Showing posts with label Czarna sukienka / Schwarzes Kleid / Black Dress. Show all posts

Showing posts with label Czarna sukienka / Schwarzes Kleid / Black Dress. Show all posts

My favourites

Świat Asi The Plus Size Fashion Blog

polski
deutsch
english
Tym razem mam na sobie chyba wszystko ulubione. Ulubiona sukienka, torebka, chustka, ulubione rajstopy, nawet ulubiony sweter i buty. Wszystko :)
Dieses mal habe ich alle meine Lieblingssachen an. Mein Lieblingskleid, Lieblingsstrickjacke, Lieblingsschuhe, sogar meine Lieblingsstrumpfhose oder Lieblingstasche und Lieblingstuch. Einfach nur Lieblinge :)
This time I have everything what is my favourite on. My favourite dress, cardigan, bag and shoes. I have even my favourite tights and scarf :) Just favourites :)
Świat Asi The Plus Size Fashion Blog
Świat Asi The Plus Size Fashion Blog
Świat Asi The Plus Size Fashion Blog
Świat Asi The Plus Size Fashion Blog

Pink&Green

Deutsch Nicht, dass ich deswegen nachts nicht schlafen könnte, aber ich habe mit diesen Schuhen ein gewisses Problem. Von der einen Seite sind sie sehr bequem, machen das ich mich gerade halte und kann zwei Mal länger laufen als in allen anderen Schuhen. Aber von der anderen Seite.. sie sehen nicht seht stilvoll aus, es ist schwer irgendein Outfit zu ihnen anzupassen. Es sieht gut aus, wenn ich eine weite Hose an habe, die den meisten Teil zudeckt, aber ehrlich gesagt trage ich solche Hosen fast nie. Es ist wohl immer so mit den Schuhen. Mann steht vor der Auswahl: Komfort oder Eleganz. Diesmal habe ich das erste ausgewählt. Es was Samstagmittag  und wir hatten vor den ganzen Tag im Zentrum zu verbringen. Die Temperatur was sehr angenehm, ich konnte nur ein leichtes Kleid und diesen Mantel tragen. Ich hatte in der Tasche noch eine zusätzliche Strickjacke und ein Halstuch, aber ich musste das nicht benutzen, wobei ich erst um 21 Uhr nach Hause gekommen bin.
Wer sich das Kleid näher anschauen möchte finden es noch hier:

Was ich noch sagen wollte: bei diesem Outfit hat mir mein Mann geholfen. Es war seine Idee den pinken Mantel mit der grünen Tasche zu kombinieren :)

Polski Nie żebym spędzało mi to sen z powiek ale z tymi butami mam problem. Z jednej strony są bardzo wygodne, sprawiają, że trzymam prawidłową postawę i mogę z dwa razy dłużej w nich chodzić niż w każdych innych. Z drugiej.. nie wyglądają zbyt stylowo, ciężko dobrać mi do nich resztę. A raczej mieć całość tak, by te buty pasowały. Są dobre do spodni, które je niemal w całości zakrywają, ale nie chciałabym się ograniczać do tego, szczególnie, że takie spodnie noszę bardzo rzadko. Jak to jest, że w przypadku obuwia zawsze stajemy przed tym okropnym wyborem: wygoda, czy wygląd. Ja tym razem postawiłam na wygodę, była sobota i wybraliśmy się na długie chodzenie po centrum miasta. Temperatura była świetna, pozwoliła na założenie cienkiej sukienki i płaszcza. W torbie miałam jeszcze zapasowy sweterek i szalik, gdyby zrobiło mi się zimno. Ale do mojego powrotu, czyli ok 21, nie musiałam z tych rzeczy korzystać :)
Sukienkę można zobaczyć jeszcze w tym poście:

A muszę jeszcze dodać, że zestaw wymyślił dla mnie mąż. Szczególnie kombinację płaszcza z torebką :)

Płaszcz / Mantel - F&F | Sukienka / Kleid - MS Mode | Buty / Schuhe - Skechers | Torebka / Tasche - H&M

