sorry but mint..



polski
deutsch
english
Bluzka, którą na powyższym i poniższych zdjęciach mam na sobie jest miętowa. Przyznam, że to jedyna miętowa rzecz w mojej szafie (prócz torebki, którą już pokazywałam). Przed kupnem połowy garderoby powstrzymały mnie w sumie dwie rzeczy (kolejność dowolna): naprawdę imponujący nawał tego koloru na innych blogach (łeb w łeb z fluorescencyjnym żółtym) i faktem, że, nie oszukujmy się, ten kolor przecież wcale nie jest aż taki ładny. Bo gdyby był to zanim stał się modny widziałabym go u innych (jak np. pudrowy róż, złoty, róż, czy turkus). Możecie pytać dlaczego w takim razie kupiłam tą bluzkę. Przyznam, że z czystej ciekawości, chciałam zobaczyć jak będę się czuła w tym kolorze. Skoro tyle osób nagle stało się zwolennikami mięty, musiałam sprawdzić dlaczego. Po drugie bardzo spodobała mi się jej przewiewność (jest bardzo cienka) i o ile dobrze pamiętam, nie było jej w innych kolorach. Z rozmiarami też było trochę kiepsko, ta w rozmiarze mniejszym rozchodziła mi się w wiadomym miejscu. Całe szczęście kupiłam ją w Polsce i babcia mi ją na szybko zwęziła. Ostatnio stała się znów trochę przyduża, ale to nie szkodzi. W upalne dni ten luz, który teraz oferuje jest na wagę złota. Ogólnie ostatnio trochę zreformowałam moje podejście do zakupów, z jednej strony sama zaczęłam się nad tym mocno zastanawiać, a resztę mocno dodał szereg artykułów na ten temat, które napisała Styledigger (m.in. tu). Mam wrażenie, że niepostrzeżenie w nasz świat wkradł się kult nowości, który zawładnął niemal wszystkimi. Jeśli dobrze pamiętam to kiedyś więcej klimatu miały rzeczy, które już swoje przeżyły, mające na sobie rysy przeszłości (stare torby skórzane, pozdzierane na czubkach glany, wiekowe swetry kiedyś dziergane przez babcię itp.), a teraz panuje zupełna odwrotność. Wszyscy,co sezon pędzą do sklepów kupują, kupują i jeszcze raz kupują. O ile kiedyś większą wartość miały rzeczy z historią to teraz rzeczy, które aktualnie wiszą na wieszakach. Na te myśli naprowadziło mnie to, że wiele osób pytało o pochodzenie moich ubrań w takim tonie, że zakładają, że skoro mam to teraz na sobie to musiałam niedawno kupić. Oczywistością niemal stało się to, że na blogach pokazuje się swoje najnowsze zdobycze ze sklepów, a nie swój pomysł na zestawy. Odnoszę wrażenie, że coraz więcej blogerek, które pokazują to co mają na sobie są (świadomie lub nie) żywymi reklamami aktualnych kolekcji. Mało już w tym własnego "ja". Bo przecież gust nam się z sezonu na sezon nie zmienia. Nie wierzę też, że absolutnie wszystko, co kupiliśmy rok, czy pół roku mogło się znudzić. Przyznam, że odkąd sama zaczęłam kupować sobie ubrania starałam się (choć nie zawsze mi to oczywiście wychodziło) kupować to, co mi się naprawdę podobało. I przyznam, że dzięki temu, wchodząc na strych u rodziców, gdzie wciąż zalega połowa moich ubrań lub nawet przeglądając swoją szafę, z zachwytem oglądam to, co tam znajdę. Nie chodzi o to, że innym ma się podobać (ubezpieczam się przed komentarzem typu "nie widać żebyś miała jakieś cuda") ale, że mi się podoba. Że jest ewidentnie w moim stylu. Przyznam się, że wcześniej zdarzało mi się