
Na innych blogach widziałam sporo nawiązań do Walentynek. Część pokazywała swoich ukochanych i popularne stało się hasło "dla nas walentynki trwają cały rok". Wybaczcie ale nie bardzo widzę potrzeby, by iść za tym trendem. Nie chcę wykorzystywać tego "święta" i niby od niechcenia, przy okazji, mimochodem pokazać, że jestem tak zajefajna, że ktoś mnie chce ;)
A tak na poważnie to nigdy nie potrafiłam sobie wyrobić zdania na temat tego święta. Przerażała mnie zawsze liczba poduszek w kształcie serc, misie, zajączki, pieski, kotki trzymające napis, że bardzo kochają, miliony kartek, ciastek, szklanek, kwiatków i cholera wie czego jeszcze związanych z wielką miłością. Miałam nadzieję, że mój mąż nie uraczy mnie niczym z tego i na szczęście tego nie zrobił (dostałam coś przyjemnego i zielonego, coś , co już od jakiegoś czasu chciałam mieć :) ) Pamiętam, że jak byłam mała przez dobre cztery lata byłam zakochana w koledze ze szkoły i przez ten cały czas nigdy mu tego nie wyznałam, a w walentynki wciąż wyobrażałam sobie, że mu się coś odmieni i wyśle mi kartkę :D Teraz jak sobie tak przypominam go to dziwię się sobie, co ja w nim widziałam i w myślach dziękuję, że nic nie przysłał :D
W każdym razie niczego się na wczorajszy dzień nie spodziewałam, a mój mąż postanowił zrobić mi niespodziankę i wziął sobie wolne. Nie za bardzo chciałam pchać się do restauracji, czy kina, wiedząc, że wszystkie miejsca będą zawalone zakochanymi. Deszcz niestety udaremnił wszystkie pomysły na spacer. Ale pojechaliśmy do innego miasta, niedaleko naszego i tam spędziliśmy w mało uczęszczanych miejscach ten dzień :) Więcej nie chcę zdradzać :) W każdym razie było bardzo miło. I drogi mężu, jeżeli to czytasz, to jeszcze raz dziękuję za tak przyjemny dzień w Twoim towarzystwie :*
Co do pogody, to z radością mogę oznajmić, że wraca do normy. Dziś znów było 10 stopni więc z chęcią wyściubiłam nos poza dom :) Niestety nadal z moim wiernym przyjacielem czapką. Proszę, nie wyśmiewajcie mojej czapki, wszak jest to jedyna jaką mam. Może oprócz czerwonej z gigantycznym pomponem. Ale schowana gdzieś w czeluściach szafy. Czapkę dostałam od męża rok temu, gdy jeszcze nie pojawiała się na co drugim blogu nastoletniej dziewczyny. Tutaj w Köln nie widziałam jej u nikogo, więc myślę, że mogę śmiało nosić :) Mam też na sobie swój ulubiony sweter, z którym chyba powoli będę musiała się rozstawać. Strasznie go lubię, uwielbiam jego aplikacje na ramionach ale niestety strasznie się porozciągał. Szkoda, że swetry, które średnio lubię mają się idealnie :)

Das Wetter ist schon wieder normal geworden, d.h. das es auf dem Thermometer wieder 10 Grad ist. Ich rühre mit vom Haus weiterhin nicht ohne meine Mütze. Ich weiß, dass sie eigenartig wirken kann, aber leider habe ich keine andere. Und außerdem habe ich sie letztes Jahr von meinem Mann bekommen also ist sie mir sehr wichtig :)






Kurtka/ Jacke - Ms Mode | Sweter / Pulli - F&F | Spódnica / Rock - Kappahl | Buty / Schuhe - Deichmann
śliczna ta czapka :)
ReplyDeletezapraszam !
Dziękuję :)
DeleteCzapa super, ja też nie rozstaje się z czapkami bo po mrozach nadchodzi śnieżna zima, od rana sypie i miecie śniegiem...brrr! Byle do wiosny, ciesze się, że zdrowiejesz...pozdrawiam...
ReplyDeleteDziękuję, że tak piszesz :) Pozdrawiam :)
DeleteTwoja czapunia jest cudowna! ;)
ReplyDeleteHehe, dziękuję :)
DeleteMisiowe czapki są urocze.
ReplyDeleteSą :)
DeleteJa też nie lubię zbędnego afiszowania się z tym świętem.Ostatecznie to święto par,a nie wszystkich czytelników bloga którzy będą łączyć się w naszej miłości;p Cieszę się ,że udało Ci się spędzić ten dzień miło i że wracasz do zdrowia.Na zdjęciach wyglądasz na mega szczęsliwą i to najważniejsze.Jesteś bardzo pozytywna i to przyciąga mnie na Twój blog.Oby tak dalej.Wracaj do zdrowia i do grzecznego męża:D
ReplyDeleteMasz rację, mam wrażenie, że niektórzy wykorzystują to święto do afiszowania się :) Madziu, dziękuję za takie miłe słowa. Zrobiło mi się bardzo przyjemnie :) Dziękuję też za życzenia :)
Deleteno..nareszcie zdrowa!!! cieszę się!i masz odjazdową czapę!!!super wyglądasz! ja Walentynki lubię..tak jak i każde inne święto, które obchodzę:D
ReplyDeleteDziękuję :) A kto powiedział, by nie obchodzić? :)
DeleteŁadny sweterek i zabawna czapeczka, Pozdrawiam
ReplyDeleteDziękuję i pozdrawiam :)
Deletefajnie wygladasz,czapa mega pozytywna :)
ReplyDeletekażdy powód do miłego spędzenia czasu jest dobry,byle się nie spinać i miec duzo radości,bo zycie tak szybko mija
To prawda, absolutnie się z Tobą zgadzam :)
DeleteSama poluję na taką czapkę. Cieszę się, że trafiłam na Twojego bloga ponieważ uwielbiam język niemiecki i jako lekturkę mam teraz tego bloga :)
ReplyDeleteZapraszam: http://jolie-wardrobe.blogspot.com/
W takim razie będziesz miała więcej lektury niż osoby, które znają jeden z tych języków :) Cieszę się, że blog Ci się spodobał :)
Deletehehe walentynki srynki ale motyw stały na blogach.
ReplyDeletea z ta czapką masz rację jest fajna i słodka ale np w Warszawie to co druga osoba ma podobną;) na blogach jeszcze nie widziałam więc jesteś 1 :)
sweter jest świetny, nie dziwię się dlaczego nie chcesz się z nim rozstać;) ale moż niektóre te elementy można jakoś wykorzystać?
pozdrawiam
Aż tyle ją ma? Nie spodziewałam się:)
DeletePewnie, gdy już nie będzie się nadawał całkowicie do noszenia ukradnę mu jego najładniejsze elementy :)
tak te czapki opanowały Warszawę, takie i podobne :)
DeleteMyślałam, że będę oryginalna pisząc, że podoba mi się czapa :D A tu wchodzę i klops! Wszystkim się podoba!
ReplyDeleteslodka czapa!!!!
ReplyDelete