Dark blue bag

DeutschIch muss zugeben, dass ich letztens etwas Glück beim Einkaufen hatte. Ich habe zwei dunkelblaue Taschen gefunden (habe schon darüber berichtet), am Samstag habe ich meine erträumten Stiefeletten in karamel Farbe gefunden und heute etwas, dass ich schon seit langem gesucht habe.. eine Schlaghose! Ich wünschte ich könnte noch eine lange und dicke dunkelblaue Strickjacke finden :)

PolskiMuszę przyznać, że od dawna nic w sklepie nie wywołało we mnie takiego szoku. Rano zebrałam się celem poszukania trochę LE dla mojej drogiej Mel. Celem były pobliskie drogerie. Pobliskie czyli na zakupowej ulicy mojej części miasta. O mały włos moja wycieczka skończyłaby się klęską ale w ostatnim sklepie znalazłam, co chciałam. Na mojej trasie powrotu do domu stanął H&M... jakaś niewidzialna siła mnie tam wciągnęła.. to, co tam znalazłam wywołało u mnie przypływ radości :) Znalazłam dzwony. Od kilku miesięcy na próżno szukałam tego typu spodni. Wszędzie rurki, a w najlepszym przypadku spodnie typu boot cut. A tutaj proszę. Dzwony :) Ostatnio mam chyba dobrą passę na zakupy. Udało mi się znaleźć dwie granatowe torebki. Jedna, którą pokazałam Wam w poprzednim poście oraz ta, poniżej. Szukałam karmelowych botków i znalazłam w sobotę. Niestety musiałam zamówić przez sklep internetowy ponieważ mojego rozmiaru w normalnym sklepie nie było. A dzisiaj dzwony. Gdyby udało mi się gdzieś znaleźć jeszcze granatowy długi sweter będę w siódmym niebie :)
Dzisiaj wklejam Wam fotki z dwóch zestawów. Ten niższy jest z porannej wyprawy, a wyższy z wieczornego wyjścia. Nie mam pojęcia dlaczego poranne zdjęcia wyszły tak kiepsko. Wybaczcie, że są zmniejszone ale tło było nieciekawe :)

Edit: Moje rajstopy są czarne i kryjące. Lampa błyskowa sprawiła, że wyglądają na lekko transparentne. Ale większość z Was na pewno wie o co chodzi :)

Sukienka / Kleid - MS Mode | Sweter / Strickjacke - C&A | Buty / Schuhe - Deichmann | Torebka / Tasche - Primark





Sukienka, bluzka, sweter / Kleid, Bluse, Strickjacke - C&A | Torebka, chustka / Tasche, Tuch - Primark | Buty / Schuhe - Skechers.





Caramel + panther ballerinas

Dzisiaj będzie trochę inaczej ;) Mój mąż postanowił napisać notkę za mnie. Oto efekt:

Pralka, czy pralkosuszarka? Pewnie wiele/u z Was stanęło kiedyś przed tym wyborem. Pralka jest fajna, ale wersja z suszarka zaoszczędzi miejsca. Co o tym myślicie? Poniżej fotki z dnia zastanawiania się.

Nie mam nic do dodania :D




A może jednak coś dodam. Zdjęcia były zrobione w czwartek i szczerze nie pamiętam, gdzie wtedy się wybieraliśmy :) Ale na pewno nie myślałam jeszcze nad zaletami pralkosuszarki ;) Szkoda trochę, że przełożyłam torebkę przez ramię, co praktycznie zasłoniło naszyjnik. Chociaż i tak widzieliście go wiele razy :) Wreszcie mogłam ubrać moje buty tak jak początkowo myślałam. Gdy po raz pierwszy zobaczyłam je w sklepie pomyślałam, że będą idealne do czarnych rajstop. Niestety musiały z miesiąc przeleżeć w szafie, ale teraz myślę, że nieraz je założę :)

Jeśli macie jakąś zwiedzę na temat co lepsze: pralka + suszarka kontra pralkosuszarka to będę wdzięczna za wszelkie informacje. Jestem świadoma, że wybierając to drugie oszczędzam miejsce :D

Sweter / Strickjacke - H&M | Sukienka / Kleid - C&A | Buty / Schuhe - Deichmann | Naszyjnik / Halskette - Primark







