Showing posts with label Moda XL / XL Mode / Plus size Fashion. Show all posts

Showing posts with label Moda XL / XL Mode / Plus size Fashion. Show all posts

Yellow



polski
deutsch
english

Już coraz zimniej, ale u mnie będzie jeszcze przez jakiś czas letnio :) Nie potrafię się rozstać z moimi krótkimi spodenkami. Niestety o sandałach i koszulkach na ramiączkach mogę zapomnieć, ale bardziej zabudowane buty i sweterek sprawiają, że nie muszę jeszcze żegnać się z szortami.
Ostatnio zauważyłam znów spory ruch w rozdawaniu różnych "nagród" w postaci obrazka tzw. "awardów" czy innych mających docenić wartość bloga. Kiedyś była na to moda, potem wszyscy na szczęście poprzestali i znów się zaczęło :) Już wtedy miałam pewne przemyślenia na ten temat ale postanowiłam je zachować dla siebie. Tym razem nie potrafię się powstrzymać :)
Warunkiem otrzymania odznaki, że blog jest fajny, jest to, że trzeba i nominować ileś tam kolejnych blogów. I to jest tak, że jak już każdy dostał tą nagrodę, to szuka się tych blogów, które tego nie mają. Na sam koniec wychodzi na to, że każdy dostał nagrodę fajnego bloga, nawet ten najbardziej "szajsowaty". Jaki tu jest sens w tym wszystkim?
Czasami przy okazji tych odznak są jakieś pytania, na które trzeba odpowiedzieć i to może czasami być zabawne lub nawet ciekawe, wszak daje nam to trochę więcej informacji na temat autorów naszych ulubionych blogów. Choć kiedyś takimi zadaniami zajmowały się Polskie Szafy - wymyślały różne akcje, dzień spódnicy, dzień kreskówek i inne takie. Wtedy każda, która miała ochotę w tym wziąć udział - brała, dawała znać i na koniec akcji robiono podsumowanie tych blogów. Dzięki temu hurtowo można było obejrzeć kto i co jak zinterpretował. Być może - tu nie jestem pewna - jest takie coś organizowane teraz przez Facebook. Nie wiem, bo nie posiadam tam konta więc nie mam jak śledzić. Ale domyślam się, że niezbyt bo zauważyłabym choć malutki ruch na blogach, które obserwuje. Czasami mam wrażenie, że tak właśnie jest w Polsce. Na początku ludzie mają naprawdę świetny pomysł, angażują się, robią dobre rzeczy, a potem zapał stygnie i już się nikomu nie chce i wszystko umiera śmiercią naturalną... A szkoda, bo już wiele pomysłów widziałam, czekałam na rezultaty ale summa summarum nic z tego nie wyszło.

Tunika - M&S Mode
Szorty - Marks&Spencers
Buty - Primark
Biżuteria - Primark
Zegarek - Fossil


Es wird immer kälter aber ich versuche irgendwie den Sommer noch ein bisschen länger festzuhalten. Ich kann mich noch nicht mit meinen Shorts trennen. Sandalen und ein Tanktop kann ich jetzt kaum dazu tragen, aber mit etwas wärmeren Schuhen und einer Strickjacke lassen die sich noch gut zusammensetzen :)
Letztens habe ich bemerkt, dass die Mode auf verschiedene Awards wieder da ist. In einem Teil ist das ja toll, weil man damit einen Blog beschenken kann, den man gut findet. Zum anderen Teil ist das irgendwie unlogisch, weil es ja sich immer darum handelt immer eine gewisse Nummer von Blogs weiter auszuzeichnen. Und je mehr Blogger schon diese Auszeichnung haben, desto geringer wird die Zahl der Blogs, die man auszeichnen kann. Summa Summarum ist das am Ende so, dass jeder, sogar der blödeste Blog eine Auszeichnung bekommt. Wenn jeder so was hat was ist dann besonderes an so etwas zu haben?

Tunika - M&S Mode
Shorts - Marks&Spencers
Schuhe - Primark
Schmuck - Primark
Uhr - Fossil


It is getting colder but I am trying to keep the summer a little bit longer. I just can't say good bye to my shorts, instead of wearing them with sandals and a tank top I'm doing it with a cardigan and warmer shoes.
Lately I noticed that's trendy again giving diverse awards from bloggers for other bloggers. The rule is that the person who gets an award for his/hers great/super/cool/whatever blog has to pick a specific number of other blogs and award them forward. The problem is that the more bloggers got this award the less blogs for giving it forward is available. At the end everyone has this award, even the worst blog. What value has such an award if everybody has it?


