Immer die gleichen Kleider

Große Größen Plus Size Fashion Blog

deutsch
polski
Letztens habe ich eine neue Frauenserie entdeckt. Der Titel ist eigentlich egal, es handelt sich über eine Serie, wo die Hauptrollen ein Paar befreundete Frauen spielen, die jung, wunderschön und erfolgreich sind. Nun ja, ich bin jetzt am Anfang und ein Paar von diesen Faktoren können sich natürlich mit der Zeit ändern, aber ihr wisst was ich meine. Natürlich leben sie in einer Großstadt und wie es in Serien auch typisch ist, ist das Gleichgewicht zwischen dem, was man dort verdient zu dem, was man sich leisten kann eher eine Fiktion. Ihr kennt das bestimmt aus vielen Filmen, dass eine Frau, die mit Hunden spazieren geht, als Assistentin oder Blumengießerin tätig ist, genügend verdient, um in einem coolen Apartment zu wohnen, tolle Klamotten zu tragen und Nachts mit ihren Freunden die Clubs unsicher zu machen.

Was mir besonders in diesen Filmen und Serien für und über Frauen auffällt sind ihre Outfits (klar, was kann man von jemanden, der einen Blog überwiegen über Mode führt, sonst auch erwarten). Doch was ich in diesem Fall meine, ist die Art dieser Outfits. Guckt man genauer hin, stellt man fest, dass jedes von ihnen total unabhängig von dem Rest ist. Im normalen Leben tragen wir gerne dieselben Taschen, Schuhe, Accessoires in vielen Outfits. Diverse Kleidungsstücke treten mehrmals als nur in einer Zusammenstellung auf. Den Begriff, das ein Kleidungsstück mehrfach kombinierbar ist kennen wir alle und er ist ein großes Argument, wenn wir über einen Kauf nachdenken. In vielen Filmen fehlt mir einfach diese Authentizität. Es wäre doch viel authentischer, wenn ich bei einer Figur mehrmals eine Tasche sehe. Taschen sind doch erst Recht Elemente, die man oft einsetzt anstatt sie nur ein mal zu tragen und schon gar nicht, wenn man erst am Anfang seiner beruflichen Kariere ist.

Worauf will ich eigentlich hinaus? Eigentlich habe ich mir nur ein paar Gedanken über die Einstellung zur Kleidung gemacht. Einstellungen gibt es eigentlich so viele, wie viel Frauen auf der Erdoberfläche rumlaufen ;). Manchmal, wenn ich genügen Zeit habe, hüpfe ich von einem zum anderen Blog und gucke mir in Schnellzeit mehrere Outfits der Eigentümerin an. Immer wieder muss ich feststellen, dass viele Frauen gerne nach Kleidungstücken greifen die nur wenige male einsetzbar sind. Sie tragen gerne One-season-hits und wissen wahrscheinlich, dass man das gezeigte Kleid oder Shirt genau nur auf diese eine Weise tragen kann. Sie werden das gezeigte Outfit vielleicht noch ein oder zwei Male tragen und es wahrscheinlich weggeben. Dann gibt es noch diese Bloggerinnen, von denen es nicht viel auf diesem Planeten gibt, bei denen der Stil viel schlichter gehalten wird und man diverse Kleidungsstücke in vielen Outfits wiedererkennt. Ich muss zugeben, dass ich definitiv zu dieser Gruppe dazugehöre. Es passiert bei mir nicht oft, dass mein Schrankinhalt Zuwachs bekommt. Wirklich. Die Kapazität meines Schrankes ist mir oft einfach zu Schade für das manche Kleidungsstück. Seit meinem letzten Aufräumen des Kleiderschrankes, wo ich mich so sehr wegen dem mangelnden Fassungsvermögen geärgert habe, stelle ich mir bei jedem potenziellen Kauf die Frage, ob es wirklich Wert ist, für dieses Teil ein bisschen Platz aufzugeben. Deswegen kommen jetzt nur Sachen rein, die Lieblingskleidungsstückpotenzial haben. Dass ich oft praktisch denke, könnte ihr auf Instagram unter dem Hashtag #theplussizeblog ansehen. Immer und immer wieder wiederholen sich die selben Kleidungsstücke, was für manche womöglich zu langweilig wirkt. Ich hoffe dass ein paar von euch es trotzdem inspirierend finden und es mir gelingt euch zu überzeugen, dass man gar nicht immer neues braucht um Spaß an Mode zu haben und um einiger maßen gut auszusehen. Die Weste, die ich auf diesen Fotos trage, ist ein richtig guter Beispiel. Manchmal habe ich schon richtig Angst, dass es zu viel wird, aber ich denke ich kann sagen, dass sie das Kleidungsstück des Jahres für mich geworden ist. Sie ist einfach extrem praktisch. Anderseits, wenn ich sie nicht tragen würde nur damit es auf dem Blog/Instagram mehr abwechslungsreich ist, wäre das den ehrlich und authentisch? Sollte man sich für den Blog verkleiden oder die Sachen, die man oft und gerne trägt auch genau so oft zeigen?