Opaska

Gdy byłam małą dziewczynką moją jedyną akceptowalną fryzurą była opaska we włosach. Nieważne, czy rozpuszczone, czy spięte włosy, opaska musiała być. Bez niej czułam, że włosy mi lecą do oczu, mimo, że miałam często tak związane, że nie miały prawa ani drgnąć. 
Teraz pisząc to przypomniało mi się jedno zdarzenie. Gdy miałam może 13 lat, w wakacje chodziłam z mamą wzdłuż plaży nad Kanałem La Manche i zbierałyśmy muszle. Pamiętam, że było bardzo słonecznie, wiało mocny wiatr i na plaży byłyśmy praktycznie same. W pewnym momencie moja najukochańsza opaska wleciała do morza, które ją błyskawicznie porwało. Być może nie było to błyskawicznie (aż tak szczegółów nie pamiętam) ale przy tak silnym wietrze nie czułam jej zbyt dobrze na głowie. Byłam naprawdę zrozpaczona, to była moja ulubiona opaska, wysadzana przeróżnymi koralikami imitującymi perły. Mama wtedy mi powiedziała, żebym się nie martwiła, bo to w sumie dobrze, że ją zgubiłam. Powiedziała, że jak coś się gdzieś kiedyś zgubi, to się tam na pewno jeszcze kiedyś wróci. Może to powiedziała tylko, żebym przestała się martwić, co zresztą jej się udało. 
Później ścięłam moje włosy i opaska nie była mi już nigdy więcej potrzebna. Niedawno urosły do takiej długości, że przy jej noszeniu nie odstają komicznie na wszystkie możliwe strony. Taka mała rzecz, a potrafiła porwać mnie do wspomnień. W sumie lubię w ten sposób się czesać, wciąż mam rozpuszczone włosy, nie mam przedziałka, którego nie lubię i włosy nie wpadają do oczu :)
A poniższe zdjęcie zostało wykonane wczoraj, gdy wybieraliśmy się do Ikei na zakupy kilku mebli do mieszkania. 
Życzę Wam miłej niedzieli :)

P.S. Namawiam męża na malutki wypad nad Kanał La Manche. Szczególnie, że teraz mamy tam naprawdę niedaleko :)





Sukienka / Kleid - Clockhouse
Torba / Tasche - eTorebka.pl
Chustka / Halsband - Taboo
Korale / Halskette - New Yorker

C.D.