The same again



polski
deutsch
english


Tydzień temu postanowiliśmy wybrać się na wycieczkę pociągiem do Köln. I w sumie był to bardzo fajny pomysł bo jechało się dużo szybciej niż autem, bilety był za darmo (z racji biletu miesięcznego) i odpadła opłata parkingowa (ok 2 - 2,5€ za godzinę). 3 posty temu pokazywałam zestaw z tą bluzką i spodniami. Tutaj założyłam tylko inne buty i dorzuciłam sweterek, który kupiłam sobie kupując bluzkę. Było trochę zimniej ale na chodzenie po mieście zestaw nadawał się idealnie.

Bluzka, spodnie, sweter - Marks and Spencers
Trampki - C&A
Torebka - Pepco

Vor einer Woche beschlossen wir nach Köln mit dem Zug zu fahren. Immer haben wir das mit dem Auto getan, jetzt was es Zeit es mit dem Zug auszuprobieren. Und das war eine tolle Idee, im Zentrum waren wir viel schneller als mit dem Auto, es war billiger (danke der Monatskarte) und wir mussten keine Parkplatzgebühren zahlen. Die Bluse und die Hose konnten ihr 3 Post zurück sehen, hier habe andere Schuhe angezogen und mir eine Strickjacke übergezogen, die ich zusammen mit der Bluse gekauft habe.

Bluse, Shorts, Strickjacke - Marks an Spencers
Schuhe - C&A
Tasche - Pepco


About a week ago we decided to go to Cologne by train. We always did this by car and now we wanted to try out the train. It was an excellent idea, we got to the city centre much faster then by car, it was cheaper (thanks the monthly pass) and we didn't have to pay for the parking. The blouse and the short were shown about three post ago. I only changed the shoes and put a cardigan (which I bought with the blouse) on.

Blouse, shorts, cardigan - Marks and Spencers
Schoes - C&A
Bag - Pepco




Only one



polski
deutsch
english

Tym razem pokażę tylko jedno zdjęcie, za co w sumie przepraszam. Na pozostałych wyglądałam jakbym była tuż przed zejściem z tego świata :) Z drugiej strony jedno zdjęcie nie jest w tym przypadku jakąś wielką stratą, gdyż tunikę już pokazywałam. Wypompowana byłam przez otrzymanie szczepionki. Ale może od początku. Wraz z przeprowadzką musiałam zmienić sobie lekarza domowego. Parę tygodni przed wyprowadzką poprzedni stwierdził u mnie problemy z tarczycą, teraz skończyły mi się tabletki i musiałam dostać nową receptę. Ale to w ogóle nie jest ważne. Mój nowy lekarz, a raczej lekarka chyba trochę bardziej przykłada się do zdrowia swoich pacjentów i zaczęła wypytywać mnie o szczepionki. Ja oczywiście musiałam wypytać się zdziwionej mamy, która mało co pamiętała - wszak w Polsce dostaje się je raz w życiu u na tym koniec. A tutaj nie. Jest kilka szczepionek (m.in. tężec) które należy dostać w łapsko co 10 lat. I będąc na konsultacji od razu zostałam zaprowadzona do pokoju zabiegowego. Boleć nie bolało, ale potem przez następne dni było kiepsko, ledwo się ruszałam i takie tam. I zdjęcie to powstało parę godzin po dostaniu cudownego specyfiku, wtedy jeszcze sobie wmawiałam, że się nie dam i wyszłam z domu :) Kolejne dwa już spędziłam nie wyściubiając z niego nosa :) W każdym razie mam przez następne 10 lat spokój :)

Tunika - M&S
Torebka - F&F
Buty - Deichmann


Diesmal gibt es nur ein Foto. Es gab natürlich mehr davon aber auf allen sah ich irgendwie ausgepumpt aus. An jenem Tag habe ich eine Impfung bekommen und ich fühle mich total Scheiße. Ich habe mir noch damals gesagt das ich hart bleibe und trotzdem raus gehe aber das war keine gute Idee. Die nächsten zwei Tage ging es mir nur schlechter. Aber jetzt bin ich wieder gesund und munter :) Ich muss nur zugeben, dass das die nächste Sache die Deutschland von Polen unterscheidet. Dort bekommt man alle Impfungen nur ein mal im Leben (vielleicht später nur je nach Bedarf) und hier muss man das jede 10 Jahre tun. Gott sei dank, dass ich so was erst nach 10 Jahren wieder durchmachen muss :)

