Showing posts with label Recenzje kosmetyków / Kosmetik Bewertungen / Cosmetic Reviews. Show all posts

Showing posts with label Recenzje kosmetyków / Kosmetik Bewertungen / Cosmetic Reviews. Show all posts

Wedding Make-Up for very oily skin



polski
deutsch
english
Znawca kosmetyków ze mnie kiepski więc miałam ciężki orzech do zgryzienia, gdy nadchodził czas wesela, a ja nie wiedziałam jakich kosmetyków użyć bo po kilku godzinach wszystko było na swoim miejscu. Szczególnie, że skórę mam baaardzo tłustą przez co zadanie do łatwych nie należało. Nie za bardzo miałam ochoty wydawać pieniędzy na Diory, czy MACi, więc postanowiłam wykorzystać coś z tego, co mam. Większość kosmetyków, co mam bardzo lubię, ale czy są trwałe na wiele godzin zabawy w upale? Nie miałam pojęcia. Początkowo poczytałam sobie na szybko kilka rozdziałów książki o makijażu Bobbi Brown (którą dostałam od rodziców na imieniny) pozwoliło mi to nabyć trochę wiedzy na temat prawidłowego makijażu. I tu przyznam się bez bicia, a mimo to zawstydzona, że dopiero teraz dowiedziałam się, co robić by skóra pod oczami wyglądała dobrze! (Dla zainteresowanych: trochę różowego korektora pod oczy, a na to jeszcze żółty - to naprawdę działa!). Poszukiwania wśród moich "skarbów" rozpoczęłam od kremu, który przynajmniej w teorii powinien najlepiej sobie tego dnia poradzić. Wybór padł na Oil Controll z Phenomen (który otrzymałam w ShinyBox). Raz, że już wcześniej całkiem sobie nieźle radził, a dwa - ten brak sztuczności w nim (miodzio!). Następnie gdzieś w czeluściach szuflady znalazłam ubóstwiany przeze mnie matujący żel z Lancome (T-Zone z serii Pure Focus). Niestety przestali go produkować, a przysięgam, że kosmetyk jest przegenialny i do dzisiaj nie znalazłam żadnego zastępstwa dla niego. Dlatego jakąś 1/5 opakowania zostawiłam sobie na czarną godzinę (jak ta). Kolejną rzeczą jaką musiałam wyszukać to najbardziej matujący podkład i puder. Podkładów mam dość sporo, ale w sumie w tym przypadku mogłam brać pod uwagę tylko dwóch zawodników: match perfection od Rimmel i Matte Morphose od L'oreal. Oczywiście na kilka dni przed (na szczęście też było dość gorąco) testowałam różne produkty, w tym wymienione podkłady. Zwycięzcą okazał się L'oreal. Niestety do tej pory miałam go tylko w postaci kilku próbek ale to wystarczyło. L'oreal dużo lepiej krył, matowił od razu i miał lepszy kolor. Na to nałożyłam wspomniany już dawniej niezastąpiony puder z Manhattanu (compact powder z serii clearface). I wiecie co? Połączenie tych kosmetyków idealnie dało radę!!!! Miałam w torebce ze sobą puder i żel z Lancome (który można też stosować na makijaż - matowi i nic nie rozmazuje). I po północy, gdy poszłam do toalety... nie mogłam uwierzyć moim oczom! Wszystko było matowe, na swoim miejscu i nie przebijał żaden pryszcz, żadne przebarwienie. NIC! Nie musiałam nic poprawiać!!!! WOW! Teraz wiem, że warto kupić sobie pełnowartościowy podkład z L'oreala. Co też niebawem uczynię ;) Kolejnym moim "strachem" były cienie. W sumie pod uwagę brałam Sleek, Kryolan i Smokey Eyes z NYCa. Ku mojemu szczęściu kilka dni temu otrzymałam od koleżanki z Londynu paczkę z kilkoma prezentami, wśród których znalazłam prześliczne potrójne cienie z MUA. Przetestowałam od razu i nie zrolowały się. W dniu wesela też je użyłam, nakładając uprzednio dokładnie bazę pod cienie z Art Deco. Na to kreska pisakiem Revlon ColorStay i podwójny tusz do rzęs L'oreal (który kiedyś wygrałam na jakimś rozdaniu na niemieckim blogu). Tusz jest ze Studio Secrets (to ten, co się zgina w 90 stopni) i występuje w dwóch częściach: biała baza i tusz właściwy. I znów strzeliłam w dziesiątkę. Nic się nie rozmazało, a o 3 nad ranem cienie może delikatnie się zrolowały. Ale to naprawdę minimalnie. Najbardziej bałam się o usta. Chciałam mieć czerwone ale to nie takie proste utrzymać tą czerwień przez kilka godzin. Już kiedyś opisywałam, że szukam czerwonego błyszczyka/szminki idealnej. Kupiłam tego sporo i zupełnie niepotrzebnie. Gdy już straciłam nadzieję moim oczom ukazał się Unlimited color lip stain z p2. To najcudowniejszy produkt do ust jaki kiedykolwiek spotkałam. Działa na zasadzie bene tintu z Benefit - maluje usta tak, że to tak dziwnie w nie wsiąka. Usta w odczuciu są zupełnie niepomalowane, a kolor wsiąkł w nie głęboko. Następnie jak się chce można je pomalować drugą stroną produktu czyli takim transparentnym nabłyszczaczem. Usta w ten sposób zostają dobre cztery godziny. Nawet mocno czerwone. Udowodnione przeze mnie! Najlepsze jest to, że te kolory można ze sobą mieszać i wyglądają jeszcze świetniej. Ku mojemu nieszczęściu ten błyszczyk wycofują ze sprzedaży i mam nadzieję, że jutro w DMie zdążę zrobić jeszcze porządny zapas. W każdym razie podczas różnorakich dań na weselu pytałam co chwila męża, czy nie wyglądam jakbym przed chwilą kogoś zjadła (wiadomo czerowna obwódka na ustach i rozmazane na czerwono dookoła) ale nic z tego. Nawet nie zostawiał śladów na kieliszku (z winem oczywiście, wódką się brzydzę :p). Więc tak oto, na kilka dni przed weselem udało mi się zebrać najlepsze co mam bez wydawania ani grosza. Gdyby ktoś był zainteresowany - każdy z niżej pokazanych (i wyżej wymienionych) produktów polecam. Są świetne. No, może nie jestem zbytnio zadowolona z kamuflażu z Catrice ale póki co nie znalazłam nic lepszego w normalnej cenie.