kupować ubrania, które były akurat przecenione/tanie lub były podobne do tego, czego szukałam. Te do dzisiaj trochę mnie irytują. Ale wszystkie te, które kupiłam bo absolutnie się sobie w nich podobałam - kocham do dzisiaj. Niestety, większość z tych z przeszłości się... skurczyła ( ;) ) ale wciąż tak bardzo mi się podobają, że nie potrafię ich wyrzucać (a ja kocham wyrzucanie). Wczoraj przymierzałam przepiękny sweter z najnowszej kolekcji H&M. I go zostawiłam bo miał jedną rzecz, która mi się nie podobała. Bzdura ale jednak. Kiedyś bym go kupiła tak, czy siak. I tak sobie właśnie postanowiłam, że będę kupować tylko te rzeczy, które uważam za naprawdę śliczne i które mnie naprawdę (w moim mniemaniu zdobią). Wtedy moja szafa nie tylko będzie mniej napchana, nie tylko z przyjemnością będą przeglądała jej zawartość ale i będę swoim ubiorem potrafiła wyrazić siebie w 100% ("patrzcie, mam na sobie, to co uważam za piękne, taki mam gust").
Die Bluse, die ich auf den Fotos trage ist in der Farbe minze. Das ist eigentlich die einzige Sache in meinem Kleiderschrank in dieser Farbe (ausgenommen einer Tasche). Als ich mir Blogs angeschaut habe musste ich feststellen, dass diese Farbe in einer imponierenden Zahl vorkommt. Und das wundert mich ein wenig. Die Farbe ist gar nicht so mal wieder schön, weil so wie andere Farben (z.B altrosa oder andere Pastellfarben) bevor "in" geworden ist nirgendwo zu sehen war. Eigentlich wunder mich das, warum eine Menge Menschen nicht das tragen was sie schön finden sondern war gerade in Mode ist. Wenn es so wäre würden wir diese Minze nicht nur in dieser Saison auf den Straßen sehen sogar schon seit vielen, vielen Jahren. Warum ich dann diese Bluse gekauft habe? Ich wollte mal sehen wie es ist so eine Farbe zu tragen, ich dachte, dass irgendetwas schon daran liegen muss, dass so viele Menschen jetzt auf sie stehen. Und außerdem gab es die Bluse ja nur in dieser einen Farbe und mir gefiel so sehr der Schnitt und das dünne Material. Mit der Größe hatte ich ein Problem, weil bei der kleineren die Bluse mir am Busen zu eng war und 'ne größere machte mich irgendwie mehr weit. Ich nahm die größere. Ich nahm sie nur weil ich gerade in Polen war und ich meine Oma bitten konnte sie mir kleiner zu machen. Was sie auch tat. Mittlerweile ist die Bluse wieder zu groß geworden aber ich trage sie immer noch. Was ich eigentlich damit sagen wollte ist, dass die Menschen jetzt auf Sachen ganz anders gucken wie früher. Ich weiß nicht genau wie es in Deutschland war, aber früher in Polen hatten die Kleider mehr wert, die älter warten, mit denem man schon viel durchgemacht hatte, auf denen man die vergangene Zeit bemerken konnte. Jetzt herrscht der Kult der Neuheit. Alles muss neu sein, das was von der vorherigen Kollektion ist (oder noch älter) soll ausgemistet werden. Zu diesen Fazit haben mir auch mehrere Fragen meiner Leser gebracht. Ich trage noch viele Sachen die wirklich alt sind, jedoch fragen mich viele woher ich das habe, weil die sich das auch kaufen wollen. Als denkt jeder ich habe alles neu. Mittlerweile ist das jetzt so geworden das die Blogs mehr "was ich gekauft habe" zeigen anstatt "das ist mein Stil". Sorry, aber ich glaube nicht, dass das was man ein halbes Jahr gekauft hat schon kaputt ist oder nicht mehr gefällt. Manchmal gucke ich mir all die Sachen bei Kleiderkreisel an, wo die Leute eine echt mega große Menge von Klamotten verkaufen und ich denk mir nur eins "warum kauft ihr all den scheiß wenn ihr das dann zehn mal billiger weiter verkaufen möchtet?". Seitdem ich mir Kleidung selber kaufe versuche ich nur das zu Kaufen was ich wirklich wunderschön finde. Ich gebe es ja zu, ich hab mich manchmal an die Regel nicht gehalten und mir manchmal Sachen gekauft die billig/reduziert waren oder ähnlich dem waren was ich gesucht habe (nicht exakt das was ich wollte sondern ähnlich). Und diese Sachen irritieren mich jetzt und ich will die loswerden. Aber das meiste sind die Kleider wo ich in der Kabine festgestellt habe, dass ich (meiner Meinung nach) wunderschön in ihnen aussehe und ich mir sehr darin gefalle und wohlfühle. Diese Sachen habe ich bis jetzt (manche sind sogar 7 Jahre Alt) und ich liebe sie immer noch. Die Hälfte ist mittlerweile (ekhm ekhm) zu klein geworden, aber das kann sich doch noch ändern. Aber die Sachen will ich trotzdem nicht wegwerfen (und glaubt mir - ich liebe ausmisten). Gestern habe ich einen wirklich wunderschönen Pulli von H&M anprobiert. Er hatte eine Macke die ihn in meinen Augen nicht perfekt liegen lies und ich habe ihn im Laden gelassen. Noch früher würde ich ihn trotzdem nehmen. Ich habe mir versprochen, dass ich jetzt nur die Sachen nehme wo ich ein "Wow" sage wenn ich mich in der Kabine darin sehe. Dadurch wird mein Schrank nicht mehr platzen, ich habe nur wirklich wunderschöne Sachen darin und kann mich 100% mit meinen Kleidern ausdrücken ("Guckt mal, ich trage das was meiner Meinung nach wunderschön ist, hier könnt ihr meinen Geschmack erkennen").
The blouse I am wearing is in the mint colour. Technically this is the only item in my closet in this colour (except one bag). To say the truth I am not such a great fan of mint. For two reasons. First: I've seen it in a very large number of blogs, and second: I don't like that colour to much. Surprising is the fact that no one has worn mint before it got fashionable like other colours (pink, yellow, green). You may ask me why I bought a mint blouse then. My answer is: I liked the cut and there was no other colour. I think that a lot of people are buying things not because they look beautiful on them, but because they are fashionable. I promised myself to buy only such clothes in which I feel beautiful and comfortable. I tried to do this for a few years (and of course I made some mistakes). This clothes I'd bought, because I loved them - I love them still and wear them though the may not be "in". Those I bought because they were cheap, just fashionable or discount - are irritating me and I don't like having them. I'm trying to buy only this what makes me say "wow" when I see myself in the mirror. Thanks to this I don't have a mess in my closet, it's filled only with beautiful things and I can show them to the world and say: "Look! I am wearing what I find wonderful, this is my taste".