Tunika - M&S
Tasche - F&F
Schuhe - Deichmann


This time there will be only one picture of me. There were more but I didn't look well on them. This day I felt really bad because I have become a vaccine against various diseases. The next two days I felt even worse but now I feel great again. This is another thing that is different in Germany. In Poland you become such vaccine only one time in your life (or when you need it) - in Germany every 10 years. Thanks God it will take 10 years before I will feel so terrible again :)

Tunik - M&S
Bag - F&F
Shoes - Deichmann

Second and last



polski
deutsch
english


Drugi i zarazem ostatni zestaw z mojego pobytu w Polsce. Bluzka jest jednym z niewielu rzeczy, które nabyłam podczas mojego pobytu tam. Spodenki (które dostały wiele miłych komentarzy w poprzednim poście - za co bardzo dziękują ;)) są z tej samej firmy tylko kupione podczas mojego poprzedniego pobytu :). Widziałam, że na wielu (jeśli nie sporej większości) blogach pisze się o nadchodzącej jesieni, zmianie temperatur, widać cieplejsze ubrania.. Ja mogę powiedzieć, że u nas środek dnia jest naprawdę bardzo, bardzo upalny. Poranki bywają zimne, ale bywają jeszcze całkiem niezłe. Piszę "bywają", gdyż są dni kiedy jest nieziemsko zimno i są takie jak wczoraj, że miałam wrażenie, że czas zatrzymał się gdzieś w połowie lipca :)

 Spodenki, bluzka - Marks & Spencers 
Torebka - Chiński sklep 
Buty - Vera Pelle

Dies ist mein zweites und somit das letzte Outfit das ich während meines Aufenthaltes bei meiner Eltern fotografiert habe. Die Bluse habe ich im gleichem Laden wie die Shorts gekauft. Die Bluse habe ich bei dieser Reise dorthin gekauft und die Shorts während der vorheriger. Es freut mich, dass es immer noch so warm ist und ich mir noch solche Sachen anziehen kann. Hoffentlich wird es noch lange warm.

Bluse, Shorts - Marks & Spencers
Tasche - China Laden
Schuhe - Vera Pelle


This ist my second and my last outfit I have taken pictures from during my stay at my parents place. The blouse I am wearing is one of my few purchases. The short I am wearing are from the same store but bought during my previous visit in Poland. I am glad that it is still warm enough to wear such clothes :)