Ich bin kein Profi wenn es um Schminke geht. Also hatte ich ein ganz großes Problem vor der Hochzeit solche Make-Up Produkte auszuwählen die auch den ganzen Tag halten werden. Ich hatte keine Sachen von Mac oder Dior und wollte keine nur für diesen Anlass mir zulegen. Ich beschloss das zu nutzen was ich bereits hatte. Ein Paar Tage vor der Hochzeit habe ich ein Paar Produkte getestet und dann die Sieger mit mir mitgenommen. Das erste Problem war die Creme. Ich habe die Oil Control von Phenome gewählt, weil die richtig gut ist uns fast keine Chemie enthält. Am Anfang muss ich erwähnen, dass ich eine sehr ölige Haut habe und etwas was gut den ganzen Tag mattiert, nicht einfach zu finden ist. Aber mit der Creme habe ich schon mal angefangen. Das nächste, was ich benutzt habe, ist ein mattierendes Gel-Produkt von Lancome (T-Zone von der Pure Focus serie). Das ist einfach genial, es mattiert prima. Man kann es sowohl unter als auch über das Make-Up verwenden und es funktioniert richtig gut. Leider wird dieses Produkt nicht mehr produziert, was mich richtig traurig macht. Wer eine Alternative dazu kennt solle mir bitte den Namen im Kommentar schreiben :) Als nächstes musste ich mir eine Foundation aussuchen. Ich habe ganz viel davon, aber nur zwei habe ich richtig wahr genommen: die Match Perfection von Rimmel und Mattemorphosis von L'oreal. Der Sieger war L'oreal wegen der besseren Deckkraft und der besseren Farben. Leider hatte ich das nur als Pröbchen. Jetzt weiß ich, dass ich mir das unbedingt in der Normalgröße kaufen muss! Darauf habe ich noch den Puder von Manhattan Clearface aufgetragen. Und wisst ihr was? Das alles hat wunderbar funktioniert! Grob nach Mitternacht bin ich zur Toilette gegangen und habe in den Spiegel geguckt und war verblüfft. Ich sah aus als ob ich mich gerade geschminkt hätte! Alles matt, alles gut abgedeckt. Mann konnte keinen Pickel oder Farbpigment sehen. Genial! Bei den Lidschatten hatte ich auch ein Problem, was ich auswählen sollte. Zum Glück hatte ich ein Paar Tage vor der Hochzeit ein Päckchen von meiner Freundin aus London mit ein Paar Geschenken bekommen. Darunter habe ich eine drei Lidschatten Palette gefunden mit hübschen Goldtönen. Ich habe sie getestet und sie war der Hammer! Darauf habe ich mir noch einen Strich mit den Revlon ColorStay Liner gemacht und die zweifache Mascara von Studio Secrets von L'oreal aufgetragen. Vor ein Paar Monaten habe ich nach einen roten Lipgloss gesucht der auch wirklich lange hält. Ich habe eine Menge davon gekauft, aber nichts war mehr als 20 Minuten auf meinen Lippen. Dann habe ich den P2 Unlimited Color Lip Stain gefunden und kann nur auf ihn schwören! Das ist das beste Lippenprodukt ever! Er hält wirklich ewig, man kann damit essen, trinken und nichts passiert. Ich habe ihn tausend mal ausprobiert und war immer mehr als zufrieden. Was ich ärgerlich finde ist dies, dass DM in diesen Monat aufhört ihn zu verkaufen! Ich hoffe ich schaffe es noch ein Paar Stück davon zu ergattern. So, also auf den unteren Fotos könnt ihr die Produkte,die ich benutzt habe, mal ansehen. Mit der Hand auf dem Herzen kann ich sie alle empfehlen. Vielleicht würde ich nur den Camouflage von Catrice ausschließen, der ist nicht zu gut. Ich benutzte nur das Rosa unter die Augen - dort macht er eine gute Arbeit.
Before the wedding I had to figure out what make-up products I should use. My skin is very oily and after a few hours all of my make-up is gone. I don't have products from brands like Dior or Mac and I didn't want to buy them only for one occasion. I decided to use something what I already own. I have chosen some products of my collection and started testing them. These days were hot, so I could see the real results: oily skin + heat. Firstly I had to pick a face cream. I chose the Oil Control from Phenome. I tested it several times and it made good work! Then I put on my skin some Pure Focus T-Zone from Lancome. God, I love this product! It's such a shame that they do not sale it anymore. It was the best mattifying product ever! If someone knows something, what is as great as T-Zone Pure Focus let me know. After that I tested a foundation. I have plenty of them but this time I tested only two: Match Perfection from Rimmel and Mattemorphosis from L'oreal. The second foundation was the winner. It covered better and had nicer shades. I only had samples of this foundation but after the usage, I am going to buy a normal sized one. After that I used the compact powder Clearface from Manhattan. And You know what? It worked excellent! Late after midnight I went to the bathroom, looked in the mirror and couldn't believe my eyes. The make-up looked like I would make it a few minutes ago! My eye shadows were from MUA - I became them as a gift from a friend from London. They made a very good job too. As eyeliner I used the ColorStay from Revlon and my mascara was the double one from Studio Secrets L'oreal. On my lips I used the best lipgloss ever: the unlimited lip stain from P2. It last over 4 hours even when you drink or eat. On the pics below you can see all the products I used - and I can only recommend them (except the camouflage from Catrice, I used only the pink shade under my eyes).