68 comments:

  1. wyglądasz wspaniale. Pasują Ci kolory, i odcienie niebieskości też


    http://newlifewithfashion.blogspot.com/

    ReplyDelete
  2. mięta miętą, ale Twoje buciki jakie słodkie <3

    ReplyDelete
  3. Ich verstehe zwar was du meinst (es ist nun mal wirklich so, das viele einfach nur nach der Mode gehen & nicht nach ihrem Geschmack), es ist aber auch der Fall, dass man vieles auf der Straße nicht sieht, weil die Modehäuser die Sachen nicht anbieten. Die bieten nämlich nur das an was Mode ist ;) Also: woher soll man denn Sachen finden, die einem gefallen, aber nicht Mode sind? Vor allem, wenn man bischen Abneigung gegen Flohmärkte empfindet? ;)
    Zum Beispiel ist mein einziges mintfarbenes Oberteil schon über sechs Jahre alt. Damals war die Farbe etwas besonderes und nur sehr schwer zu finden, ergo gab es sie auch auf der Straße nur selten.
    Weiteres Beispiel: ich liebe smaragdgrün! Ich suche auch schon Ewigkeiten nach Kleidungsstücken in dieser Farbe, aber Fehlanzeige! Gottseidank ;) ist sie diesen Herbst "Mode", dann kann ich mich eindecken ;)
    Ich denke man sollte einen guten Mittelweg finden.
    Ich finde es klasse, dass du dir so ein Ziel gesetzt hast! So kannst du immer zufrieden mit dir selber sein :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ich verstehe auch was du meinst. Aber diverse Sachen sind so komisch,dass ich nicht glaube, dass wenn die nicht "in" wären Leute sie kaufen würden weil sie schön sind. Jetzt ist es "in" das Männer wie Homosexuelle aussehen und die tun das auch, früher würden sie nicht mal in ihren Träumen sich so auf die Straße zu wagen. Verstehst du was ich damit meine? Die Leute nehmen sich von der Mode nicht das was sie am schönsten finden sondern das was am heufigsten in Magazinen gezeigt wird. Andererseits würde ich nicht so viele Mädels in einen total "in-em" Look sehen. Guck doch mal auf Kleiderkreiesel -dort gibt es tonnenweise Sachen die noch ein halbes Jahr her super modisch waren. Wenn das wirklich Sachen wären die den Mädchen gefallen haben würden die das nicht verkaufen wollen.

      Danke für deine Meinung :)

      Delete
  4. dlaczego zwykle na zdjeciach pozujesz z nisko pochylona glowa? masz b. krotka szyje, a jak jeszcze pochylisz tak glowe to ma sie wrazenie, ze jest ona pyzyklejona bezposrednio do tulowia, co dodatkowo jeszcze bardziej obciaza twoja sylwetke.

    ReplyDelete
    Replies
    1. o_0 Naprawdę nie masz innych problemów? :/

      Delete
    2. to byla raczej dobra rada, ale zauwazylam, ze na kazdy komentarz, ktory nie jest wychwalaniem jak wszystko jest piekne i cudowne reagujesz raczej agresywnie, co raczej kloci sie z tym co pisalas o samoakceptacji itd.
      A szkoda, bo blog traci troche na autentycznosci przez to.
      Skoro dla ciebie rada (nawet nie jakies czepialstwo czy okropna krytyka) jest szukaniem problemow, to nie oczekuj szczerych komentarzy, zostana tylko te slitasne i cudowne.

      Delete
    3. Żałuję, że dla Ciebie pomiędzy "słitaśnym komciem", a krytyką w ten sposób napisaną nic już nie ma.

      Poza tym, to nie Top Model. Żadna ze mnie modelka, która musi stać w idealnych pozach.

      Delete
  5. wciąż nie mogę sie nadziwić jak najróżniejsze kolory ci pasują :) fajny prosty zestaw :) i powiem jeszcze raz - naprawdę wyglądasz dobrze w szortach :D

    ReplyDelete
    Replies
    1. Gosiu, znam przynajmniej jeden kolor w którym mi kiepsko. Pewnie jest ich więcej ale nie mam o tym pojęcia :D Dziękuję Ci bardzo za miłe słowa :)

      Delete
  6. Masz rację w tym, że dziewczyny gubią siebie. :D Ja nie mam nic miętowego. ;p Zawsze kupuję to, co na mnie dobrze leży i mi się podoba. I może troszkę choruję na konsumpcjonizm - ale staram się z tego wyleczyć.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ja myślę, że w tych czasach każdy trochę na to choruje. Szczególnie jak popatrzymy trochę na naszą historię to nie jest to do uniknięcia. Może przyszłe pokolenia będą żyły trochę lepiej? Choć jak patrzę na Niemki rzucające się grupowo na najnowszy lakier Essence to trochę w to powątpiewam :/