Blouse, shorts - Marks & Spencers
Bag - Chinese Store
Shoes - Vera Pelle









Weselnie



polski
deutsch
english
Witajcie po dłuższej przerwie :) Na prawie dwa tygodnie pojechaliśmy z mężem do Polski. Na początku w okolice Zgorzelca na ślub jego siostry, a później w moje strony. Przyznam, że początkowo miałam opory przed pojechaniem na ten ślub, ale później okazało się, że zupełnie niepotrzebnie. Spotkałam wiele osób, które były na moim ślubie oraz poznałam resztę rodziny. Cieszę się, że moja "nowa" rodzina jest tak sympatyczna, poznałam (i ponownie spotkałam) osoby, które naprawdę bardzo polubiłam i było mi przykro, że musimy się tak szybko pożegnać. Ale fajnie wiedzieć, że gdzieś tam, kilkaset kilometrów stąd są ludzie, o których można ciepło pomyśleć :) Sam ślub był piękny, choć... nie tak piękny jak nasz :D Na zdjęciu pokazuję mój "ałtfit" z dnia wesela. Nie jest może tak wystrzałowy jak niektórzy uważają, że powinien być. Jestem przeciwniczką sylwestrowych kreacji na wesela. Nie podobają mi się przesadne kreacje gości weselnych. Moim zdaniem na wesele należy ubrać się ładnie, elegancko, ale też skromnie. Ten dzień przeznaczony jest dla panny młodej i to ona powinna przykuwać wzrok każdego :) Przyznam, że największy problem miałam z makijażem - tak by się utrzymał cały dzień. Ale o tym napiszę w następnym poście :) Na razie chciałam się tylko przywitać, usprawiedliwić moją nieobecność na moim i waszych blogach :)
Hallo! Für fast zwei Wochen sind ich und mein Mann nach Polen gefahren. Als erstes fuhren wir in die nähe von Görlitz auf die Hochzeit meines Mannes Schwester, später sind wir weiter zu meinen Eltern gefahren.Auf der Hochzeit war es schön den Teil der Familie zu sehen, die auf unserer Hochzeit waren. Ich habe auch eine Menge anderer Mitglieder meiner "neuen" Familie kennen gelernt. Manche von denen wuchsen mir richtig ans Herz und es fiel mir schwer mit ihnen Abschied zu nehmen. Aber es ist gut zu wissen, dass ein paar hundert Kilometer jemand ist über denen man warm denken kann :) Die Hochzeit war wunderschön, aber nicht so schön wie unsere :p Heute könnt ich mein Outfit von der Hochzeit sehen. Ich wollte damit es schlicht bleibt. Meiner Meinung nach, gehört dieser Tag der Braut und sie sollte die schönste sein, darum sollte der Rest sich mehr dezent anziehen ;) Das größte Problem hatte ich mit meinem Make-Up. Ich habe nicht zu viel Schminke und wusste nicht was ich benutzten soll damit es den ganzen Tag hält. Darüber schreibe ich mehr im nächstem Post. Jetzt wollte ich nur hallo sagen :)
Hello! The last two weeks me and my husband spent in Poland. Firstly we drove to his regions where his sister had her wedding. I met my "new" family again. Some of them became very close to me so it was really hard to say good bye after the party. Later we drove to my family to spend the rest of the holidays at my parents place. You can see my wedding outfit on the pictures. It isn't very extraordinary but in my opinion, this day belongs to the bride and she should be the prettiest one :) I had some problems with my make-up. Because I don't have to many cosmetics I didn't know what would be the best for such a day. It was really hot and I wanted the make up stay there where it should be. But I will write a separate post about that. Firstly I just wanted to say "hello" :)

uuuuuu



Deutsch Gestern war ein ganz schlimmer Abend für die Polen, wir haben das Spiel gegen die Tschechien verloren und damit sind sie EM aus für uns. Das macht mich ganz schön traurig, vielleicht klappt es das nächste mal. Dafür hat heute Deutschland mal wieder gewonnen was mich freut, wenn nicht Polen, dann soll wenigstens Deutschland Europa Meister werden :)
Auf den  folgenden Fotos habe ich ein T-Shirt an, wodurch mich die Verkäuferin in Lush als jemand aus Niedersachsen genommen hat (die sollen solche orangen Shirts tragen). Ich habe mir es durch Zufall gekauft als ich in einer langen Schlange zur Kasse gestanden habe und das Shirt war in Reichweite :)  Ich hoffe das es mich nicht irgendwie blass aussehen lässt?

Polski Wczorajszy wieczór był taki trochę smutny, nieprawdaż? Specjalnie poszłam do pobliskiego baru żeby zobaczyć mecz w dobrej jakości (nie tam tnący się na komputerze) z nadzieją w sercu, że w końcu się uda! A tu taka lipa! Przyznam, że nie spodziewałam się! Miło było to, że w knajpie nagromadziło się trochę Turków, którzy mocno kibicowali Polsce :) Fajnie tak. No ale niestety nie powiodło się. Cóż, może następnym razem? Choć zdziwiła mnie taka mocna różnica między grą w pierwszej połowie, a tą w drugiej. Zastanawia mnie, co Polacy usłyszeli w szatni, że tak bardzo zwolnili ;)
Dzisiaj był mecz Niemcy-Dania, Niemcy - kolejna drużyna, której czy chcę, czy nie chcę, powinnam kibicować ;) W każdym razie Niemcy wygrali, co jest miłe.
A poniżej zdjęcia sprzed kilku dni. W sklepie Lusha zapytali mnie, czy nie jestem czasem Holenderką bo oni chodzą w takich pomarańczowych koszulkach :D
W ogóle koszulkę kupiłam przypadkiem, bez mierzenia. Czekałam znudzona w długaśnej kolekcje do kasy w H&M i wisiała na wyciągnięcie ręki. Spodobał mi się jej mocny kolor oraz, że jest jednokolorowa, co daje mi większe możliwości kombinowania :)


