Showing posts with label Zakupy / Einkaufe / Shopping. Show all posts

Showing posts with label Zakupy / Einkaufe / Shopping. Show all posts

Kolejna super okazja. Wooohooo :)

Większość z Was pewnie się i tak skrzywi, że infantylne lub, że nie szpilki. Jako, że nie mogę nosić obcasów pozostaje mi jedynie buszowanie po świecie butów na płaskich podeszwach. Wiem, że takie buty nie wyglądają tak spektakularnie jak ich "high heelowe" odpowiedniki ale nic już na to nie poradzę. Pozostaje mi jedynie nadrabiać ciekawymi modelami. Szukając ciekawych sandałów na lato znalazłam te poniżej. Co prawda szukałam jakiś cielistych z ćwiekami nie potrafiłam obok tych przejść obojętnie. Są strasznie słodkie, przypominają mi butki dla małych dziewczynek. Są na rzepy, posiadają srebrne, błyszczące w słońcu elementy. Wykonane są ze skóry przez dość znaną firmę Geox. Nie znoszę latem chodzić w sztucznych butach. Szczególnie, że buty były przecenione z 64,95€ na 19,95€. Moim zdaniem byłoby grzechem nie wziąć butów, które są śliczne, dobrej jakości i w świetnej cenie :)






Aaaaaale szczęście mnie spotkało!!!!

He he, tak jak w tytule. Jestem tak zaskoczona i uszczęśliwiona, że postanowiłam uwiecznić to na moim blogu. Wczoraj w południe pojechałam sobie do centrum miasta. Chciałam kupić w H&M pewną, wcześniej widzianą już bluzkę. Nie byłabym sobą jakbym przy okazji nie zajrzała jeszcze do innych sklepów, w tym do jednego z najpopularniejszych w Niemczech sklepów - C&A. Zanim napiszę co i jak musicie wiedzieć, że od jakiegoś czasu przymierzałam się do kupna nowej pseudo skórzanej kurtki (do skórzanych ciężko mi się przemóc). Przymierzałam parę i w sumie żadna mi się nie podobała. Większość w ściągaczach miała gumkę (tak jak tak, którą mam) co wygląda niespecjalnie, gdy chce się ją nosić odpiętą. Jeśli już nie miała tego ściągacza to nie mogłam dopasować rozmiaru. Rozmiar X był za mały, a X + 1 znów za duży. Aż do dnia wczorajszego..... znalazłam na przecenach poniższą oto kurtkę. Bez ściągacza, dobra... i przecenioną z.... 39 euro na..... 7!!!!!! Czyli 28 złotych. Można mieć szczęśliwszy dzień? :D



Glamour shopping week

 
Od wczoraj zaczął się tzw. Glamour Shopping Week. Mieszkając jeszcze w Polsce starałam się 'świętować' Narodowy Dzień Glamour wykorzystując maksymalnie kupony rabatowe. Rok rocznie wychodziłam ze sklepów z jakimś nowym łupem dla siebie i męża. Jakież było moje zdziwienie, gdy kupując kwietniowy numer niemieckiego Glamour (na szczęście polskie kupuje mi mama i w święta będę miała aż 3 numery do przeczytania!) zobaczyłam, że również w kwietniu 'świętują'. Moja radość się zwiększyła, gdy zobaczyłam, że 'świętowanie' jest od soboty 9 kwietnia do kolejnej soboty (16 kwietnia). Nie tylko jeden dzień na zakupy, ale cały tydzień! W sobotę w planach był wyjazd do Leverkusen, co mnie ucieszyło, gdyż znajduje się tam ogromne centrum handlowe. Skorzystałam z kilku zniżek (zdjęcia niżej):