      Delete
  7. Rzeczywiście masz rację, ja ostygłam w zakupach już jakoś ponad rok temu.Nasyciłam chyba mój osobisty rynek, chodzę po sklepach i.....nic nie kupuję, Nawet jak mi się całkiem całkiem spodoba to stwierdzam, ze nie mam potrzeby.Już się nawet zastanawiałam czy ze mną wszystko ok:)bo ja zawsze zakupy bardzo love.Na moim stole stoi maszyna do szycia i mam zamiar naprawić stare zaplamione bluzki, kupiłam już nawet różne rzeczy na aplikacje i ozdoby. Co do mięty to mi się podoba, na razie jednak nie znalazłam nic w czym wyglądałabym cudnie, Twoja koszula jest super, taka casualowa-gdzie kupiłaś? Nie widziałam miętowej koszuli, same bluzki.
    Ps. oczywiście coś czasem kupię-np. w Orsayu ostatnio spodnie .Biegałam w takich 15 lat temu, materiałowe fruwajki, może uda mi się pokazać.
    Ps2. bez kadzenia-w spodenkach wyglądasz naprawdę dobrze.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Moim zdaniem nad swoim byciem ok powinnaś się zastanawiać gdybyś za każdym razem coś ze sklepów przynosiła. W moim odczuciu teraz jak najbardziej jesteś okay :)
      Też nabyłam ostatno mini maszynę do szycia. Może mi coś fajnego wyjdzie :)
      Bluzkę kupiłam w Tesco jakieś 2 miesiące temu.
      Dziękuję za miły komentarz :)

      Delete
  8. bardzo podoba mi sie bluzka i jaka piekna torebka<3

    ReplyDelete
  9. ostatnio naszly mnie podobne przemyslenia,
    zwlaszcza po tym, jak wsrod sterty ciuchow nie moglam nawet znalezc strojow kąpielowych (omg), wywalilam 2ogromne reklamowki ciuchow, jedną butów, a jeszcze zostalo tego od groma, czlowiek nagromadzi, a pozniej narzeka, ze nie ma w czym chodzic ;) piszę to z uśmiechem, ale to raczej smutne niz zabawne, sprawa do glębszej analizy po urlopie ;)

    acha, tez mam jedną miętową bluzkę kupioną z ciekawosci (oczywiscie na przecenie :p), ale Tobie ten kolor pasuje zdecydowanie bardziej.
    mokasyny śliczne ;)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ja na razie pozbywam się do piwnicy :/ Część próbowałam sprzedać ale ciągłe pakowanie i łażenie na pocztę też nie jest jakąś super sprawą..
      Ale też zaczął denerwować mnie ścisk w szafie i po prostu przestałam kupować cokolwiek.
      Dziękuję za komentarz :)

      Delete
  10. Śliczny kolor, ja też mam mało mięty. Kupuje również to co mi się podoba a nie bo przecena, nic na siłę ale niewypały mi się trafiają, w sklepie mi się podoba a potem coś jednak jest nie tak.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Myślę, że każdemu zdarzają się niewypały. Nikt nie jest idealny :)

      Delete
  11. wiesz co? To jedna z najpiekniejszych twoich stylizacji! W takim wydaniu cię lubię! :)

    ReplyDelete
  12. Sehr schön! Mam podobny pasek (a moze anwet to ten sam ;)) Pasuja ci te kolory.

    ReplyDelete
  13. I bardzo dobre podejście do zakupowego 'szaleństwa' masz. Cieszy mnie również Twoje postanowienie dotyczące zakupów. Ja wyznaję zasadę '' lepiej trochę się pomęczyć ze swoją szafą ;), niż kupować na umór i zapychać półki. Bo potem, gdy uda nam się trafić w sklepie/sh, na coś naprawdę świetnego, co naszym zdaniem wpasowuje się w nasz styl, to jakaż radość :)) Bo przecież głównie chodzi o to, żeby się nie zatracić, pozostać sobą, wyrażać ubiorem swoją osobowość, a nie biegać po sklepach, zakładać coraz to nowe łaszki i być wystawowym manekinem.
    Ale całe szczęście, że istnieją osoby nie dające się temu ponieść, bądź umiarkowanie to robią. :)
    Zestaw Twój jest bardzo przyjemny, świeży, kolor bluzki fajnie kontrastuje z kolorem Twych włosów :)) i uważam, że wyglądasz naprawdę bardzo dobrze !
    Poza tym dodatki - cudne, wszystko najchętniej bym Tobie podwędziła ;D ;D