Żeby nie było, że wszystko tak cudownie wychwalam - to na jednej rzeczy się nacięłam. Wymyśliłam sobie, że paznokcie pomaluję na czerwono. Mam kilka czerwonych lakierów, w tym jeden, którego jakość bardzo mi odpowiada - z ArtDeco. Moim absolutnym hitem wśród lakierów są te z Sally Hansen z serii Xtreme Wear. Są boskie, ale uwaga! Zauważyłam, że jest ogromna różnica pomiędzy tymi sprowadzanymi ze Stanów, a tymi, które można nabyć np. w Tesco, czy SuperPharm (te są produkowane w Francji na licencji Sally Hansen). Te drugie są obrzydliwie gęste i nic z nimi nie można robić. Najlepiej kupić je na allegro z kilka złotych - nie będziecie żałować. Ale wracając do tematu. Będąc, dzień przed wyjazdem, w DMie natknęłam się na półkę lakierów Essie. Przeleciały mi przez myśl dziesiątki blogów, na których ich autorki chwaliły się swoim setnym lakierem tej marki. Pomyślałam, że w sumie zależy mi na czymś co by na pewno przetrwało pakowanie, całonocną jazdę, przygotowania i całe wesele. Stwierdziłam, że skoro tyle osób kupuje tak drogie lakiery to musi coś w tym być. I bez zastanowienia wzięłam ten o najpiękniejszym odcieniu czerwieni i poszłam do kasy z ciężkim sercem za niego zapłacić (żeby nie było niejasności: ja nienawidzę wydawać fortuny na kosmetyki). Wieczorem pomalowałam - przyznam, że bardzo fajnie się rozprowadza i schnie.. niewiadomo kiedy. To jest super. Ale na tym się kończy jego cudowność. Przynajmniej w moim przypadku bardzo szybko zacierał się na końcach. Naniosłam dwie warstwy, pokryłam odpowiednim "top kołten" ale to nic nie dało. Spróbowałam jeszcze tylko z pojedynczą warstwą (może w tym tkwiła jego genialność) ale nie. Już po pół dnia cały odprysł. Zatem, byłabym wdzięczna gdyby ktoś raczył mnie uświadomić na temat cudowności tego lakieru. Po co ludzie go kupują skoro jest drogi i (w moim przypadku) Essence utrzymuje się o dwa dni dłużej! Chociaż może z moimi paznokciami może być coś nie tak. Kiedyś ubóstwiane lakiery OPI też wytrzymywały u mnie jeden dzień.. Nie wiem czy to zależy od paznokci, czy od czego. Bo jak już wspomniałam używam tych wszystkich baz i tym podobnych. Może mnie ktoś uświadomi :)
Damit es hier nur nicht Lob gibt, muss ich auch was schlechtes schreiben. Ich habe mir ausgedacht, dass ich meine Fingernägel rot lackiere. Eigentlich hatte ich einen tollen Nagellack, der wirklich gut aushält (ArtDeco). Außerdem muss ich euch noch die Lacke von Sally Hansen (Xtream wear) empfehlen. Die sind einfach genial! Nur muss man aufpassen welche man bestellt. Die von den USA sind super, die, die in Frankreich hergestellt werden, haben eine schlechte Qualität. Aber zurück zum Thema. Als ich vor der Hochzeit in DM war, fiel mir die Theke mit den Essie Lacken auf. Ich dachte mir, warum nicht? Ich habe auf vielen Blogs gesehen, dass die Bloggerinen sich schon den zehnten Lack zugelegt haben... Billig sind die nicht, also müssten die verdammt gut sein, wenn jeder sie massenweise kauft. Und ich habe einen mir gegönnt (ihr musst wissen, dass ich es hasse viel Geld für Schminke auszugeben). Und ich war enttäuscht. Ich wollte einen Lack der das ganze Packen, die Reise und die Vorbereitungen für die Hochzeit aushält. Nichts der Gleichen! Nichtmal einen Tag hat er seine Arbeit gut getan. Ich hatte zwei Schichten aufgetragen, einen guten Top Coat und nach einem Tag hatte ich Tipwear. Ich habe es auch nur mit einer Schicht ausprobiert aber das war noch schrecklicher. Nach ein Paar Stunden ist er in mehreren Stellen abgesplittert. Vielleicht liegt es an meinen Nägeln? Ich vertrage auch schlecht die OPI Lacke auf die vor Essie es einen großen Hype gab... Obwohl halten Lacke von Marken wie Essence viel länger auf meinen Nägeln... Vielleicht kann mich ja jemand aufklären :)
There is one product I wasn't so glad about. I decided to wear red nail polish. I already had one which I found great and had it tested several times (ArtDeco) but when I was at DM I saw the Essie nail polish. And I remembered all that posts where the authors showed their tenth Essie nail polish and I thought I will give this product a try. It should survive all the packing, the journey and the arrangements for the wedding. But it failed! After one day I had tipwear! I tried it with two layers and top coat and only with one. After one day the nails looked awful. Maybe there is something wrong with my nail, the OPI nail polish does the same effect. But I must admit that I love the Sally Hansen (extreme wear) nail polish. But only these produced in the USA. These which are produced in France are low quality.