Shirt / Koszulka - H&M
Shorts / Spodenki - H&M
Schuhe / Buty  - Deichmann
Tasche / Torebka - Mexx
Uhr / Zegarek  - Fossil


Mint meets pink



Deutsch Es ist ziemlich viel bei mir in den letzten Tagen los. Der Umzug rückt immer näher, es gibt viel zu erledigen, überdenken und überprüfen . Außerdem war gestern der letzte Arbeitstag meines Mannes. Bis Ende dieses Monats habe ich ihn die ganze Zeit zu Hause, was mich sehr freut.
Bitte verzeiht mir wenn ich letztens eure Blogs, das Kommentieren und sie Antworten auf die Kommentare vernachlässigt habe. Ich versuche es langsam nachzuholen. Und ich werde versuchen    regelmäßig zu bloggen :)


Polski Ostatnio sporo się dzieje w związku z coraz bardziej zbliżającą się przeprowadzką. Jest sporo do przemyślenia, jeżdżenia, sprawdzania i dogrywania. Poza tym wczoraj był ostatni dzień pracy mojego męża i do końca czerwca mam go cały dzień w domu (jupi). Wybaczcie jeżeli ostatnio zaniedbałam Wasze blogi, nie komentuję, nie odpisuję na komentarze, po prostu momentami jest mi trudno znaleźć na to czas. Ale postaram się sukcesywnie wszystko nadrabia. No i będę próbowała blogować w miarę regularnie :)
Póki co zostawiam Was ze zdjęciami, gdy jeszcze były upały, momentalnie pogoda się trochę popsuła ale nie jest źle, tylko trochę chłodniej :)








Bluzka / Shirt - Clockhouse
Spodenki / Shorts - H&M
Buty / Schuhe - Siemes
Torebka / Tasche - Primark


Simple again



Deutsch Heute zeige ich wieder ein schlichteres Outfit. Bei den letzten Kommentaren habt ihr geschrieben, dass schlichte Outfits auch okay sind :)
Ich habe eine Bluse in meiner Lieblingsfarbe an (obwohl ich mehr rote Sachen in meinem Kleiderschrank habe). Ich bin kein Fan von der schwarz-dunkelblau Kombi aber ich denke, dass es diesmal ganz gut aussieht weil das blau mehr leuchtend ist und schön mit dem schwarz kontrastiert.   Mehr verblasstes dunkelblau kann man natürlich auch mit schwarz kombinieren aber man muss die "Traurigkeit" der Farben mit entsprechenden  Accessoires ausgleichen (z.B. mit bunten). 
Damit es hier nicht zu Langweilig wird habe ich Schuhe in pink angezogen und eine bunte Halskette die alle Farben des Outfits enthält.
Ich habe versucht euch meine neue Haarfarbe zu zeigen, aber das ist ganz schwer. Die  Farbe ist  gleichmäßig auf dem Haar jedoch sieht das auf den Haaren wie Strähnen in verschiedenen Farbtonen ist. Das liegt wohl an dem braunen Reflexen, dass das so auf den Bildern aussieht.

Polski W sumie coś w stylu kolejnego "zwyklaka". Napisaliście, że to jest ok pokazywać zwykłe zestawy więc pokazuję ;) Bardzo lubię ostatnio kolor granatowy (choć  nie wiedzieć czemu w mojej szafie przeważają odcienie czerwieni. I pisałam jakiś czas temu, że średnio jestem zachwycona połączeniem granatu z czernią. Wydaje mi się jednak, że w tym przypadku to nawet gra. Dlaczego? Ponieważ granat jest w takim "świecącym" odcieniu co powoduje, że kontrastuje z czernią. Zgaszone granaty wyglądają smutno przy czerni, choć przy odpowiednim doborze dodatków można to wszystko ładnie zrównoważyć :) Żeby nie było nudno zamiast czarnych butów włożyłam różowe oraz kolorowy naszyjnik, który ma na sobie wszystkie kolory z ubrania. 
Tak ubrana pojechałam z mężem oglądać meble :D I przez tamtą wizytę mam nowe marzenie: rama do łóżka na pilota :D Wiecie, leżycie sobie, naciskacie guziczek a łóżko wam podnosi część pod głową albo pod nogami. To jest takie boooskie :D
Aaa i próbowałam pokazać trochę mój nowy kolor włosów ale ciężko to uchwycić. Włosy me mają jednolity odcień, a w świetle trochę połyskują na brązowo. Natomiast na zdjęciach wychodzi jakbym miała w różnych miejscach różne kolory - co tak nie jest :)