    ReplyDelete
    Replies
    1. Święte słowa! Zgadzam się absolutnie :) Oczywiście z pierwszym akapitem :D
      Dziękuję za miły komentarz :)

      Delete
  14. Ich finde den Hype um diese Limited Editions in der Kosmetikwelt oder Kollektionen in Mode nicht schlimm, aber es ist nichts für mich.
    Erstens bin ich nicht bereit (eigentlich) sinnlos Geld dafür auszugeben!
    Denn wenn man recht überlegt, ist man eh nicht in der Lage so viel Kosmetik aufzubrauchen, dass man jeden Monat "haulen" muss. Das einzige was ich jeden Monat brauche, sind Shampoo, Zahnpasta, Deo, Duschgel, Tampons und so ein Kram eben ;) Und bei Kleidung ist es doch das selbe. H&M Kollektionen - restlos ausverkauft, obwohl einige Sachen nun wirklich gar nicht schön waren - aber limited ist eben limited........

    Auch schade, dass man nicht immer das bekommt, was man sich eigentlich vorstellt! Man muss nehmen, was einem gerade angeboten wird und daraus das Beste machen, außer man hat das nötige Kleingeld um in wirklich gut aufgestellten Läden einkaufen zu gehen, wenn man nicht mainstream sein möchte. Wenn man sich wirklich unabhängig machen will, muss man seine Sachen pflegen, damit sie lange halten und Second Hand Läden besuchen - was übrigens viel Spaß macht :)

    A do ubranka:
    bardzo lubie kolory z twoimi skorzanymi dodatkami - napewno podrobie! ...jakos tam :)

    pozdrawiam
    Ela

    ReplyDelete
    Replies
    1. Moim zdaniem to co Niemki robią z kosmetykami jest sporą przesadą. Każda LE z Essence, Catrice czy innych musi być kupiona. Po co to wszystko??? Raz - dwa razy pomalują, a potem to wszystko widzisz na Ebay'u czy Kleiderkreisel. W ogóle nie rozumiem tego podejścia, tak jakby musiały sprawdzić na sobie każdy odcień lakieru do paznokci, czy różu. Dla mnie chore :) Z kolekcjami H&Mu - nie mam pojęcia, bo w sumie nigdy nie śledziłam jak bardzo to wszystko jest rozchwytywane. Ale kiedyś widziałam filmik bodajże w Warszawie jak ludzie się na taką kolekcję rzucili. No cóż :)
      Nie do końca zgadzam się z tym, że trzeba brać, co jest. Jeżeli coś na już potrzebujesz - to tak. Niestety. Choć zawsze można jeszcze w necie poszukać za perełkami. Ale jak się nie da to nie. Ale zupełnie inaczej jest z rzeczami, które nam nie są na teraz potrzebne. Wielokrotnie miałam tak, że coś sobie wymyśliłam, znalazłam podobne i kupiłam. Potem znalazłam lepsze to znowu kupiłam. I tak kilka razy kupiłam ciut lepsze, a potem znalazłam idealne. W efekcie mam kilka podobnych sztuk. Lepiej chyba poczekać i poszukać tego idealnego :)

      Delete
  15. Świetne to drugie zdjęcie. Podoba mi się Twoja torebusia i połączenie kolorów. Wyglądasz na opaloną, zazdroszczę Ci tego troszkę ;)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Trochę chwil spędzonych na balkonie i można trochę nabrać kolorów :D

      Delete
  16. A mnie się ogromnie kolor spodenek podoba!