ShinyBox



polski
deutsch
english
Otrzymałam kilka próśb związanych z recenzją kosmetyków, które przyszły do mnie w ShinyBox. Wszystkich nie zdążyłam przetestować, ale część dość porządnie więc i chętnie podzielę się z Wami moją opinią. Darujcie, ale w przeciwieństwie do innych blogów nie będę pokazywała produktów na dłoniach, które wyglądają dość dwuznacznie (na szczęście są opisy). I moim zdaniem niczemu nie służą. Więc tak.
1. Delia Hair Silk - czyli jedwab do włosów. Kiedyś takowych próbowałam używać ale z różnych powodów odeszły w zapomnienie. Ten jest inny ponieważ pachnie po prostu bosko. Spełnia swoją rolę wygładzając włosy (w przypadku moich kręconych włosów ładnie podkreśla skręt) ale daje świetny bonus w postaci pięknego zapachu. Jeśli szukacie jakiegoś jedwabiu - polecam ten, bo działa i ma fajny zapach :)
 2. Wise - żel do mycia ciała. Bez żartów. Uwielbiam go. Jest faktycznie żelem, taką galaretką a nie trochę gęściejszą wodą. Jest taki malutki, użyłam go już kilka razy a w butelce jest go jeszcze ze 3/4. Niesamowicie wydajny i zapach utrzymuje się bardzo długo na skórze. Ma takie lekkie chłodzące właściwości co czyni go czymś cudownym latem. Już rozpoczęłam małe poszukiwania, czy tu w Niemczech mogę go kupić.
 3. Lancaster - jedwabiste mleczko do ciała SPF 15. Ja nie testowałam, ale mąż tak bo szybko chwyta go słońce. Z tego, co pamiętam nie ma jakiegoś zapachu, nie jest w ogóle tłusty, wchłania się błyskawicznie i fajnie nawilża.
 4. Kremy z Phenome - i tu mogłabym napisać cały esej. Bardzo mi się spodobały, choć oczywiście nie wszystkie. Mam tłustą skórę więc te odżywcze odpadają. Natomiast nawilżający 24H albo Oil control były totalnymi hitami. Nie mogłam się powstrzymać przed małym eksperymentem i przed wyjściem na cały dzień w upał połowę twarzy posmarowałam moim normalnym kremem (La roche posay, effaclar duo), a drugą tym oil control. I oba zachowały się identycznie, z tą różnicą że Phenome ma wprost idealny skład. Co mi się jeszcze podoba to ich zapach. Pachną trochę aptecznie, co bardzo lubię. Moim zdaniem kremy pachnące bananami czy wiśniami są niepotrzebnie napompowane tymi zapachami.
Hallo! Diesen Post habe ich auf Anfrage meiner polnischen Leser geschrieben. Die haben mich gebeten damit ich einen Bericht über die Kosmetika die ich von der Shiny Box bekommen habe, schreibe. Wenn irgendein Produkt euch neugierig gemacht hat, sagt mir Bescheid und ich schreibe darüber ein Paar Worte.
Hello! I wrote this post for my polish readers who asked me for a description of the cosmetics I had become from ShinyBox. If You are interested on any of them let me know and I will write a few words about them.

DM Lieblinge



Deutsch Ich bin mir ganz sicher, dass die meisten von euch so einen Post schon irgendwo anders gelesen haben. Es handelt sich natürlich um den Inhalt von der ersten DM Lieblinge Box. Ich weiß, dass mittlerweile schon die zweite herausgekommen ist, aber bei mir ist es irgendwie schief gegangen. Ich habe die erste Benachrichtigung, dass ich die Box abholen kann nicht bekommen. Die zweite landete in meiner Spambox und ich habe sie erst bemerkt als ich in Polen war. Dummerweise war der Ablauftermin für die Abholung bevor ich wieder nach Deutschland zurückkommen sollte. Gott sei Dank war mein Mann da und konnte mir das ganze abholen. Mittlerweile habe ich schon die Mitteilung das die nächste Box schon auf mich wartet bekommen und gehe am Wochenende sie mir abholen. Oder mehr - fahre - da ich ja jetzt in Bonn wohne und in Köln bei DM angemeldet bin. Wer  weiß wie ich die Adresse ändern kann der schreibe mir das bitte in einem Kommentar :)
Also was über die Sachen schreiben lohnt sich nicht, weil kaum jemand noch daran wohl interessiert sein mag. Aber ich kann nur sagen, dass ich alles toll finde und alles sehr gerne ausprobieren werde. Ich muss zugeben das die Bodylotion mich glatt umgehauen hat. Ich habe ein bisschen davon auf die Hand getan und es riecht so schrecklich intensiv als ob ich Parfum benutzt hätte. Der Duft ist natürlich auch wunderschön. Ich habe mir das alles zusammengezählt und es ergab sich, dass ich bei DM für alles über 26€ bezahlt hätte - wegen der Box kostete alles nur 5€. Ist doch toll :) 