* 25% na Max Factor - kupiłam lakier do paznokci, który w najbliższym mi Rossmannie został wykupiony. Kupiłam tylko lakier, gdyż przez cały poprzedni tydzień w Rossmannach było 25% na Max Factor i L'oreal. Dlatego kupiłam sobie podkład Xperience (11 zamiast 16 to już coś :) )
* 5€ rabatu na 2 kosmetyki z L'oreal Studio Secrets. Starałam się bardzo mocno znaleźć coś, co by mnie zaciekawiło, ale nie dałam rady. Początkowo chciałam wziąć ich słynną bazę, ale odkąd używam podkładu Xperience Max Factor żadna baza nie jest mi potrzebna! Poczułam przypływ radości, gdy moim oczom ukazał się pędzel do podkładu. Zawsze takowy chciałam posiadać, ale ceny trochę straszyły... Mowa oczywiście o takim z włosia naturalnego. Ten kosztował ok 5,45€ więc... zapłaciłam za niego 0,45€ (również z włosia naturalnego)!.
* 20% na pastę do zębów. Niby nic, ale zawsze coś :)
* 2€ rabatu na kosmetyk z serii Full Repair marki John Frieda. Tak, wiem, że trochę tego nakupiłam poprzednim razem ale 5€ zamiast 7€.... No przecież grzech nie wziąć i nie przetestować czegoś nowego :)
* 20% na Body Shop. Akurat skończył się mój ulubiony krem na noc. Tea tree blemish fade night lotion. Jest idealny, gdy ma się rozszerzone pory, wypryski, czy przebarwienia. Radzi sobie z nimi naprawdę nieźle. Warunek: trzeba go używać regularnie :) Tym razem miast 10€ zapłaciłam 8€. Miło, szczególnie, że mój jest już na wykończeniu :)
Inne zakupy:
 *2 produkty w cenie 1. To nie jest już promocja dzięki Glamour ale skorzystałam z niej tego samego dnia. Szampon i odżywka z serii Wella Pro Series (wg. mnie niemal tak dobre jak profesjonalna seria L'oreal czy Matrix). 4€ za dwa dobre produkty to niezła cena. Wiecie może, czy ta seria jest już dostępna w Polsce?
* Bluzka (żółta) w C&A. Skoro rozumiecie moje zakupy kilku ubrań w różnych odcieniach to tak też było z tą bluzką. Mam już w białym odcieniu i takim "kawie z mlekiem". Teraz dokupiłam tą. Uwielbiam ten kolor :)
 * Skoczyłam do TK Maxxa po herbatki i wyszłam z tym cudem. Mowa o białej koszuli. Jest śliczna, mam nadzieję, że wkrótce będę mogła ją zaprezentować na sobie :) 

A teraz zdjęcia opisanych zakupów.

Spacerując po centrum Leverkusen do sklepu o nazwie Wehemeyer. Sklep zrzeszający wiele marek. Niby nic specjalnego, ale kto by nie wszedł widząc wielkie napisy, że wyprzedają towar i wszystko przecenione od 20 do 50%? :) Ja skusiłam i nie żałuję. Znalazłam śliczną, w moim mniemaniu, torebkę. Ostatnio podobają mi się torebki właśnie w takich kolorach. Zresztą kiedyś pisałam, że szukam takiej i póki co znalazłam taką 'zastępczą' w H&M (widoczną na moim zdjęciu jeszcze niżej). Torebka jest trochę jakby cieniowana. Na klapie, jest wycięcie, przez które wychodzą uszy. Żeby otworzyć torebkę trzeba podnieść klapę, wyciągnąć uszy i je rozchylić. Brzmi jakby było z tym dużo zachodu, ale wszystko jest z takiego miękkiego materiału (skóry?), że robi się to bardzo łatwo i szybko. Dodatkowo torebka posiada dłuższy pasek, by móc ją przełożyć przez ramię. Poniżej kilka zdjęć, pierwsze dosyć dobrze obrazuje jej kolory.



Poniżej moje zdjęcie z tego dnia.




Koszula, bluzka/Shirt, blouse - C&A
Spódnica/Skirt - Kappahl
Getry/Leggins - KiK
Buty/Shoes - New Yorker
Torebka/Bag - H&M
Bransoletka/Bracelet - Woolworth

Figurki

Wczoraj będąc w Leverkusen znalazłam fajny sklep "Centershop". Można w nim kupić wszystko. Od rzeczy do ogrodu, przez wyposażenie kuchni, jedzenie po książki, sezonowy towar i zabawki. W porównaniu z innymi sklepami, które oferują podobny towar jest konkurencyjnie tani, więc wyszliśmy w z niego z wielką reklamówką rzeczy do domu :) Oprócz 'potrzebnych' rzeczy zdobyłam kilka, które mnie urzekły. W tym poniższe trzy figurki wielkanocne. Było ich oczywiście o wiele, wiele więcej :)