    U mnie nowy post, zapraszam ;-)
    Pozdrawiam,
    Czmiel

    ReplyDelete
    Replies
    1. To moje ulubione spodenki, właśnie ze względu na kolor :)

      Delete
  17. Bardzo ładna bluzka,śliczne te brązowe dodatki i przyznam szczerze że najbardziej podobają mi się spodenki:))Pozdrawiam serdecznie

    ReplyDelete
  18. Mam nadzieję że moje podejście do zakupów się kiedyś zmieni, chociaż widzę już małe postępy. Od pewnego czasu patrzę na kolekcje różnych top sieciówek i rzygam wręcz tym że wszędzie jest to samo..

    ReplyDelete
  19. hübsches outfit :) finds übrigens toll, dass du auch blogst, obwohl du keine größe 36-38 trägst, sonst sieht man ja meist nur blogs von ziemlich zierlichen mädchen :)




    liebe grüße :)




    http://chiq21.blogspot.com

    ReplyDelete
  20. Zestawienie idealnie pasuje do Twojego optymizmu, którym niewątpliwie czarujesz na każdym zdjęciu.

    ReplyDelete
  21. Ja stawiam na klasyczne elementy nawet jak troche kosztuja ale potem posluza wiele lat. Mieta mi sie osobiscie bardzo pdoba ale nic nie mam, bo nic mi w oko nie wpadlo. Mysle,ze ta mieta sie tak nie zachwycano, bo nie bylo tego kolorku na rynku i nagle sie pojawil.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Nie jestem przeciwniczką kupowania drogich klasycznych rzeczy. To nawet ma sens. Najgorsze jest kupowanie samych hitów modowych, których po 2 miesiącach już się nie chce nosić.

      Delete
  22. Bardzo fajnie wyglądasz ;) ja mam mało rzeczy w kolorze miętowym, ale uwielbiam ten odcień ;)

    pozdrawiam i dodaję do obserwowanych oczywiście! :)

    ______________________________
    http://healthyloveliness.blogspot.com/

    ReplyDelete
  23. mam taki sam stosunek do mięty ja Ty...i kupiłam miętową sukienkę na wesele;) po prostu, tak jakoś wyszło:D
    jeśli masz wątpliwości, to Cię pocieszę, że bardzo Ci w niej do twarzy!
    a co do zakupów, to przeżyłam już w życiu chyba wszystkie ich fazy...;)

    ReplyDelete
  24. Podoba mi się ten kolor, ale sama w tym kolorze mam tylko lakier do paznokci,może dlatego, że u mnie nie było widać w sklepach aż takiego szału na 'miętę', więc nic nie wpadło mi w oko.Podobają mi się również twoje brązowe dodatki, a taki mokasyny są u nas teraz supermodne :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Mam wrażenie, że w USA i UE moda jest ciut inna, albo trochę rozbiega się w czasie :)

      Delete
  25. jeśli mowa o mięcie, to mam w domu tylko puszkę z ususzonymi miętowymi listkami na herbatę, którą - na marginesie - bardzo lubię ;)
    korzystnie Ci w tym kolorze

    ReplyDelete
  26. to i ja coś skrobnę bo dawno nie pisałam:) kurcze zazdroszczę Ci tylu krótkich spodenek ja mam jedną parę i chodzę w nich po domu, w sklepach szukałam, szukałam i jakoś nie znalazłam wychodzi na to, że nie są modne hehe no właśnie, teraz lato więc powinno być ich od groma są ale u chińczyków, a niestety ich ubrania pozostawiają wiele do życzenia. Co do mięty mam jedne spodnie 3/4 stare jak świat :) ja też mam u mamy swoje stare ubrania ostatnio chciała je wyrzucić nie pozwoliłam bo zawsze jak jeżdżę przeglądam je i coś zabieram ze sobą fajne uczucie takie przeglądanie starych ubrań. Bym zapomniała fajnie wyglądasz w krótkich spodenkach :))