Polski Jak obiecałam przedstawiam Wam pierwszy box DM Lieblinge, czyli "zabawa" na zasadzie, że ja płacę 5€, a za to dostaję paczkę - niespodziankę z produktami dostępne w drogerii DM. Większość osób dostała ją w swoje ręce już na początku czerwca, ja niestety dopiero teraz. Coś poszło nie tak chyba z tym, że mam polskiego maila, dostałam dopiero ponowne powiadomienie o gotowej dla mnie paczce. Ku mojemu nieszczęściu przeczytałam maila, gdy już byłam w Polsce, ale na szczęście mąż mnie poratował i odebrał paczkę (szczególnie, że końcowy termin upływał przed moim powrotem!)
Więc tak, paczka - jak widać, jest bardzo kolorowa. W środku zaskoczyły mnie... chrupki! Wypełnienie, tak by nic się niepotrzebnie nie przesuwało i amortyzowało lekkie wstrząsy wyglądało jak Flipsy (można to jeszcze w ogóle kupić?) :) Reszta jak na zdjęciach. Przyznam, że zaskoczył mnie śliczny wygląd wnętrza. Wewnątrz zapakowane w fioletowy papier obwiązany kokardką było jeszcze jedno, śliczne pudełko. Na zewnątrz fioletowe, wewnątrz - w przesłodkie kropki. Na pewno nie zamierzam go wyrzucać! Jest zbyt ładne!
 W mojej paczce były następujące rzeczy:

1. Tusz do rzęs Max Factor 2000 Calorie - bardzo się z tego cieszę, gdyż miałam już ten tusz i mi się skończył. Bardzo go lubię i miałam nawet zamiar kupić sobie nowy, a tu proszę :) W ogóle poinformowali mnie, że wyszła (lub wyjdzie) nowa wersja tego tuszu - 2000 Calorie Curved brush volume & curl. Wygląda tak samo jak jej poprzednik tylko napisy ma na czerwono.
2. Przeciwzmarszczkowy lotion Olaz - w Polsce ta firma nazywa się Olay. Nie mam pojęcia dlaczego się różni w nazwie. Jedynie, co mi przychodzi na myśl to fakt, że na niemieckiej klawiaturze litera "z" jest zamieniona z "y". Ale nie widzę powiązania.
3. Balsam do ciała Balea Young Funny Jungle- nie jestem zwolenniczką balsamów. Ale dla testu posmarowałam sobie mały fragment skóry i pachnie tak mocno, przy każdym ruchu ręki jakbym niedawno w perfumerii testowała jakiś mocny perfum. Dodatkowo zapach jest świetny.
4. Żel pod prysznic z granatem Seba Med - tego jeszcze nie testowałam ale widzę, że w składzie nie występuje SLS, co mnie bardzo cieszy i tym chętniej przeniosę go do łazienki.
5. Dezodorant dla mężczyzn -  Rexona maximum protection - oddam mężowi. Miałam tą samą wersję dla kobiet. Powiem Wam, że dezodorant jest niesamowity, najlepszy jaki kiedykolwiek miałam. Naprawdę mocno przeciwdziała, więc jest warty swojej wyższej (w porównaniu do zwykłej Rexony) ceny. Ma jeden minus (ten dla kobiet przynajmniej) - przeraźliwie brudzi ubrania.
Na poniższym zdjęciu widać ile co normalnie kosztuje. Po podsumowaniu wyszło - 26,05€. Ja zapłaciłam za pudełko 5€ więc całkiem się opłaciło :) Szczególnie, że dla każdego produktu znajdę zastosowanie :)

Dzisiaj dostałam maila, że czeka na mnie już lipcowe pudełko. Tym razem na szczęście nie było żadnych opóźnień. Pojadę po nie w okolicy weekendu, więc jakoś w tym czasie postaram się opisać jego zawartość :)
 












Max Factor Smoky eye effect eyeshadow

Deutsch Das Kleid, dass ihr auf den folgenden Fotos sehen könnt habe ich schon im Herbst gekauft. Ich habe es ein wenig in eile gekauft, weil ich gerade vor der Schließung  in den Laden hereingestürzt bin. Erst jetzt sehe ich, dass ich wie ein Block aussehe. In dem Kleid habe ich absolut keine Taille. Ich habe es versucht mit einer Strickjacke die ich in der Taille zugeknöpft habe und einem Gürtel das Aussehen zu retten aber es hat nicht viel gebracht. Ich wollte nicht lange über dieses Outfit nachdenken weil ich nur Einkaufen und Kaffee trinken gehen wollte. Letztendlich habe ich die Strickjacke und den Gürtel weg getan und mir nur einen taillierten Mantel überzogen (ihr könnt ihn  
HIER besser sehen). Dazu habe ich noch eine meiner lieblings Halsketten angezogen, die ihr übrigens HIER, HIER, HIER und HIER besser sehen könnt. Ich weiß, dass ich fast kein Dekolleté hier habe, und ich eins in "V" Form immer tragen sollte, aber ich wollte mal was anderes ausprobieren. Es ist langweilig immer, dass zu tragen was nur einem steht :)

