
Große Größen Plus Size Fashion Blog

The legend of Antwerpen

Antwerpen

deutsch
polski
english
Vor langer Zeit lebte an dem Fluss Schelde ein Riese namens Antigon. Er bereitete viele Jahre ärger den Seglern, indem er von jedem Schiff das vor seinem Schloss vorbeisegelte Maut verlangte. Antigon war erbarmungslos. Die Segler hatten die Wahl - entweder Maut oder er schnitt ihnen die Hand ab. Die Erlösung brachte erst die Ankunft des römischen Soldaten Brabo. Tapfer und furchtlos leistete er Widerstand indem er sich auf den Riesen stürzte und ihm die Hand abschnitt. Die Hand hat er mit Schwung in die Schelde geworfen.
Im Holländischen sagt man "Hand werpen" (Hand werfen) woraus später der Name der Stadt entstand - Antwerpen. Mit der Zeit wurde das "H" einfach stimmlos.

Auf dem Markt von Antwerpen steht ein großer Brunnen, der diese Legende präsentiert. Am höchsten Punkt steht Brabo mit der abgeschnittenen Hand des Riesens Antigon.

Für einen Tag dürfte ich die Hauptstadt des Diamanthandels und wo einst Rubens seine Werke geschöpft hat, besuchen. Die Stadt hat mir viel mehr als Brüssel gefallen. Ich kann auch nicht konkret sagen warum - aber ich habe mich hier viel wohler gefühlt. Vielleicht lag es daran, dass die Stadt wunderschön ist, es mehr Raum gab, die Leute nicht so aufeinander gequetscht waren und die Einkaufsmeile sehr nahe der Altstadt lag. Dies ist für viele vielleicht nicht wichtig aber für Touristen, die ganz schnell von einem Ort zu anderem gelangen möchten viel leichter.

Unser Auto haben wir auf einen P+R gelassen und sind mit der U-Bahn (eine Tageskarte kostet 5€) Richtung Meir (die Einkaufsmeile) gefahren. Als wir auf der Station "Meir" ausgestiegen und nach oben gefahren sind befanden wir uns vor dem Eingang von Forever21, wo es auch eine Plus Size Abteilung gab. Ich konnte natürlich nicht widerstehen und bin in den Laden für ein halbes Stündlein eingetaucht :) Die Sonnenbrille, die ich auf dem Bild trage ist eine der Errungenschaften dort.

Danach sind wir entlang der Straße spazieren gegangen um etwas zu essen und ein bisschen zu bummeln. Mir ist aufgefallen, dass es in Belgien (und Holland) viel mehr Läden mit Hausdeko gibt. Später sind wir zur wunderschönen Altstadt gegangen, wo eine wundervolle Kathedrale steht. Wir haben dort einen wunderbaren Abend verbracht.

Antwerpen hat mir richtig gut gefallen, die Stadt ist 240km von unserem Zuhause entfernt. Wir haben uns vorgenommen bestimmt noch mal die Stadt zu besichtigen.

Ich habe wirklich wenig Fotos gemacht, trotzdem möchte ich das was ich habe nicht vorenthalten. Es gibt ein Paar Fotos aus denen ein ganzes Bild entsteht ich habe sie etwas "zusammengeklebt" damit man ein besseres Bild der Stadt hat.
Dawno temu nad brzegiem rzeki Skaldy żył olbrzym o imieniu Antigonus. Uprzykrzał życie żeglarzom pobierając myto za każdy statek, który przepływał obok jego zamku. Bezwględnie ucinał dłonie tym, którzy odmawiali zapłaty myta. Wybawieniem okazało się przybycie rzymskiego żołnierza Brabo. Nieustraszenie sprzeciwił się oblrzymowi, rzucił się na niego i odciał mu dłoń, którą z rozmachem wrzucił do rzeki. Rzucić dłoń znaczy po holendersku "Hand werpen", co stało się później nazwą miasta - Antwerpen. Z czasem litera "H" stała się bezdźwięczna.

Na rynku w Antwerpii stoi fontanna, której rzeźby ilustrują wspomnianą legendę, a na jej szczycie stoi rzucający uciętą dłoń Brabo.

Przez jeden dzień dane mi było obejrzeć tą stolicę handlu diamentami i miejsce, gdzie Rubens tworzył swoje dzieła. Dokładnie nie potrafię sprecyzować dlaczego ale Antwerpia dużo bardziej spodobała mi się od Brukseli. Może dlatego, że jest również piękna, ale jest jakby więcej przestrzeni, mniej ludzi, a handlowa część leży tuż obok starego miast.

