Noch vor kurzem habe ich hier, auf dem Blog und auch auf Instagram, euch gejammert, wie schade ich es finde, dass der Sommer seinem Ende neigt. Ich wollte weiterhin auf meinen Füßen die frische Luft spüren, Shorts und Tops tragen. Doch alles hat seine Zeit und sogar ich habe es eingesehen, dass es jetzt mal aber mit den hohen Temperaturen zu viel ist. Wie sollte man denn in Sandalen laufen, wenn die überall liegenden Blätter sich unter die Zehen schieben oder wenn es in den Shorts Abends deutlich zu kühl wird? Da fällt, die nur am Mittag herrschende Hitze einfach nur zu last, oder?
Wenn ich mir durch den Tag etwas Wärmeres anziehe, gibt es Momente, an denen ich einfach schwitze. Jeder würde jetzt sagen - zieh doch mehrere Schichten an. Natürlich ist das ein guter Ratschlag, doch wie soll ich Schichten auf meinen Füßen tragen? :) Zur Zeit fällt mir nur eins ein - helle Schuhe. Denn wenn die Sonne auf schwarze Sneaker scheint, habe ich nur auf eines Lust - weiter barfuß zu laufen.
Was den Lagen Look angeht, habe ich es dieses Mal etwas anders angegangen. Statt leichtes Baumwollshirt mit einer Strickjacke zu kombinieren, zog ich mein Strickshirt an und nahm dazu ein Kimono, dass ich liebevoll „Gardine″ nenne. Der Stoff ist ziemlich dick, was gut vor der Kälte schützt, aber durch die Löcher auch luftig ist. Dazu kombiniere ich meine Lieblingsjeans, die aus ziemlich leichtem Stoff genäht ist und ich bin zufrieden.
Ich befürchte, dass ich mich an dieses Outfit nicht zu sehr gewöhnen sollte, denn wenn ich die Wettervorhersage so anschaue, wird mir bewusst, dass ich statt meiner „Gardine″ lieber mich mit einigen warmen Strickjacken anfreunden sollte :)
Wenn ich mir durch den Tag etwas Wärmeres anziehe, gibt es Momente, an denen ich einfach schwitze. Jeder würde jetzt sagen - zieh doch mehrere Schichten an. Natürlich ist das ein guter Ratschlag, doch wie soll ich Schichten auf meinen Füßen tragen? :) Zur Zeit fällt mir nur eins ein - helle Schuhe. Denn wenn die Sonne auf schwarze Sneaker scheint, habe ich nur auf eines Lust - weiter barfuß zu laufen.
Was den Lagen Look angeht, habe ich es dieses Mal etwas anders angegangen. Statt leichtes Baumwollshirt mit einer Strickjacke zu kombinieren, zog ich mein Strickshirt an und nahm dazu ein Kimono, dass ich liebevoll „Gardine″ nenne. Der Stoff ist ziemlich dick, was gut vor der Kälte schützt, aber durch die Löcher auch luftig ist. Dazu kombiniere ich meine Lieblingsjeans, die aus ziemlich leichtem Stoff genäht ist und ich bin zufrieden.
Ich befürchte, dass ich mich an dieses Outfit nicht zu sehr gewöhnen sollte, denn wenn ich die Wettervorhersage so anschaue, wird mir bewusst, dass ich statt meiner „Gardine″ lieber mich mit einigen warmen Strickjacken anfreunden sollte :)
Jeszcze niedawno, zarówno tu na Blogu, jak i na Instagramie, mocno wam narzekałam, że nie chcę jeszcze jesieni. Chcę nadal gołymi stopami czuć powietrze, nosić szorty i topy. Wszystko ma swój czas i nadszedł moment, w którym ciepło zaczęło mnie nawet irytować. No bo jak chodzić w klapkach, gdy pod palce wsuwają się wszechobecne kolorowe liście? Jak nosić szorty, gdy wieczorem zaczyna wiać nieprzyjemny, chłodny wiatr? Wtedy upał, który panuje tylko przez część dnia, wręcz przeszkadza, czyż nie jest tak?
Gdy jednak ubiorę się nieco grubiej, jest mi za dnia zbyt ciepło. Każdy powie - ubierz się warstwowo. I to jest oczywiście świetna rada, ale jak ubrać się warstwowo na stopach? :) Przychodzi mi do głowy tylko jedno rozwiązanie - w miarę jasne buty. Sprawdziłam i działa świetnie, bo gdy słońce niemiłosiernie świeci na czarne adidasy, nie ma się na nic innego tak bardzo ochoty, jak na ściągnięcie ich i pomaszerowanie boso.
Jeśli chodzi o ubranie na cebulkę, podeszłam do sprawy tym razem troszkę inaczej niż rozpinany sweter na bawełniany podkoszulek. Wybrałam koszulkę, która została zrobiona z nieco grubszej dzianiny (włóczka może by była delikatnie określeniem przesadnym) i to zestawiłam z narzutką, która czasami przypomina mi grubą firankę ;) Dzięki tej grubości jednak całkiem nieźle chroni przed powiewami chłodnego wiatru, a dzięki dziurkom jest zarazem dość przewiewna. Do tego moje ulubione spodnie z cienkiego dżinsu i zestaw na ostatnie ciepłe dni gotowy.
Obawiam się jednak, że nie zdążę się przyzwyczaić do tego stylu, gdyż zapowiadają, że zbliżają się coraz zimniejsze dni, zatem moją "firankę" przyjdzie mi lada dzień schować na dno szafy i zastąpić czymś grubszym i cieplejszym :)
Gdy jednak ubiorę się nieco grubiej, jest mi za dnia zbyt ciepło. Każdy powie - ubierz się warstwowo. I to jest oczywiście świetna rada, ale jak ubrać się warstwowo na stopach? :) Przychodzi mi do głowy tylko jedno rozwiązanie - w miarę jasne buty. Sprawdziłam i działa świetnie, bo gdy słońce niemiłosiernie świeci na czarne adidasy, nie ma się na nic innego tak bardzo ochoty, jak na ściągnięcie ich i pomaszerowanie boso.
Jeśli chodzi o ubranie na cebulkę, podeszłam do sprawy tym razem troszkę inaczej niż rozpinany sweter na bawełniany podkoszulek. Wybrałam koszulkę, która została zrobiona z nieco grubszej dzianiny (włóczka może by była delikatnie określeniem przesadnym) i to zestawiłam z narzutką, która czasami przypomina mi grubą firankę ;) Dzięki tej grubości jednak całkiem nieźle chroni przed powiewami chłodnego wiatru, a dzięki dziurkom jest zarazem dość przewiewna. Do tego moje ulubione spodnie z cienkiego dżinsu i zestaw na ostatnie ciepłe dni gotowy.
Obawiam się jednak, że nie zdążę się przyzwyczaić do tego stylu, gdyż zapowiadają, że zbliżają się coraz zimniejsze dni, zatem moją "firankę" przyjdzie mi lada dzień schować na dno szafy i zastąpić czymś grubszym i cieplejszym :)
Kimono und Shirt - Takko | Hose - C&A | Schuhe - Adidas | Tasche - Mitbringsel aus London
Narzutka i koszulka - Takko | spodnie - C&A | torebka - pamiątka z Londynu | Buty - Adidas