Polski Sukienkę, którą widać na poniższych zdjęciach kupiłam na jesień. Kupowałam ją trochę na szybko, gdyż byłam tuż przed zamknięciem sklepu. Miałam wtedy mały "boom" na sukienki przypominające swetry więc wzięłam bez większego zastanawiania się. Dopiero teraz widzę w lstrze jak bardzo jest "klocowata". Moja talia praktycznie w niej nie istnieje. Chcąc jednak móc ją jeszcze nosić (wszak świetnie się sprawdza na zimniejsze dni) musiałam trochę pokombinować. Dodałam fioletowy sweter i ścisnęłam się paskiem. Myślę, że to całkiem niezły trik, ale nie czułam się w tym najlepiej. Nie mając większego pomysłu na siebie - a szłam tylko na zakupy i na kawę - włożyłam na nią różowy płaszcz, który jest na tyle taliowany, że problem praktycznie zniknął. Płaszcz możecie zobaczyć jeszcze w tym poście - KLIK , gdzie lepiej widać jego kolor oraz krój.  Wiem, że moim przeznaczeniem jest nosić ubrania z dekoltem w "V" ale czasami nie mogę się powstrzymać przed założeniem tego naszyjnika. Kupiłam go kilka lat temu, możecie go zobaczyć TU, TU, TU oraz TU. Zresztą trzymanie się reguł ubraniowych każdego razu jest po prostu nudne :)


Płaszcz / Mantel - F&F | Sukienka / Kleid - KiK | Bluzka / Bluse - Ms Mode | Buty / Schuhe - Dr Martens | Naszyjnik / Halskette - Opia (Primark)


Deutsch Vor ein Paar Tagen war ich bei Müller und habe ein tolles Sonderangebot gefunden. Schon seit langem wollte ich die neueste Mascara von Max Factor ausprobieren und diese Lidschatten in Form eines Stiftes. Und ich habe die beiden Sachen im Preis von der Wimperntusche gefunden. Ich glaube ich könnt euch vorstellen wie froh ich war :)

Polski Kilka dni temu trafiłam na świetną promocję Max Factor.  Od dawna chciałam przetestować ich najnowszy tusz do rzęs "Fusion" oraz cienie do oczu w formie kredki. Nie muszę chyba opisywać jak bardzo się ucieszyłam, gdy oba te produkty można było kupić w cenie tuszu. 



Deutsch Von der Wimperntusche mache ich einen separaten Bericht. Ich wollte nur einen kleinen Eintrag  über die Lidschatten verfassen. Ich habe schon ein Paar Produkte von Max Factor und war bisher mit denen zufrieden. Letztens wollte ich diese Lidschatten ausprobieren. Ich habe ein bisschen Lidschatten Base aufgetragen, danach habe ich den weißen Lidschatten aufgetragen. Das war schon ein wenig schwer, weil wenn ich ich ein bisschen verwischen wollte ist er in dieser Stelle einfach verschwunden. Letztendlich ist es irgendwie mir gelungen es schön auf dem Augenlid zu verteilen und es sah nicht schlecht aus. Bei der Wimpernlinie habe ich den schwarzen Lidschatten aufgetragen. Alles sah ganz okay aus und ich begann mich mit anderen Sachen zu beschäftigen. Nach ca. 15 Minuten blickte ich in den Spiegel und konnte meinen Augen nicht trauen. Der ganze weiße Lidschatten war verschwunden, er befindete sich in den Lidfalten. Das ist mir schon mal mit einem  wunderschönen cremigen Lidschatten von Rimmel  passiert. Und jetzt kommt die Frage: warum passiert so etwas? Mache ich etwas falsch? Vielleicht sollte ich keine Base benutzen? Oder Puder erstmals aufs Lied tun? Oder kann es sein, dass es an meinem Hauttyp liegt? Hat jemand vielleicht eine Idee? Ich kann es nur schwer glauben das Max Factor so ein schlechtes Produkt produziert hat.

Polski O ile o tuszu zrobię osobny post, chciałam napisać kilka słów na temat cieni "Smoky eye effect eyeshadow". Bardzo lubię produkty Max Factor i jeszcze żaden mnie nie zawiódł. Do czasu. Parę dni temu postanowiłam przetestować cień. Nałożyłam na powieki jasny cień, natomiast wzdłuż linii rzęs (po poza nie) czarny. Czarny był bardziej szarawy, ale nie szkodzi. Biały był dość ciężki do nałożenia, za każdym razem, gdy chciałam go rozetrzeć znikał! Przyczepiał się do moich palców i tyle. Ale jakoś sobie poradziłam. Gdy już się pomalowałam zaczęłam szykować się do wyjścia. Zajęło mi to jakieś 15 minut, tuż przed zerknęłam jeszcze raz w lusterko i zdębiałam. Cały cień zebrał się idealnie w każdym najmniejszym załamaniu powieki. Żadnego nie ominął.  Jakiś czas temu otrzymałam od koleżanki cień w kremie z Rimmel (najpiękniejszy odcień różu jaki mogłam sobie na moje powieki tylko wymarzyć) i z nim stało się dokładnie tak samo. I teraz się zastanawiam, czy ja w zły sposób nakładam te cienie, czy po prostu mam typ skóry, na której się produkt tego typu nie trzyma? Miałam kiedyś cienie w musie z Maybelline i te sprawdzały się całkiem dobrze. A być może po prostu źle je nakładam? Może nie powinnam nakładać bazy? Czy ktoś ma jakąś wiedzę na ten temat? :) Nie bardzo chce mi się wierzyć, że Max Factor wypuścił na rynek taki bubel :)