Piątkowe południe

Właśnie wróciłam zmachana z miasta. Wczoraj znalazłam świetny płaszcz w M&S (nie mylić z Marks&Spencers) i niestety był zbyt duży. Dzięki uprzejmości pani ekspedientki dowiedziałam się, że w innej filii jest mój rozmiar i tam dzisiaj pognałam. Jestem zaskoczona, że już pamiętają mnie w tych sklepach. Chyba za dużo robię u nich zakupów :) Kupiłam tam wczoraj sukienkę, za którą nic nie zapłaciłam. Jak to możliwe? Spieszę tłumaczyć. W tym sklepie była akcja, że za każde zakupy powyżej 37 euro dostawało się pieczątkę. Po 6 pieczątkach dostawało się upust 15 euro. Sukienka akurat była przeceniona na 15 euro. Fajna sprawa :) Dzisiaj udało mi się dorwać mój rozmiar (jeden jedyny na całe miasto!) i jestem szczęśliwa. Płaszcz jest biały w granatowe paski. Bez obaw, nie w poziome :)  Mam nadzieję, że wkrótce będę miała okazję go pokazać. Pogoda nie bardzo temu sprzyja, gdyż 22 stopnie to trochę za dużo na płaszcze.. Ale jadę na święta do Polski więc będzie w sam raz. Znudził mi się mój czarny trencz. Jest też trochę niepraktyczny ze względu na swój kolor podczas słonecznych dni. Chyba nie muszę tłumaczyć dlaczego :) 
Przypadkowo dzielnica, w którym było mój płaszcz jest dzielnicą, w której pracuje mój mąż to umówiliśmy się na kawę i ciastko. Później mąż poszedł do pracy, a ja szturmowałam resztę sklepów :)

Poniżej wklejam zdjęcia sukienki i płaszcza ze strony sklepu internetowego:


Mój dzisiejszy "ałtfit":


Koszulka, koszula /Shirt, T-shirt - C&A
Spódnica/Skirt - Kappahl
Getry/Leggins - KiK
Buty/Shoes - Deichmann
Torba, apaszka/ Bag, Scarf - H&M

Dwie fotki z bardzo przyjemnego południa :)





Ku mojej radości Rossmann obniżył cenę wszystkim produktom o 25%, dzięki temu skorzystałam i kupiłam mój ulubiony podkład Xperience. Dodatkowo, ku mojej jeszcze większej radości większość produktów marki John Frieda była przeceniona z 9€ na 4€. Wreszcie mogłam wziąć ich trochę więcej na przetestowanie. Szczególnie, że maskę do włosów już miałam i jest naprawdę świetna. Skończyła mi się więc i ją sobie dokupiłam (widoczna na zdjęciu - mały okrągły pojemnik).



Na koniec znalazłam jeszcze białą bransoletkę ze srebrnymi ozdobami. Myślę, że świetnie uzupełni się z moim biało srebrnym zegarkiem z Fossila.

Zakupy

Jak już wcześniej 'się żaliłam' przytargałam ze sklepów trochę rzeczy do domu :) Uwiecznię tylko część z tego. Fotografować wszystkiego nie zdołam, albo zdołać nie mogę - np. bieliznę ;) - gdyż blog nie ma statusu 18+ ;)

W niedzielę miałam przyjemność pojechać do miasteczka outletów (o tym w następnym poście), w którym ku mojej uciesze znalazłam sklep body shopu, z którego wyszłam z dużą torbą :D To, co mnie najbardziej ucieszyło to dość fajna przecena cieni - 6€. Poniżej fotki i wczorajsza próba ich użycia. Nie wygląda może aż tak spektakularnie ale moim zdaniem bardzo ładnie. Nie wiem, czy udało mi się zrobić takie ujęcie, by widać było oba kolory (oba odcienie fioletu).







Dookoła miasta jest wiele ciekawych miejsc na wędrówki góry,lasy, parki itp. Do tej pory musiałam rezygnować z takich atrakcji z powodu braku dogodnego obuwia. Raczej nie widziałam się chodząc po górach w balerinkach, czy kozakach. Postanawiając pogodzić miłe z pożytecznych zdobyłam te oto tenisówki :) Myślę, że świetnie będą wyglądać z błękitnymi dżinsami i przynajmniej nie są nudne.