Tunika - C&A
Shorts / Szorty - H&M
Tasche / Torebka - Mexx
Schuhe / Buty - Penneys (Primark)
Halskette / Naszyjnik - Penneys (Primark)
Uhr / Zegarek - Fossil


Ciapkowana sukienka / Kleid mit Flecken :)



Deutsch Das Kleid habe ich euch schon am Dezember (hier) gezeigt. Nur damals musste ich eine wärmere Strickjacke und dicke Strumpfhosen dazu tragen. Mir wird schon an diesem Gedanken ganz übel Ich mag das Kleid mit Sommeraccessoires viel mehr :) Aber ist das nicht herrlich, dass es jetzt so warm ist und wir nur wenige Minuten brauchen um uns was anzuziehen? Am Winter mag ich das nicht, dass ich immer wieder neue Schichten auf mich legen muss damit ich nicht erfriere. Schade das der Sommer nicht das ganze Jahr dauern kann :)
 Das letzte mal habe ich über einen Wechsel meiner Haarfarbe geschrieben. Nun ja, ich kann euch hiermit erkundigen, dass ich eine neue jetzt habe. Natürlich sieht man das nicht auf den Fotos weil die von ein Paar Tagen her stammen. Weil meine natürliche Haarfarbe nie gefallen hat (etwas zwischen grau und braun) muss ich schon seit Jahren mein Haar färben. Ich glaube ich hatte schon  jegliche Farben auf meinem Kopf (von Blond bis zu Pechschwarz). Ich hatte sogar rote Haare. Naja, seit da an haben meine Haarprobleme wirklich angefangen. Ich hatte sehr helles blondes Haar. In einer Serie, die ich mir regulär angeschaut habe spielte eine Schauspielerin die wundervolles Kastanienhaar hatte. Und ich wollte auch so aussehen. Ohne viel nachzudenken bin ich in eine Drogerie gegangen und hab mir von Loreal Casting eine Kastanienfarbene Haarfarbe gekauft. Ich habe sie auf mein hellblondes Haar aufgetragen und gewartet. Nach der entsprechenden Laufzeit habe ich es abgespült, geföhnt und... konnte meinen Augen nicht glauben als ich in den Spiegel blickte. Ich war rot! Rost-rot!  Das sah so schrecklich aus. Wir waren an diesem Abend mit meines Mannes Schwester verabredet. Ich schämte mich so sehr, dass ich zu Hause blieb. Am morgen habe ich meinen Mann zu Rossmann nach einer neuen Farbe geschickt. Ich wollte wieder blond, bekam er und habe es wieder (nach einem Tag) wieder aufgetragen. Das Resultat hat meine Erwartungen weit   übertroffen... wen ich mich so ausdrücken darf... Mein Haar war Pechschwarz. Das hätte ich nie gedacht. Aber es war total strapaziert. Es sah wie Heu aus. Damit es so nicht aussah habe ich es jeden Tag mit dem Glätteisen  geglättet. Und jeden Abend geföhnt..  Das waren die schlimmsten Dinge die ich meinem Haar nur antun konnte aber das wusste ich damals nicht... Erst später habe ich recherchiert was ich machen soll damit meine Haare wie Haare aussehen. Ich habe das Glätteisen und den Föhn aufgehört zu benutzen, statt glatte Haare zu tragen habe ich meine Wellen akzeptiert. Durch einige Zeit habe ich jeden Tag für eine Stunden vor dem Waschen unrafiniertes  Kokosöl in die Längen und Spitzen reinmassiert. Dann gab es noch ein Moment wo ich sie nur mit Spüllungen gewaschen habe (hat ihnen auch super geholfen) und jetzt benutze ich den Föhn und das Glätteisen immer nicht mehr. Und (so wie alle mit welligem oder lockigem Haar es tun sollten) kämme ich es nur wenn es nass ist, bei trockenen nicht (das lässt das Haar furchtbar brechen). Aber es blieb noch ein Problem, die Haarfärbung.. Nach jeder solchen Haarfärbung konnte für ein Paar Tage mein Haar nicht zu sich kommen. Egal ob beim Friseur oder zu Hause, mit super Spüllungen danach.. es sah immer schrecklich aus. Letztens habe ich Farben auf Pflanzenbasis entdeckt. Das letzte mal waren es Farben von Sante (bei DM erhältlich) und heute Henna (bei Müller). Klar ist der Auffand viel größer und statt 20 Minuten muss man das eine (Henna) bis zwei (Sante) Stunden auf dem Kopf tragen und es gibt immer viel Arbeit dabei (mein lieber Mann hilft mir immer dabei - er macht die Mischungen und später räumt das Bad auf - danke Schatzi :*) aber es lohnt sich wirklich. Meine Haare sind nicht nur gesund gefärbt sondern bekommen auch einen gewissen Kick. Sie sind geschmeidiger, lassen sich super Kämmen und sehen wirklich gesund aus. Dazu kommt noch der natürliche Effekt (ich mag diese Haarfarben nicht wo man erkennt, dass es künstlich gefärbt ist, weil niemand mit solchen Haaren geboren wird) und es gibt diesen roten Reflex, denn ich sehr nicht mag, nicht. Vielleicht kann ich deswegen meine Haare heller haben aber das stört mich gar nicht, weil ich mich in dunklerem Haar wirklich mag :) Habt ihr schon Erfahrung mit solchen Farben gemacht?