    ReplyDelete
    Replies
    1. U chińczyków to rozmiar, moim zdaniem, pozwala wiele do życzenia. Ich XXXXL to dla takich co w PL noszą 38 :D
      Ja też lubię grzebać w starych ubraniach, fajniejsze to od kupowania nowych :)
      Dziękuję :)

      Delete
  27. Widzę, że Twój post ma trochę wspólnego z moim ostatnim wpisem na blogu. Świat i w tym również my zagalopowaliśmy się w kupowaniu nowych rzeczy, "must have'ów", ciuchów, które są modne teraz, a później już po wielkim szale na nie, odkładamy je w kąt szafy i zastanawiamy się co my widziałyśmy w tej spódnicy czy spodniach? :) Mięta miętą - wyglądasz świetnie. Fajne kolorystyczne zestawienie! :)

    Pozdrawiam serdecznie! :*

    ReplyDelete
    Replies
    1. Przeczytałam Twój post z ogromną przyjemnością. Rzeczywiście miałyśmy bardzo podobne myśli w tym samym czasie :)
      Dziękuję za miły komentarz :)

      Delete
  28. ładnie wyglądasz:) mi udało się nic miętowego nie kupić :) po pierwsze nie biegnę do sklepu jak tylko zobaczę coś prawie na każdym blogu a po drugie jest za mdły ten kolor, nie pasuje mi:) Pozdrawiam Asiu ;)

    ReplyDelete
  29. Kolor miętowy bardzo mi się podoba, ale nie ze względu na to, że jest teraz trendy, ale dlatego, że po prostu uwielbiam różne odcienie niebieskiego :) Chodziłam po różnych sklepach, ale niestety nie znalazłam żadnej fajnej bluzeczki w tym kolorze, tzn różnorakich bluzek było mnóstwo, ale żadna nie spodobała mi się na tyle, aby ją kupić :)
    Tobie kolor miętowy bardzo pasuje, wyglądasz w tym zestawie bardzo ładnie i fajnie, że podkreśliłaś talię tym paskiem :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Czasami tak niestety jest. Ale założę się, że jak już porzucisz wszelką nadzieję na bluzkę idealną - znajdziesz ją :D
      Dziękuję :)

      Delete
  30. Do twarzy Tobie w takich kolorach. Świetny gust!


    Zapraszam do mnie
    http://pewexxx.wordpress.com/

    ReplyDelete
  31. Ich liebe diese Farbe an dir. Es steht dir so, so, so gut.

    Ganz liebe Grüße,
    Jenny

    ReplyDelete
  32. Świetnie :) Na prawdę mi się podoba, wyglądasz cudnie, niebieski doskonale Ci pasuje i dodatkowo wyszczupla. Cieszę się, że znalazłam Twój blog, bardzo mnie inspirujesz, mamy podobną budowae ciała :)

    ReplyDelete
  33. Super! To coś w moim stylu, lubię takie kolory! ;) Super buty i wgl.

    ReplyDelete
  34. To bardzo fajnie, że doszłaś do takich wniosków :) Myślę, że mniej sprawia jednak więcej radości niż przepych. No i zostaje sporo w portfelu :) Taki miły efekt uboczny :) Życzę dalszych sukcesów w niekupowaniu :)
    Dziękuję za miły komentarz :)

    ReplyDelete
  35. lubię Cię w szortach, masz ładne nogi pokazuj je bez krępacji. Miętowy uwielbiam, a;e mam problem z łączeniem go. Nakupowałam sobie ostatnio kilka dodatków w tym kolorze i powiem Ci, że mam problem, bo w szafie mam głównie czerń i czerwień, czasem jakieś cętki. hmm wyjście z tego to chyba pójść na zakupy, zainspirowałaś mnie tym karmelem. Popróbuję :) Buziaki

    ReplyDelete

Note: Only a member of this blog may post a comment.

Related posts

 
MOBILE