Hej, hej! Bardzo Wam dziękuję za ciekawe wypowiedzi w przedostatnim poście. Zazwyczaj staram się każdemu odpowiadać w komentarzach ale tym razem byłoby tego zbyt dużo. Dlatego chciałam w tym poście wrócić jeszcze do tematu. 
Pierwsza rzecz to ubieranie się adekwatnie do wieku. Wiele z Was zgodziło się z tym, że nastolatki w garsonkach nie prezentują się zbyt dobrze, natomiast starsze kobiety w (przykładowo) koszulkach z bajkami to już temat sporny. Powiem to może tak. Słusznie ktoś zauważył, że ostatnio projektanci przemycają w swoje projekty różne postacie z bajek. Sama pamiętam niedawno świetną kolekcję D&G opartą na starej wersji Myszki Miki (czy jak kto woli Mickey). W jednym z odcinków Seksu w wielkim mieście pamiętam taką wieczorową kreację Carry, która składała się z koszulki z Myszką Miki i marynarki z jakiegoś świecącego materiału (może atłasowa - nie mam pojęcia). Dołu nie widziałam, więc proszę sobie nie myśleć, że dołu nie było. Bardzo mi się to zestawienie podobało, na tyle, że kupiłam sobie taką koszulkę i nosiłam z marynarką. Wydaje mi się, że można mając sporo na karku założyć taką koszulkę ale chyba sęk w tym, co zrobimy z resztą. Ponieważ możemy założyć taką myszkę w towarzystwie marynarki i szpilek, a możemy założyć koszulkę z Hello Kitty w połączeniu z różową spódniczką i zapleść sobie włosy w dwa warkoczyki :) Moim (!) zdaniem są bajki, które można jeszcze jakoś upchnąć w dorosłe kreacje, a są takie, które za cholerę nie dadzą się jakoś zrównoważyć. O ile mogę sobie wyobrazić vintage'ową postać z bajki w połączeniu z ciekawym sweterkiem, czy marynarką. to już koszulki ze smerfem + dżinsy na sobie nie. Chyba wszystko jest kwestią doboru koszulki, kolorów itp. Myślę, że granica pomiędzy ubraniem się z takim elementem ze smakiem a z kiczem jest bardzo cienka i jest to niezwykłe trudne (o ile w ogóle możliwe) taki zasady ująć w słowa.
Jest jeszcze jedna rzecz, coś takiego jak wewnętrzny hamulec. Ja mając tyle lat, ile mam :) mam opory by wziąć jakąś mocno kolorową i wesołą koszulkę bo.. mam taki charakter i już. Pisałam już chyba wcześniej, że nie robię tego dla innych, tylko dla siebie. Wyobrażam sobie siebie w tej koszulce, jak idę przez ulicę pełną ludzi i widzę jak będę się czuła. I to jest kwestia tego jaka jestem, kim jestem .To też jest sprawa gustu tak jak ulubiony kolor, ulubiony smak, czy zapach. Wiem, że znają się setki, tysiące kobiet, które będą dużo starsze ode mnie i będą potrafiły nosić ubrania z komiksami począwszy od tenisówek, a skończywszy na czapce. Któraś z Was zapytała ile mam lat. To nie ma znaczenia, bo można mieć 16 i czuć się już za starym na smerfa na brzuchu, albo mieć 55 i z ekscytacją kupować kolejną koszulkę z tym motywem. Ja się w tym już trochę źle czuję. Gdyby dobrze poszperać, to z przed dwóch lat mam na tym blogu zdjęcia z Krakowa, na których mam koszulkę z Hello Kitty (notabene mam ją na sobie, gdy to piszę), różowy szaliczek pod kolor jej kokardki, oraz w tych samych kolorach torebkę i buty. Wtedy czułam się z tym świetnie, dzisiaj? Nie wyszłabym tak :) Może mi sięto zmieni i za rok będziecie mnie widzieć tylko w Hello Kitty. Może to nie sprawa, że czuję się na to za stara, tylko, że teraz lubię co innego? Rok temu kochałam kolorowe ciuchy, pół roku temu szarości i wszystko co przypomina mroczne klimaty. Teraz? Sama nie wiem jak to nazwać. Może naprawdę za pół roku przyjdzie era różu ;) Tyle na temat :) I w pewnym sensie podziwiam wszystkie te, co są w moim wieku bądź starsze i noszą te koszulki z wielkimi obrazkami, czy napisami. Brak oporów w czymś takim to jakby trochę większa wolność :) Co do paznokci: ostatnio pomalowałam nogi na pomarańczowo-czerwony, a dłonie na żółto-złoty. Przyznam, że nie było tak źle jak myślałam, a nawet bardzo mi się podobało. Zresztą mówi się, że tylko krowa zdania nie zmienia :)

Druga kwestia odnosi się do sesji zdjęciowych. Duża większość odczuwa to podobnie jak ja: lepiej mieć to podane dokładnie, niż męczyć się, patrzeć na sesje zdjęciowe i zastanawiać, co autor miał na myśli. Jednak i tego znalazły się zwolenniczki. Dużo w tym racji, że takie sesje są formą sztuki, jak zresztą moda. Ale jedni wolą czytać opowiadanie, w którym autor opisuje swoją nieszczęśliwą miłość, a inni wolą czytać wiersz, z którego można wywnioskować, co też mogło się temu autorowi przytrafić. W pierwszym przypadku wiemy dokładnie, o co chodzi, a w drugim niełatwo o nadinterpretację. Tyle do tematu :)

Na koniec coś dla tych, co nie lubią czytać (i dla wszystkich innych oczywiście też :) ). Zdjęcia z wczoraj. Zdjęcia tego nie uchwyciły, ale chusta jest fioletowo-granatowa.