Zostawiliśmy nasze auto na P+R (Park and Ride) i metrem pojechaliśmy do centrum (5€ za dzienny bilet) na zakupową ulicę Meir. Wysiedliśmy na stacji "Meir" po wjechani na górę znaleźliśmy się przed wejściem ogromnego sklepu Forever21, który ma również dział plus size. Pozwoliłam sobie zanurzyć się w tym sklepie na pół godzinki ;) Moje okulary na zdjęciu to jeden z zakupów w tym miejscu. Później pospacerowaliśmy wzdłóż Meir, pozaglądaliśmy do kilku sklepów, kupiliśmy kilka pamiątek i zjedliśmy pyszny obiad. Następnie udaliśmy się na przepiękny rynek, gdzie spędzilismy cudowny wieczór.

Na szczęście mamy do Antwepii tylko 240km więc na pewno tam jeszcze pojedziemy :)

Nie zrobiłam wielu zdjęć, byłam zbyt zajęta oglądaniem miasta i zaglądaniem do sklepików :) Mimo wszystko kilka fotek powstało, które bardzo chętnie wam pokażę. Kilka z nich tworzą jedną większą całość, którą skleiłam na moim komputerze. Mam nadzieję, że w taki sposób stworzą lepszy obraz tego miejsca.
A long time ago there was a giant called Antigoon who lived near the Scheldt river. He exacted a toll from those crossing the river, and for those who refused, he severed one of their hands and threw it into the river. The giant was slain by a young hero named Brabo, who cut off the giant's own hand and flung it into the river. In Dutch throw a hand means "Hand werpen" what later became the name of this Belgian city - Antwerpen.

For one day I could visit the capital of diamond trade and where Rubens created his works. I don't exactly know why but I think I like Antwerp more than Brussels. It is also beautiful but there is more space and less people.

We left our car on a P+R and drove with the metro (5€ for a day ticket) to the shopping street Meir. We got off by the station "Meir" and when we went up we stand in front of a huge Forever21 store. It also had a plus size section so I allowed myself to disappear in the store for a half hour ;) We took a walk along Meir where we visited a few shops and ate something. After that we went to the historical area of the city. We spent a wonderful evening on the market.

I really enjoyed my short stay in Antwerp. Luckily we only have 240km there from our home so we definitely are going to visit it again.

I haven't done much pictures but I want to show you what I did. Some pictures made one big so I united them on my computer. Hope this makes a better picture of the city.
Antwerpen
Antwerpen
Antwerpen
Antwerpen
Antwerpen
Antwerpen
Antwerpen

OMG! It's the 700th post!

Große Größen Plus Size Fashion Blog

deutsch
polski
english
Es ist genau so, wie es im Titel steht. Dies hier ist nämlich der sieben hundertste Post auf diesem Blog. Für mich ein Wow, weil ich wirklich nicht gedacht habe, dass bloggen so eine tolle Beschäftigung für mich sein wird. Das beste daran ist, dass ich keine Lust habe aufzuhören. Im Gegenteil, mit der Zeit habe ich noch mehr Ideen und das nicht nur für Outfits. Das heißt natürlich nicht, dass ich hier langweilige Post schreiben werde, die fünf Bilder und einen Link zeigen - nicht hier :) Qualität ist für mich Nummer Eins und meiner Meinung nach - besser seltener als oft mit Post die in Wirklichkeit gar nichts bringen ( außer vielleicht etwas Taschengeld für den Autor). Ihr wisst schon was ich meine :) Das alles - bald!

Ich habe mich lange nicht getraut in kurzen Hosen auf die Straße zu gehen. Ich kann auch nicht exakt erklären warum, ich habe einfach nach solchen Sachen nicht gegriffen. Klar hatte ich kurze Mini-Röcke. Die habe ich aber mit Leggings die in der Mitte meiner Waden endeten (sic!!!!) getragen. Damals war das mein wohlfühl Outfit für den Sommer und alle Kommentare, wo mir viele liebe Menchen klar machen wollten, dass es nicht gut aussieht, habe ich einfach ignoriert. Und dann bin ich auf die Kanarischen Inseln geflogen, wo es im Februar ziemlich heiß war. Am Tag meiner Abreise habe ich mir meinen Mini-Rock angezogen um später auf dem Flughafen Leggings dazu zu ziehen. Wenn man im Winter in die warmen Länder verreist ist der Reisetag immer etwas komisch, weil man bei niedrigen Temperaturen in den Flieger steigt und bei über 20 Grad wieder aussteigt (und später umgekehrt). Da musste ich mir ein Outfit überlegen wobei ich mich komfortable fühle und ich aus der Winter- einer Sommerversion machen kann. Und so habe ich mir den Rock und die Leggings angezogen. Als es dann heiß war bin ich halt nur in diesem Rock rumgelaufen, die Leggings lies ich weg. Und das fast eine Woche lang. Und niemand hat mich schief angeschaut, niemand hat was blödes gesagt oder komisch reagiert. Und ich habe eine menge Menschen getroffen. Und ich habe einfach nicht mehr darüber nachgedacht, dass meine Beine oberhalb der Knie nicht bedeckt sind. Und ich habe mich super gefühlt. Das alles hat mich dann dazu gebracht kurze Hosen zu tragen und mich super komfortabel damit zu fühlen. Versucht es doch auch. Ich versichere euch, ihr werdet heil und sicher nach Hause kommen und die Welt wird nicht untergehen. Alles ist reine Kopfsache. :)