NYC Smokey brown


Deutsch Mein lieblings Augenmakeup ist ein dunkles Smokey Eye. Deshalb mag ich diese Palette Smokey Brown ganz ganz doll. Bis vor einiger Zeit war das meine lieblings Palette. Dan habe ich mir die Vampire's Love von Essence gekauft und kann mich jetzt nicht entscheiden welche ich besser finde. Auf den folgenden Fotos könnt ihr mein Makeup mit dem Smokey Brown von NYC sehen. Am Anfang war ich mit den Farben ein bisschen Skeptisch. Für braune Augen waren Brauntöne abgestimmt, was ich für keine gute Idee gehalten habe. Meiner Meinung nach sollte man immer Kontrastfarben aussuhen und nicht die selben Tönen. Trotzdem habe ich die Lidschatten gekauft und sie ausprobiert. Und ich denke, dass ich eine gute Entscheidung getroffen habe, die Farben passen ganz gut und sehen toll aus. Ausserdem finde ich ganz toll, dass jeder Lidschatten unterschrieben ist wozu er gut ist. Dadurch habe ich eine neue Technik gelernt. Bis jetzt habe ich nur zwei Farben benutz, eine auf das ganze Lied und eine dunklere im Augenwinkel.
Polski Uwielbiam makijaż typu Smokey Eyes. O ile dobrze używam tej nazwy. Generalnie chodzi mi o oczy pomalowane na ciemno :) Ogólnie na co dzień maluję się różnorodnie, jednak oczy pomalowane na ciemno są moim absolutnym hitem. Moje oczy pomalowane w ten sposób podobają mi się najbardziej. Na poniższych zdjęciach przedstawiam makijaż z kolejnej paletki z NYC - Smokey brown. Jest to moja druga ulubiona (pierwszą pokazałam w poprzednim poście dotyczącym kosmetyków NYC) paletka. Początkowo byłam sceptyczna dobraniu do brązowych oczy brązowych cieni, lecz po wykonaniu makijażu zmieniłam zdanie. W poście "Dark blue bag" na pierwszych zdjęciach można dojrzeć inny ciemny makijaż oczu wykonany cieniami z paletki Essence Vampire's Love. Dodam, że nie korzystam z gąbeczek dołączonych do zestawu. Odkąd kupiłam pędzle z Eco Tools i Ellite ciężko mi używać innych "narzędzi". Nasłuchałam się wiele dobrego na temat Eco Tools i opinie ani trochę nie są przesadzone. Jeśli wszystko dobrze pójdzie do końca roku moja kolekcja pędzi z tej firmy powinna się nieco poszerzyć na co nie mogę się już doczekać :)

Dodam tylko, że nie mam pojęcia dlaczego aparat trochę modyfikuje widok cieni na oku. Na żywo kolory płynnie przechodzą jeden w drugi, a tutaj wygląda to zupełnie inaczej, dodatkowo wyglądają jakby na delikatniejsze. Wyobraźcie sobie proszę, że naprawdę jest ciut ciemniej i z ładniejszymi przejściami :)









NYC - New York Color

DeutschIch habe bemerkt, dass ich letztens nur über Kleider oder über meine Ausflüge schreibe. Deshalb beschloß ich etwas über Kosmetika zu schreiben. Ich wollte schon je zeigen, was ich mir von meinem letzen Ausflügen nach Polen und Holland gekauft habe. Als Erstes möchte ich über eine Kosmetikfirma schreiben, die mir sehr gefällt. Es handelt sich um NYC (New York Colors). Sie ist in Deutschland und Polen nicht im normalen Handel zu bekommen. Ich bin bei der Schminke von NYC tausend mal im tschechichen Rossmann vorbeigegangen und habe nicht mal einen Blick auf sie geworfen. Aber an einem  Abend habe ich eine Show mit Makeover geguckt und die Makeupartisten haben Schminke von NYC benutzt. Danach habe ich noch bei meiner Mama einen Nagellack von dieser Firma gefunden, ihn gleich ausprobiert und musste feststellen, dass er ganz gut sei. Ich bin dann nach Tschechien zum Rossmann gefahren um mir noch einen Nagellack zu kaufen. Aber mein Blick fiel sofort auf die wundervollen Lidschatten. Für Probe habe ich mir eine vierer Palette gekauft (die Queens Boulevard - auf dem ersten Foto zu sehen). Ich war begeistert! Jeder einzelne Lidschatten wurde unterschrieben wozu er gut sei- einer auf das ganze Lid, der andere als Highlighter, noch ein anderer für die Augenkonturen und der vierte für die Augenfalte (oder Lidfalte - ich weiss nicht genau wie das heisst). Das Makeup der ersten Palette könnt ihr ganz unten sehen. Leider zeigen die Fotos die wunderschönen Farben und die schönen übergange zwischen denen nicht. Das nächste Mal als ich wieder in Polen war, fuhr ich wieder zu diesem Rossmann und habe mir noch drei Paletten gekauft. Und als ich letzens in Holland war, habe ich auch NYC gefunden. In Holland gab es eine größere Auswahl der Farbtönen und Vielfalt der Paletten. Und dazu gab es noch eine tolle Aktion, wo beim kauf zweier Produkte man einen dritten Gratis bekäme. Also habe ich mir noch zwei von Vierer-Paletten gekauft und eine Sechser. Die Sechser ist echt super - sie ist für den bestimmten Farbton der Augen angepasst und ausser vier Lidschatten für Smokey Eyes hat sie noch eine Lidschattenbase und einen Illuminator. Am Anfang habe ich die Farbtöne für meine braunen Augen ein wenig bezweifelt, weil die auch braun waren - aber am Ende stellte sich fest, dass das zu meinen Augen echt super passte.
Ausser den Lidschatten, habe ich mir noch eine mattierende Foundation, einen Puder und einen Nagellack gekauft. Alles was ich von NYC habe könnt ihr auf den folgenden Fotos sehen. Man kann zwei Nagellacke sehen weil den, den ich bei meiner Mama gefunden, auch gleich mitgenommen habe :)