                                     New Yorker - 9,90€

Z sezonu na sezon coraz to bardziej zaczynają robić się modne tzw. buty żeglarskie. Początkowo był to hit w modzie męskiej, lecz widzę, że coraz bardziej przechodzi i na damską stronę. Sam Deichmann ma w swojej ofercie dla kobiet przynajmniej z 5 różnych modeli. Ponieważ są to jednak modyfikacje tych oryginalnych nie kupiłam żadnych. Z wyjątkiem poniższych 'szmaciaków'. Szukam butów, które są granatowe w całości, a sznurówkę (najlepiej skórzaną) mają w kolorze białym i jest ona obwiązana dookoła buta. Poniższe buty spełniają ten wymóg (choć sznurówka jest ze... sznurówki ;) i buty są czarne). Kupiłam je ze względu na to, że są szmaciane i dzięki temu niezastąpione latem. W tę porę roku akceptowalne z pełnych butów są dla mnie tylko te z tkanin. Nie znoszę na gołej stopnie czuć skórzanych lub, co gorsza, sztucznych butów. Sandały to osobny temat.


                                              Deichmann - 12,90€


Zdarza Wam się kupić czasami tą samą rzecz, ale np. w różnych kolorach? Mnie ostatnio tak. Natknęłam się ostatnio w C&A na cudowne koszule. Cudowne pod kątem materiału i prostoty. Są cieniutkie, przewiewne, z możliwością podwinięcia i podpięcia rękawa. Proste, ponieważ do wszystkiego pasują. Na luzie - na top lub bardziej elegancko, włożone do spodni. Tak wygodne, nie krępujące ruchu, a dodatkowo w tak przyjemnej cenie, że grzechem by było nie wziąć we wszystkich kolorach pasujących do tego, co mamy w szafie. Wczoraj miałam okazję 'przetestowania' jednej z nich i nie zawiodłam się :) Jest coś lepszego do zarzucenia na ramiona w upalne dni niż cienka, miła w dotyku, lekka koszula? :)

                             C&A - 7

I na koniec to, co każda chyba lubi najbardziej :) Biżuteria. Tu się nie ma co rozpisywać. Zobaczyłam, pokochałam, kupiłam ;)

                              6ciopak - C&A - 6
                         Dwie pozostałe pary - Tedi - 1

Taka mała radość...

 Znacie może tą radość, gdy czasem nawet i po długich poszukiwaniach udaje Wam się coś znaleźć? U mnie jedną z takich rzeczy jest szminka w ukochanym kolorze. Kiedyś kupiłam sobie paletkę, która zawierała cienie, róż i dwie pomadki. Jedna z nich o nazwie 'creamy nude' przypadła mi bardzo, naprawdę bardzo do gustu. Szukałam w sklepach internetowych za tymi szminkami (w zwykłych sklepach wydawało mi się to trochę za drogo) ale bez skutku. Później, z ciekawości w Polsce nawet sprawdzałam, czy ten kolor jest dostępny - niestety nie był. Wczoraj szukając za czymś w moim kuferku na kosmetyki znów się natknęłam na ową pomadkę. Wybierałam się akurat na zakupy, więc postanowiłam przy okazji 'zahaczyć' o pobliskie perfumerie. I udało się! Jest moja i tylko moja :) Uwielbiam szminki tej firmy, są na ustach takie milutkie, świetnie nawilżają i dosyć długo utrzymują się na ustach.
Wcześniej mogłam kupować kosmetyki lepszych marek na tzw. truskawce (www.strawberrynet.com). Odkąd mieszkam w Niemczech - nie mogę. Niemcy zablokowali dostęp do tego serwisu. Nie mam pojęcia, czy przez możliwość, iż część produktów może być podrobiona, czy produkty są zbyt tanie w porównaniu z niemieckimi cenami.







A na koniec zdjęcie przedstawiające moja małą 'słabość'. Kosmetyki :D:D:D

Wreszcie znalazłam odpowiednią torebkę.