P.S. Und ich meine nicht, dass ich jetzt super gesundes Haar habe. Ich habe es viel gesunder wenn ich es mit dem vor ein Paar Jahren vergleiche.  

Polski Sukienkę pokazywałam w grudniu (tu), wtedy niestety towarzyszył jej cieplejszy sweterek i grube rajstopy. Ta odsłona podoba mi się znacznie bardziej, a raczej jest dla mnie o wiele, wiele przyjemniejsza. Jedną z rzeczy, które najbardziej lubię późną wiosną i latem to możliwość, że ubranie się do wyjścia zajmuje kilka minut. Nie trzeba wkładać na siebie mnóstwa warstw... Szkoda, że lato nie może trwać cały rok :)
Ostatnio pisałam o zmianie koloru włosów. Na tych zdjęciach tego oczywiście nie widać, bo są ciut starsze ale mam już nowy :)  Ponieważ mój naturalny kolor włosów absolutnie mi się nie podoba (zawsze mi się kojarzył z takim szaro brązowym) muszę niestety sięgać po różne specyfiki, które go mniej lub bardziej zmieniają. Czytelnik, który śledzi mojego bloga od dłuższego czasu na pewno zauważył, że przechodziłam przez wszystkie możliwe kolory włosów od bardzo jasnego blondu do kruczoczarnych. Miałam nawet moment, w których byłam całkowicie ruda ale nie pokazywałam tego tutaj. Może kiedyś :) W każdym razie jedno ciągle było pewne: każda farba bezlitośnie niszczyła moje włosy. Na początku chodziłam do fryzjerów, takich, którzy używali dobrych farb, dobrych odżywek ale nic z tego. Chyba momentem kulminacyjnym była właśnie ta ruda fryzura. Pamiętam, że przez jakiś dłuższy czas miał blond włosy i chyba powoli zaczęło mi się to nudzić. W sumie mam taką głupią cechę, że gdy osiągnę/zdobędę (cokolwiek) coś fajnego to po jakimś czasie chce to mieć jeszcze lepsze (w sensie znajdę np. fajny krem do twarzy to nie mam go do końca życia tylko szukam, czy coś nie będzie czasem jeszcze lepsze). No i tak miałam z tymi włosami. Pamiętam, że leciał wtedy w telewizji serial "Teraz albo nigdy", a ja przeraźliwie zazdrościłam Marcie Żmudzie-Trzebiatowskiej jej kasztanowych włosów. Nie wiem dlaczego ale wbiłam sobie do głowy, że skoro jej pasują to mnie też muszą (whyyyy?). No i poszłam wtedy do Superpharmu i pełna nadziei w sercu sięgnęłam po Loreal Casting w kolorze kasztana (czy jakoś tak). Po wysuszeniu włosów miast pięknych kasztanowych loków zobaczyłam w lustrze totalną wiewiórę. Niczym rodowita obywatelka Irlandii! To było straszne. Pamiętam, że tamtego wieczoru byliśmy zaproszeni do siostry mojego męża, a ja cała przerażona stwierdziłam, że nigdzie się nie ruszam! Jeśli myślicie, że na tym koniec, to nie. Mało tego, posunęłam się o krok dalej. Zamiast poczekać aż ta cała farba się zmyje (wszak Casting jest do iluś myć - tego wtedy nie wiedziałam) - wygoniłam męża do pobliskiego Rossmanna po najbardziej blond farbę, którą jeszcze tego samego wieczoru (czyli dzień po nałożeniu kasztanowej) nałożyłam sobie na włosy. Nie mam pojęcia, co ja sobie wtedy