Hej, hej :)
Ostatnio pogoda nie bardzo dopisuje. Wszędzie jest smutno, szaro i pada deszcz. Co najgorsze zrobiło się zimno. Pamiętam jak we wtorek wybrałam się na spacer i na ulicznych termometrach wskazywało 21 stopni. Było cudownie miło i ciepło. Od przedwczoraj zaledwie 10 stopni, choć wydaje mi się, że odczuwalna temperatura jest o wiele niższa. Taka pogoda nie sprzyja spacerom (a staram się codziennie na jakiś wychodzić). Dlatego, by nie siedzieć wieczorami w domu wczoraj i dzisiaj poszliśmy 'porandkować'. Dlaczego tak piszę? Mamy taką zabawną właściwość, że gdy usiądziemy gdzieś na kawie (w tym przypadku w Macu) zaczynamy gadać godzinami. Wyglądamy pewnie jak dwie osoby, które dawno się nie widziały i nie mogą się nagadać. Osobiście bardzo mnie to cieszy, ponieważ po tylu latach razem wciąż potrafimy siedzieć w kawiarni i gadać na masę tematów i wygania nas dopiero późna godzina. Pierwsze poniższe zdjęcie jest z wspomnianego wypadu na kawę. Niestety nasz ekspres do kawy został w Polsce, więc póki co ratujemy się McDonald's-em i jego kawami z McCafe (btw dziwię się, że takie kawiarnie widziałam tylko przy autostradach w PL). Jeśli się zastanawiacie nad figurką R2D2 z Gwiezdnych Wojen to już spieszę z wyjaśnieniem ;) Mój mąż jest wielkim fanem tych filmów, a figurki były akurat w happy meal'u ;) Wiem, że musieliśmy ciekawie wyglądać z tego rodzaju jedzeniem, ale czegoż się nie robi dla pozyskania figurki z filmu. Przyznam, że mamy jeszcze Yodę ;) Aha, od razu wszystkim złośliwcom mówię: nie żywię się w McDonald's. Pijam tam wyłącznie kawę ;)
Drugie z kolei zdjęcie jest z wspomnianych wcześniej 'piątkowych randek', czyli z dzisiaj.
Ostatnio kupiłam sobie naprawdę imponującą stertę białych bluzek. Oczywiście nie tych samych, ale różne kroje, z ozdobami, bez itp. Wiem, że wg wszelkich porad mody xl czy xxl nie powinnam na górę zakładać białych bluzek. Ale wydaje mi się, że w połączeniu z ciemną kamizelką prezentuje się całkiem ok. Wiem jednak, że nie do końca powinnam 'ufać' różnym, dziwnym poradom modowym, których pełno teraz w polskich czasopismach. Większość z nich przetestowałam na sobie i przyznam, że raczej dałam sobie spokój. Nie sądzę by pakowanie siebie w worki po kartoflach załatwiło sprawę. Z drugiej strony, gdybym wpisała wszystkie rodzaje ubrań jakich powinnam się wystrzegać na jakąś listę i ściśle wg niej robiła zakupy moja szafa miała by może ze 4 sztuki ubrań. Wiem, że są ubrania, które magicznie ujmują nam z 7 kilo, a są takie które dodają 20 kg. Moim zdaniem bez znaczenia jest to, ile jakich mam. Doszłam w pewnym momencie do wniosku, że gdy będę patrzyła tylko na to, że coś sprawia, że wyglądam na taką jaka jestem lub doda mi pół kilo to w życiu nie będę mogła ubierać się różnorodnie. Co zresztą bardzo lubię. Kiedyś, gdy byłam na zakupach z tatą, przymierzając jakąś rzecz zapytałam się go, jak w tym wyglądam i czy mnie to pogrubia. Mój tata zdębiał, co sprawiło, że ja zdębiałam. Zdziwiony powiedział, że przecież jestem jaka jestem i tego nie ukryję. Staram się skupiać na tym by moja sylwetka wyglądała w danym ubiorze w miarę proporcjonalnie. Nie mam zamiaru, jak spora liczba osób wciskać się w za małe rzeczy, tylko po to by móc powiedzieć, że noszę rozmiar dużo mniejszy niż by się mogło wydawać, a wszystko wręcz wisi..Pamiętam zdarzenie, gdy oglądając w sklepie jakiś wieszak z ubraniami podeszła jakaś dziewczyna gabarytami podobna do mnie. Zmierzyła mnie z góry do dołu, a później krzyknęła do koleżanki 'Pooooszuuukaj mi rooozmiaru CZTERDZIEŚCI DWA'. Wydaje mi się, że w pewnym momencie trzeba porzucić te wszystkie sztywne zasady ubioru dla każdej sylwetki i starać się trzymać granicy dobrego smaku. Przecież mogę (i to robię) nosić spódnice mini. Ale wiem też, że takich kończących się pod tyłkiem lepiej omijać. Chcę po prostu podkreślić to, że wiem jakie są zasady ubioru dla grubszych ludzi, ale świadomie je pomijam. Mam swój własny sposób na dobieranie ubrań i po to jest m.in. ten blog. Chcę się tym podzielić i lubię czytać jak mi wyszło. Bo czasami coś umknie mojej uwadze i mogę przesadzić (jak jakaś dobra duszyczka parę postów temu mi napisała, że moja bluzka jest za duża na mnie). Bo nic tak nie dodaje odwagi na kolejne eksperymenty jak dobre komentarze od innych. I nic tak nie cieszy jak świadomość, że gdy coś się źle zrobi, to ktoś o tym powie, by na drugi raz się nie zbłaźnić. Mam rację? :)
Ostatnie zdjęcie jest dla Visali, która mnie poprosiła o dokładne zdjęcie moich Martensów.
Bluzka/Shirt - KIK
Kamizelka/Vest - C&A
Bluzka/Shirt Ernsting's Family
Kamizelka/Vest - KIK
Spodnie/Trousers - MS Mode
Buty/Shoes - dr Martens
Buty