Bluse - C&A | Top - Bon Prix | Shorts - Clockhouse XL | Schuhe - New Look

Jest dokładnie tak, jak w tytule. To mój siedemsetny post, co czyni mnie z siebie bardzo dumną :-) Zaczynając przygodę z blogowaniem, nie spodziewałam się, że napiszę sto postów. Nie mówiąc już o siedmiuset. Nie oznacza to, że zamierzam kończyć z blogowaniem. Wręcz przeciwnie! Mam kilka pomysłów i mam nadzieję, że uda mi się je zrealizować. Na pewno nie chcę robić tak zwanych "zapchaj-dziur". Niemal od razu wyczuwam je na innych blogach i czuję się rozczarowana, gdy napotykam coś takiego na jednym z moich ulubionych blogów. U siebie stawiam na jakość - to jest mój priorytet :-). Oby się wszystko udało :)

Bardzo długo nie miałam odwagi sięgnąć po krótkie spodenki. Tak naprawdę nawet nie wiem, co kiedyś myślałam na ten temat. W sklepach po prostu je omijałam. Oczywiście miałam krótkie spódniczki ale nosiłam je głównie z getrami do połowy łydki (sic!). Było to moje ulubione połączenie na lato i zupełnie ignorowałam liczne komentarze, w których przekonywano mnie bym zaprzestała tak się ubierać :) Wszystko zmieniło się podczas mojego pierwszego wyjazdu na Wyspy Kanaryjskie. Sama podróż zimą do (i z) ciepłych krajów jest dość zabawna. Gdy wsiadam do samolotu temperatura jest w okolicach zera stopni, gdy zaś z niego wysiadam - ponad 20. Tak samo, tylko, że na odwrót jest w podróży powrotnej. Musiałam wykombinować ubiór, który byłby wygodny dla kilkugodzinnego lotu i który mogłabym szybko zmienić z wersji zimowej na letnią. Wybór padł na wspomnianą wyżej krótką spódniczkę i getry/rajstopy. Na wyspie było bardzo ciepło, że po prostu pominęłam getry i chodziłam w samej spódnicy. Spotkałam mnóstwo ludzi i chodziłam tak ubrana przez cały tydzień. I wiecie co? Nikt się dziwnie nie patrzył, nikt się nie śmiał, ba! nie usłyszałam nawet jednego słowa na ten temat. Następnego lata kupiłam swoje pierwsze od lat krótkie spodenki i czułam się w nich świetnie. Spróbujcie też. Zapewniam was, że przeżyjecie takie wyjście i świat po powrocie do domu nie legnie w gruzach. Wszystko jest w naszych głowach :-)


Bluzka - C&A | top - Bon Prix | spodenki - Clockhouse XL | buty - New Look

It's just like the title say. This is my 700th post what makes me really happy and proud. When I started I didn't expect that I will do it so long. And meanwhile blogging became one of my favourite hobbies. And I don't even think about stopping it. I even have more ideas to make the blog more interesting. I hope this will work out.