Polski Zauważyłam, że ostatnio wciąż piszę posty dotyczące ubrań lub moich wycieczek. Minęło trochę czasu od ostatniego wpisu dotyczącego kosmetyków. Poza tym obiecałam Wam opis moich zdobyczy z Polski i Holandii. Postanowiłam to troszkę połączyć i rozdzielić bardziej na typy rzeczy, które kupiłam. Być może, tym razem, nie będzie dokładnie o Polsce i Holandii, ale o Czechach i Holandii. W Czechach odkryłam firmę kosmetyczną NYC - New York Color. Niestety nie są sprzedawane ani w Polsce, ani w Niemczech. W sumie kilka razy przeszłam obok nich obojętnie, gdyby nie dwie rzeczy. Będąc u rodziców oglądałam na TVN Style jeden z wielu programów typu metamorfoza. W momencie, gdzie następuje malowanie zmienianej osoby udało mi się spostrzec, że makijażysta używa produktów firmy NYC. Parę dni później odkryłam u mamy lakier z tej firmy, który od razu wypróbowałam. Ponieważ jego jakość była całkiem fajna postanowiłam tym razem w czeskim Rossmann nie przejść obojętnie obok szafy z tymi kosmetykami. Początkowo miał być jakiś kolejny lakier, ale dla próby postanowiłam wziąć jedną paletkę ich poczwórnych cieni. Były pojedyncze, podwójne itd. ale kolor tych poczwórnych (Queens Boulevard - na pierwszym zdjęciu) przypadł mi najbardziej do gustu. Gdy w domu je otworzyłam spotkała mnie całkiem ciekawa niespodzianka. Cienie miały przeźroczystą folię, na niej napisane, który cień najlepiej gdzie nałożyć: jeden na powiekę, drugi wyżej, trzeci w załamaniu, a czwarty jako kontur. Efekt był dla mnie zachwycający. Do tej pory malowałam się zupełnie inaczej, zazwyczaj dwoma cieniami, a tutaj miałam na oku cztery i rezultat był naprawdę świetny. Przynajmniej przy moich brązowych oczach wyglądało świetnie. Na samym dole posta umieściłam zdjęcia mnie pomalowanej właśnie tą paletką. Myślę, że zdjęcia nie oddają tak dobrze efektu, kolory są bardziej nasycone i na żywo o wiele płynniej przechodzą jeden w drugi. W każdym razie polubiłam tę paletkę od razu. Trwałość cieni jest też niezła :) Następnym razem, gdy znów przyleciałam do Polski kupiłam sobie ze dwie nowe paletki. Gdy byłam w Holandii ku mojej uciesze i tam sprzedawali kosmetyki tej firmy. Dodatkowo trafiłam na promocję 2 + 1, czyli przy dwóch produktach jeden jest za darmo. Wybrałam sobie dwie poczwórne paletki i jedną z 6 kolorami. Takiej w Czechach nie widziałam więc tym bardziej mnie zainteresowała. Szczególnie, że paletkę dobierało się do koloru oczu. Trochę mnie zniechęciło, że do brązowych oczu oferują m.in. odcienie brązu ale postanowiłam zaryzykować. I dobrze, ponieważ odcienie naprawdę świetnie współgrają z kolorem mojej tęczówki.  Tworzą świetny efekt smokey eyes. Oprócz czterech normalnych kolorów w paletce jest rozświetlacz (taka kremowa substancja, która po nałożeniu pod brew bardzo fajnie "błyszczy") oraz baza, która dla tych cieni dużo lepiej się sprawdza niż ta z ArtDeco.  Wiem, wygląda na to, że trochę dużo mam tych cieni, ale nie kupiłam ich wszystkich na raz. Najpierw kupiłam 1 paletkę, później 3, następnie skorzystałam z promocji 2 + 1. I wcale nie żałuję zakupu bo każda wygląda na oku naprawdę świetnie. Osobiście preferuję je od paletek Sleeka. No dobrze, może nie odpowiada mi za bardzo niebieska ponieważ cienie są na tyle do siebie podobne, że nie widać różnic między nimi. Podczas drugiego pobytu w Polsce dokupiłam sobie jeszcze podkład i puder matujący oraz jeden lakier (na zdjęciu są dwa ponieważ ten pierwszy podwędziłam mamie :)). Fluid jest całkiem fajny, puder też chociaż ma kiepskie dozowanie. 
W życiu nie spodziewałabym się, że będę w stanie napisać tyle o kosmetykach :) Jeżeli kiedyś będziecie w Czechach, Holandii, Stanach, czy UK (lub w innym kraju) i znajdziecie te cienie - spróbujcie, nie sądzę byście się zawiedli.
























Related posts

 
MOBILE