Sukienka / Kleid - Clockhouse
Chusta / Halstuch - Primark
Torebka / Tasche - Troll
Buty / Schuhe - Skechers

I trochę makijażu. Cienie marki Mua.


Holandia

Trochę tęskno nam było za morzem, a że do tego w Holandii mamy jakieś niecałe 3 godzinki jazdy więc postanowiliśmy spędzić tam cały weekend. Znaleźliśmy bardzo fajny hotel, z którego mogliśmy robić wypady do pobliskich miasteczek nadmorskich. Głównie czas spędziliśmy w Noordwijk i Zandvoort. Naprawdę niesamowite miasteczka. Holandia zawsze wprowadza mnie w zachwyt. Bardzo przypomina mi Szwecję - zarówno swoją czystością jak i przepięknymi domkami. Nigdzie nie widziałam tak pięknie urządzonych domów. Ludzie mają tam tendencję do posiadania domów z przeogromnymi oknami, których na noc w ogóle nie zasłaniają. Zaglądanie do ich domów to czysta przyjemność - to jak oglądanie magazynów o urządzaniu wnętrz. Każdy dom i jego wnętrze było piękniejsze od drugiego. Takiego czegoś nigdy nie widziałam w Polsce i nawet w Niemczech. Marzenie. Szczególnie wrażenie na mnie zrobiło osiedle domków, których ogrody schodziły do kanału. Prawie każdy miał swoją małą łódeczkę przycumowaną do brzegu. A te ogrody! Mistrzostwo. Takie piękne, jakby do każdego przychodził architekt krajobrazu. Naprawdę, jazda samochodem wśród małych miasteczek holenderskich jest niesamowita. Każdy dom jest wart uwagi i miałam ochotę każdy z osobna sfotografować. I ta czystość. Gdy w niedzielę wieczorem pojechaliśmy zwiedzać Amsterdam - byłam trochę zaskoczona. Miasto jest piękne!!!! Ale jakie zaśmiecone. Mam wrażenie, że nikt tam nie sprząta. Na ulicy wala się pełno śmieci, worków ze śmieciami. Aż szkoda, bo naprawdę jest pięknie. Nie byliśmy tam długo, bo czas było wracać, ale widziałam chyba wszystko z czego najbardziej słynie Amsterdam: wyzwolonych gejów, bary z haszem i dzielnicę czerwonych latarni :) Początkowo myślałam, że domki z "tymi paniami" to mit. Ale naprawdę przeszłam się wśród tych wąskich uliczek (gdzie dwoje ludzi nie mogło się minąć) i widziałam masę kobiet, każda miała swój malutki domek, stojących w oknach paradujących we wszystkich chyba nowościach odzieżowych z sex shopu. Chętnie bym wam pokazała zdjęcia, ale nie bardzo mogłam je tam robić :)
Amsterdam był dodatkiem, najbardziej zależało nam, żeby się trochę wyciszyć, odpocząć po naszych ostatnich wypadach, gdzie tylko chodziliśmy, chodziliśmy i chodziliśmy. Oczywiście udało się tylko połowicznie, bo miasteczka nadmorskie kusiły swoją urodą :)
Poniżej kilka zdjęć.

Plaża w Noordwijk.







Miasteczko Noordwijk:

Plaża w Zandvoort:



Amsterdam:





Gdybym miała z 10 lat mniej to pewnie bym się nie powstrzymywała i kupiła :) :


I na koniec kilka drobiazgów przywiezionych z Holandii:
Poniższe kolczyki i bransoletkę znalazłam w Amsterdamie. Żałuję, że nie udało mi się znaleźć bransoletki odpowiadającej różowym kolczykom. Biżuteria jest chyba ręcznie malowana, wygląda niesamowicie, jest robiona jakby tą techniką jakiej używają uliczniki "sprayowcy", którzy tworzą w kilka sekund te kosmiczne obrazy. Złote "mazy" są z drobinkami.


Tym razem z mojej ukochanej firmy postanowiłam wypróbować podkład Bourjois w żelu "Healthy mix". Nie zawiodłam się, skóra wygląda genialnie - sto razy zdrowiej :)


I muszelki, które nazbieraliśmy na plaży w Zandvoort :)



Related posts

 
MOBILE