Showing posts with label Gadżety / Gadgets. Show all posts

Showing posts with label Gadżety / Gadgets. Show all posts

Gdzie trzymam swoje jaja / Wo ich meine Eier halte

Deutsch Als erstes muss ich sagen, dass ich kein besonderer Gadgetsammler bin. Wenn ich es mir so recht  überlege, dann muss ich feststellen das ich überhaupt keiner bin. Ich habe keinen iPod, Smartphone oder irgendein Tablett (obwohl ich meinem Mann einen Smartphone zu Weihnachten geschenkt habe - aber das nur weil er von einem träumte). Ich könnte mir so was sofort kaufen, aber  fühle überhaupt keine Lust das zu haben. Ich mag aber normale Sachen, die man Täglich benutzt und die ein Lächeln auf meinem Gesicht ausrufen. So war dieser Eierbehälter der wie ein kleiner Hühnerstall aussieht. Ich habe ihn in einer Zeitung gesehen und musste ihn einfach haben. Ich mochte nie die hässlichen Eierkartons und habe sie immer versteckt weil ich sie nicht immer angucken wollte. Jetzt habe ich ein tolles etwas, was ich gern auf Sicht habe :) Was denkt ihr von der Idee?

Polski Nie jestem jakimś specjalnym gadżeciarzem. Jeśli bym miała bardziej się nad tym zastanowić, to nie jestem w ogóle gadżeciarzem. W dobie tylu nowoczesnych pierdółek nie posiadam iPoda, smartfona, czy tabletu (choć pod choinkę kupiłam mężowi smartfona - ale w sumie bo marzył o czymś takim). I to z wyboru, bo ze zdobyciem nie byłoby najmniejszego problemu. Nie wiem jaki jest powód tego, ale jakoś sama z siebie nie zbliżam się za bardzo do tych wszystkich nowinek technicznych :) Choć przyznam, że nową lustrzanką bym nie pogardziła (mam nadzieję, że mój kochany mąż to przeczyta :D).  Ale nie o tym chciałam pisać! :-) Bardzo lubię przedmioty codziennego użytku, które są ciut zwariowane i sprawiają, że codzienne używanie ich wywołuje u mnie uśmiech na twarzy :) Stąd, widząc w gazecie to cudo nie mogłam się powstrzymać przed pobiegnięciem do sklepu i rzuceniem się na to ;) O czym mowa? O... kurniku na jajka :D Wiem, że większość pewnie w tym momencie zrobiła najbardziej marsjańską minę swojego życia, ale cóż :) Zazwyczaj w domu są u nas świeże jajka, ale ich brzydki kartonik staram się zawsze tak upchnąć, by nie był nigdzie nie wierzchu. Gdy zobaczyłam ten maleńki kurniczek od razu pomyślałam, że to świetne rozwiązanie na ciekawe trzymanie jajek w domu :) I wreszcie od razu będę mogła się pozbywać tych ohydnych kartoników na nie :)
Co o nim myślicie?




Moja super wypaśna skrzynka z narzędziami.

Jak już wcześniej pisałam przyjechaliśmy z małą ilością rzeczy. Do dzisiaj nie potrafię zrozumieć naszej decyzji o zostawieniu wszystkich narzędzi w Polsce. Chyba mieliśmy nadzieję, że każemy sobie przywieźć nasze graty w ciągu jednego miesiąca. Efekt jest taki, że jesteśmy tu już drugi miesiąc i specjalnie za tym, co zostało nie tęsknimy. Daje to trochę do myślenia, że człowiek jednak otacza się masą niepotrzebnych rzeczy. Brakuje nam na tyle mało rzeczy, że nie warto zasypywać się wszystkimi. W każdym razie jak wspomniałam wcześniej nie mieliśmy żadnych narzędzi. Nie wiem co nas, a raczej mnie podkusiło. Trochę przecena owej rzeczy, trochę, to, że jest jajcarska i trochę jej użyteczność. Przedstawiam profesjonalną skrzynkę z naszymi nowymi narzędziami:
 Zauważcie, że wszystko jest. Dwa śrubokręty, w tym krzyżak, niezbędny do rozkręcania komputera, młotek, nożyczki, kleszcze, małe śrubokręty, nóż, miarka, gwoździe i różowe korki rozporowe. Słitaaaśne :D Przynajmniej jest połączenie praktyki i zabawy :)

Wczoraj wybraliśmy się niemal na cały dzień do centrum. Mąż mój znalazł jakiś niezmiernie ciekawy (dla niego) sklep z różnymi kabelkami i wytyczył nam misterną trasę różnymi liniami metra żeby dotrzeć tam w jak najkrótszym czasie. Najciekawsza była jego mina, gdy się okazało, że sklep był bardzo blisko centrum a jedną linią się oddaliliśmy a drugą wróciliśmy :D. Żadnego kabelka oczywiście nie kupił, bo nie było :)
Ciekawostką jest fakt, że wczoraj (sobota) było 16 stopni. Założyłam swój nowy płaszcz i pod niego zwykłą bawełnianą koszulkę i mi było za ciepło. Do torebki profilaktycznie wrzuciłam sweter, ale nie musiałam go wyciągać. Siedzieliśmy do późnych godzin nad Renem i nie poczuliśmy ani troszkę chłodu. Dodatkowo odkryłam nowy napój, coca cola waniliowa. Pyszna :)
Dzisiaj było trochę zimniej. Mieliśmy pojechać nad Ren porobić jeszcze raz te same zdjęcia, które zrobiłam ostatnio. Wzięłam lustrzankę, statyw ale po wyjściu okazało się, że jest zimno, jakoś tak nieprzyjemnie. Skończyło się że poszliśmy na kebab w okolicy i wróciliśmy :)

Related posts

 
MOBILE