For a long time I havn't been courageous enough to wear shorts. To say the truth I don't exactly know what I was thinking, I just didn't grab for them when I was shopping. I had short mini skirts but I wore them with calf-length (sic!) leggings. I have become a lot of comments where many lovely people tried to say me that this doesn't work for me but I just ignored them. And then there was this trip to the Canary Islands. Travelling to warm countries in winter is a little funny because you get in the plane by about 0 degree and when you are out it is over 20. I had to figure out an outfit that is comfortable for a four hours flight ans can be fast turned from a winter into a summer version. I decided to wear my mini skirt and leggings. On the island it was to hot for the leggings so I skip them and wore only this skirt. I ignored the fact that my legs where over the knees naked. I met a lot of people, was dresses this way almost the whole week. And you know what? Nobody stared on me, nobody laugh at me or even said something. There was no reaction form the environment. And I felt super comfortable in this skirt. The next summer I bought my first shorts and felt awesome wearing them. By now I never heard a single wrong word about my legs. Really. So don't be shy and just wear shorts and mini skirts. I ensure you that you will come back save home and the world won't end. Everything is in your head :-)


blouse - C&A | top - Bon Prix | shorts - Clockhouse XL | shoes - New Look

Große Größen Plus Size Fashion Blog
Große Größen Plus Size Fashion Blog
Große Größen Plus Size Fashion Blog
Große Größen Plus Size Fashion Blog
Große Größen Plus Size Fashion Blog

DIY - a new necklace from an old one


DIY

deutsch
polski
english
Ich habe einst von meiner Schwägerin zu Weihnachten die hässlichste Kette die ich je gesehen habe, bekommen (wie gut, dass sie das nicht lesen kann!). Anfangs wollte ich sie sogar tragen aber mir viel einfach kein Outfit ein wo sie gut passen würde. Und so landete die Kette für viele Jahre in einem Karton. Letztens habe ich sie wieder entdeckt und bin auf eine Idee gekommen sie mal etwas zu modifizieren.
Dostałam kiedyś od mojej szwagierki najbrzydszy naszyjnik świata (ufff, jak dobrze, że tego nie czyta). Naprawdę chciałam go nosić, głowiłam się dość długo, by znaleźć choć jeden zestaw, w którym jako tako by się obronił ale poległam :-) Naszyjnik na długie lata zamieszkał w pudełku z biżuterią aż do niedawna. Podczas sprzątania znów go wyjęłam i wtedy wpadłam na pomysł by go przerobić.
Years ago I've become from my sister in low probably the ugliest necklace in the world. Firstly, I tried to figure out an outfit to wear it at least once, but I couldn't. The necklace landed in a box for a few years. Not so long ago I rediscovered it and got the idea to modify it a little bit.
DIY
Ich habe die Plastikelemente raus gezogen und sie mit ein Paar Schichten Nagellack bemalt. Die eine Hälfte mit gold und die andere schwarz. Um es etwas einfacher zu machen habe ich Zahnstocher hinein getan. Die letzte Schicht war ein transparenter Nagellack der alles gut versiegelt und etwas Glanz dem ganzen verleihen hat.
Rozcięłam sznurki i wyjęłam poszczególne koraliki. Postanowiłam je pomalować, połowę na złoto, drugą na czarno. Użyłam do tego kilku warstw lakieru do paznokci (tanio, szybko schnie i dość dobrze kryje). By ułatwić całą tą czynność przed malowaniem nasunęłam koraliki na wykałaczki. Na koniec wszystkie koraliki pociągnęłam nabłyszczającym transparentnym lakierem. Również do paznokci :-)
I took out the plastic elements and covered them with a few layers of nail polish. The half of them gold and the rest black. The last layer was a transparent nail polish to make it all glow a little bit and to protect the colour.
DIY
Danach habe ich mit Hilfe von Nietstiften und Ösen die Plastikelemente an einen Faden befestigt. Damit alles beim tragen nicht aufeinander fällt habe die Elemente mit Knoten getrennt. Um das alles noch mehr interessanter zu machen habe ich schwarze Perlen hinzugefügt. Das ganze habe ich ein Paar mal mit einem goldenen Draht mit aufgefädelten Glasperlen umdreht.

Ich weiß nicht wie ihr das sieht, aber mir gefällt diese Version von der Halskette besser :-)
Koraliki za pomocą drucików i kółeczek przymocowałam do czarnego sznurka. Pomiędzy powiązałam węzełki żeby podczas noszenia wszystkie na siebie się nie nasunęły. Dla urozmaicenia dodałam pomiędzy nie jeszcze czarne małe perełki. Później sznurek owinęłam kilka razy złotym drucikiem, na który nanizałam kilka małych złotych koralików.

Nie wiem jak wam, ale mnie taka wersja znacznie bardziej przypadła do gustu :-)
After that with some metal elements I attached them on a black thread and added some extra pearls. All this I wrapped with a golden wire with golden glass pearls threaded on it. I think that now it looks a way better :-)
DIY
Etwas näher:
I zbliżenie:
Zoom:
DIY

Related posts

 
MOBILE