Chyba wcześniej już o tym pisałam. Od jakiegoś czasu szukałam brązowej torebki, która pasowałaby mi do moich balerinek, które kupiłam w zeszłym roku. Chyba jestem jeszcze jedną z ostatnich osób, które lubią, gdy torebka współgra z butami. Choć nie zawsze trzymam się tej zasady :) Dzisiaj, jest ten pamiętny dzień, w którym znalazłam torebkę, która mi się podobała. Znalazłam ją w chyba najbardziej pospolitym na świecie sklepie, czyli H&M. Początkowo chciałam wziąć taką na wzór Alexy Chung (?) - taka zapinana na dwa paski, przypominająca trochę dawne skórzane torby szkolne. Widziałam ją jednak na zbyt wielu blogach, więc wybrałam torebkę wiszącą na ścianie obok ;) Ma równie ładny kolor i, moim zdaniem, prezentuje się lepiej przewieszona przez ramię. A raczej dzięki zdaniu mojego męża, który dzielnie pomaga mi podejmować ubraniowe (i nie tylko) decyzje :)  Oglądając już torebki, mój wzrok padł na wieszaki z promocjami. I w ten sposób moją własnością stała się czarna torebka z frędzlami i szal w stylu marinistycznym. Każda z przecenionych rzeczy kosztowała 5 euro (20 zł). Wydaje mi się, że całkiem uczciwa cena :)

Wybierając się na zakupy miałam okazję 'przetestować' moją nową eko skórzaną spódnicę oraz bluzkę koszulową (którą kupiłam w Czechach podczas mojego pobytu w Polsce).

Bluzka - F&F
Sweter - C&A
Spódnica - M&S
Buty - Deichmann

Znowu w domu.

Już wróciłam. Mój drugi lot wcale nie był lepszy od pierwszego. Mam wrażenie, że nawet trochę bardziej czułam się niekomfortowo. Widoki prawie żadne. Próbowałam porobić zdjęcia by wstawić na bloga. Niestety prawie po samą Kolonię leciałam nad grubą warstwą chmur. Później nieco ustąpiła, ale nie całkiem. Zdjęcia wyszły jak przez mgłę, więc nie ma sensu ich pokazywać.
Dzięki temu, że zapisałam się do newslettera jednego z moich ulubionych sklepów, dowiedziałam się, że robią niezłą akcję przecenową. 3 sztuki w cenie 2. Miałam to szczęście, że w ostatni dzień akcji byłam już na miejscu. Mój drogi mąż był na tyle uprzejmy by ze mną do tegoż sklepu pojechać. Mało tego, pomagał mi wyszukiwać ciekawe ubrania. Dzięki temu stałam się posiadaczką 2 spódnic, tuniki, 3 pasków i spodni. Za dwie spódnice musiałam zapłacić, za to tunika była gratis. Podobnie z paskami. 2 do zapłaty, trzeci gratis :) Spodnie kupiłam po normalnej cenie. Od dawna staram się trzymać zasady nie kupowania dżinsów. Tu jednak pozwoliłam sobie ją złamać z dwóch powodów. Po pierwsze są to dzwony (ponoć znowu modne, jeden z moich ulubionych typów spodni),. Po drugie, posiadają wysoki stan.Dotychczas znajdowałam jeansy, które kończyły się na biodrach, co skutkowało ześlizgiwaniem się ich podczas chodzenia. W tych nie ma o tym mowy. 
Jedna ze spódnic jest zrobiona na podobnej zasadzie, co moja 'skórzana' sukienka. Również jest ze sztucznej skórki, a po bokach posiada wstawki z rozciągliwego materiału. Moim zdaniem to świetne rozwiązanie w przypadku odchudzania lub tycia :) Tunika jest z materiału podobnego do jedwabiu. Mogę ją wykorzystać do mnóstwa innych moich ubrań, gdyż ma uniwersalne (dla mojej szafy) kolory: fiolet, granat i biel.



Co przytargałam z miasta.