myślałam. Ale efekt przeszedł moje najśmielsze oczekiwania. Po wysuszeniu włosów stałam z karpiem na twarzy dobre 10 minut i gapiłam się w lustrze na swoje odbicie. Moje włosy były czarne. Do dzisiaj nie udało mi się rozkminić jakim cudem to mi się udało... W każdym razie moje włosy wyglądały jak siano. W ogóle wtedy, nie wiem dlaczego, ale moje naturalnie falowane włosy wydawały mi się czym strasznym i uważałam, że jedyną rzeczą, która pozwoli mi wyglądać jak człowiek jest prostowanie ich, dzięki temu nie było widać jak bardzo są suche. Dzień w dzień, brałam prostownice i mordowałam każdy centymetr moich włosów. Brrrr do dzisiaj mnie wzdryga na tę myśl. Oczywiście musiałam je myć codziennie i przed każdym pójściem spać.. suszenie. Oczywiście kupiłam sobie prostownicę, która miała jakiś specjalny materiał oraz najlepszą suszarkę jonizującą jaką tylko znalazłam ale to tak naprawdę nie pomogło. Pomogło, że w końcu uświadomiłam sobie, że falowane włosy też są okej. Przestałam w ogóle używać suszarki i prostownicy. Miast tego wcierałam w nie różne odzywki, które bardzo powoli je jakoś ratowały. Ale przyznam, że doprowadzenie ich do w miarę jako takiego stanu zajęło mi dobre 2 - 3 lata. Dużo pomogło mi olejowanie ich, a później był okres kiedy myłam je tylko odżywką (cudownie odżyły) i.. co najważniejsze dla osób, które mają falowane lub kręcone włosy - rozczesywałam je tylko jak były mokre. Czesanie suchych włosów strasznie je łamało. Niestety każdy wysiłek uratowania ich szedł na marne, gdy nadszedł czas farbowania... Zawsze przez kilka dni musiałam je reanimować, by powróciły do poprzedniego stanu. Do momentu, do którego nie odkryłam farb ziołowych i henny. Przyznam, że nakładanie jest problematyczne (ale mocno mi pomaga mąż - przyrządza mi te farby, a potem sprząta całą łazienkę - dziękuję kochanie :*) ale dla mnie naprawdę się sprawdza. Nie dość, że włosy dostają po tym kopa odżywczego, cudownie się rozczesują to jeszcze mają nowy kolor i są fajne w dotyku. Być może nie będę mogła ich rozjaśnić, ale to naprawdę mi nie przeszkadza, gdyż nie chcę mieć jaśniejszych włosów. Dodatkowo roślinne farby koloryzują na naprawdę bardzo naturalne kolory (nie ma nic gorszego niż kolory włosów, których normalnie natura ludziom nie daje) i przy ciemnych włosach nie ma tych okropnych rudawych połysków :) Nie mam pojęcia czemu mnie naszło na takie rozważania na temat włosów, ale może przyda to się osobom, które czasami podpowiadają mi bym rozjaśniła sobie włosy. Odpowiedź, jak na razie, mam tylko jedną: no way! :) 


P.S. Nie twierdzę, że mam piękne włosy  i każdy powinien dążyć do takiego ideału. Twierdzę, że to, co mam teraz w porównaniu do moich włosów 3 lata temu to niebo, a ziemia :)




Sukienka / Kleid - C&A
Torebka / Tasche - F&F
Buty / Schuhe - Remonte
Zegarek / Uhr - Fossil


Related posts

 
MOBILE