Dzisiaj pojechaliśmy się przemeldować w związku ze zmianą adresu zamieszkania. Korzystając z okazji, że jechaliśmy autem, poprosiłam męża o podrzucenie mnie na jedną z główniejszych ulic zakupowych. Mąż pojechał do pracy, a ja mogłam się przyjrzeć każdemu najmniejszemu sklepikowi. Nie jest to daleko od naszego mieszkania ( 2 km). Do tej pory byliśmy tam razem, po pracy męża i niewiele nam się udawało zwiedzić. Zabawne, że jest tak centrum handlowe, które nazywa się dokładnie jak to, obok którego mieszkałam we Wrocławiu - Arkady. Z centrum handlowego nie skorzystałam, a skupiłam się raczej na małych sklepikach. Kupiłam trochę biżuterii, trochę ubrań i bielizny (dla siebie i męża), kosmetyków i produktów na obiad ;)
Poniżej trochę się 'chwalę' swoimi zdobyczami. Kupiłam trochę kolczyków i spinek (każdy za 1 euro). Fajne takie małe sklepiki z tanimi rzeczami :)


Bluzki - KIK
Biżuteria - KIK i Tedy Markt


Po powrocie do domu zaczęłam powoli segregować ubrania wg tych, które biorę na moje 2 tygodniowe wakacje do Polski i te, które zostają. Parę przymierzyłam. Zależało mi na wzięciu jak najmniejszej liczby ubrań, za to z możliwością stworzenia jak największej ilości kombinacji. Niestety lot samolotem wymaga ograniczenia w bagażu. Poniżej jeden z 'zestawów'. W sumie nie mogę się zdecydować, czy fajny, czy nie. Co myślicie? :)


Bluzka z długim rękawem - C&A 
Bluzka bez rękawów - C&A (clockhouse)
Spódnica - F&F
Pasek - M&S








Moja super wypaśna skrzynka z narzędziami.

Jak już wcześniej pisałam przyjechaliśmy z małą ilością rzeczy. Do dzisiaj nie potrafię zrozumieć naszej decyzji o zostawieniu wszystkich narzędzi w Polsce. Chyba mieliśmy nadzieję, że każemy sobie przywieźć nasze graty w ciągu jednego miesiąca. Efekt jest taki, że jesteśmy tu już drugi miesiąc i specjalnie za tym, co zostało nie tęsknimy. Daje to trochę do myślenia, że człowiek jednak otacza się masą niepotrzebnych rzeczy. Brakuje nam na tyle mało rzeczy, że nie warto zasypywać się wszystkimi. W każdym razie jak wspomniałam wcześniej nie mieliśmy żadnych narzędzi. Nie wiem co nas, a raczej mnie podkusiło. Trochę przecena owej rzeczy, trochę, to, że jest jajcarska i trochę jej użyteczność. Przedstawiam profesjonalną skrzynkę z naszymi nowymi narzędziami:
 Zauważcie, że wszystko jest. Dwa śrubokręty, w tym krzyżak, niezbędny do rozkręcania komputera, młotek, nożyczki, kleszcze, małe śrubokręty, nóż, miarka, gwoździe i różowe korki rozporowe. Słitaaaśne :D Przynajmniej jest połączenie praktyki i zabawy :)

Wczoraj wybraliśmy się niemal na cały dzień do centrum. Mąż mój znalazł jakiś niezmiernie ciekawy (dla niego) sklep z różnymi kabelkami i wytyczył nam misterną trasę różnymi liniami metra żeby dotrzeć tam w jak najkrótszym czasie. Najciekawsza była jego mina, gdy się okazało, że sklep był bardzo blisko centrum a jedną linią się oddaliliśmy a drugą wróciliśmy :D. Żadnego kabelka oczywiście nie kupił, bo nie było :)
Ciekawostką jest fakt, że wczoraj (sobota) było 16 stopni. Założyłam swój nowy płaszcz i pod niego zwykłą bawełnianą koszulkę i mi było za ciepło. Do torebki profilaktycznie wrzuciłam sweter, ale nie musiałam go wyciągać. Siedzieliśmy do późnych godzin nad Renem i nie poczuliśmy ani troszkę chłodu. Dodatkowo odkryłam nowy napój, coca cola waniliowa. Pyszna :)
Dzisiaj było trochę zimniej. Mieliśmy pojechać nad Ren porobić jeszcze raz te same zdjęcia, które zrobiłam ostatnio. Wzięłam lustrzankę, statyw ale po wyjściu okazało się, że jest zimno, jakoś tak nieprzyjemnie. Skończyło się że poszliśmy na kebab w okolicy i wróciliśmy :)

Related posts

 
MOBILE