Solange Blogs authentisch und persönlich bleiben, werden sie auch Sinn haben. So sehe ich das. Mit den gezeigten Outfits möchte ich euch nicht nur inspirieren oder ermutigen mit einer größeren Größe trotzdem Spaß an Mode zu haben aber zeigen, dass es auch anders geht. Man kann schlichte, zeitlose und bequeme Sachen interessant kombinieren und wenn man etwas besonders mag, es auch öfter tragen. Denn schöne und bequeme Sachen sollten auch getragen werden und nicht nur im Schrank hängen :)

Welcher Typ bis DU eigentlich? Magst du ganz verschiedene Outfits tragen oder haben deine Zusammenstellungen fast immer einen gemeinsamen Nenner? Passen alle Sachen in deinem Schrank zueinander oder musst du schon mehr Achtung dem schenken, was du zu dem ausgewähltem Kleidungsstück kombinieren kannst?
Ostatnio odkryłam nowy babski serial. Tytuł w zasadzie nie ma znaczenia, chodzi o jeden z tych seriali, których głównymi bohaterami jest kilka kobiet, które jak to zawsze są piękne, młode, szczęśliwe i odnoszące sukces. Nie wszystkie z tych czynników, jak to często bywa, są przez cały czas trwania serialu stałe, ale wiecie, o czym mowa. Oczywiście bohaterki mieszkają w wielkim mieście i jak to często w takich serialach bywa, stosunek tego, co zarabiają do tego, na co jest stać, jest bardzo nierealny. Znacie to na pewno z wielu filmów, że młoda kobieta, która wyprowadza psy, jest asystentką albo podlewa u innych kwiaty mieszka w pięknym apartamencie, nosi świetne ciuchy i wieczorami przesiaduje ze znajomymi w modnych klubach.

To, co zwraca w tego typu filmach moją uwagę najbardziej to ich ciuchy (no tak — czegoż innego można by się spodziewać po osobie, która prowadzi bloga z przewagą o modzie). W każdym razie przyglądając się tym zestawom, łatwo można zauważyć, że brakuje im jakby wspólnego mianownika. W prawdziwym życiu nosimy torebki, buty, czy inne akcesoria do różnych zestawów. Ba! Wiele tych samych ciuchów tworzą różnorodne zestawy. Zresztą największym argumentem kupna nowego ubrania jest to, że można wykorzystać go do naprawdę wielu zestawów i okazji. A w filmowych zestawach po prostu tego nie ma. Chyba takim najczęstszym widocznym elementem, który wciąż się powinien powtarzać, są torebki, szczególnie gdy jest się młodziutkim i na samym początku swojej kariery.

Podejść do mody jest w zasadzie tyle ile kobiet na świecie :). Gdy mam trochę więcej czasu chętnie skaczę po różnych blogach i w przyspieszonym tempie przeglądam zestawy ich właścicielek. Zasobność portfela o dziwo nie ma tu żadnego znaczenia, a same blogerki można podzielić na takie, które lubią nosić rzeczy, które często można tylko w jeden sposób zestawić lub takie, które lubią kombinować. Te pierwsze mają masę ciuchów, których prawdopodobnie drugi raz nie założą, niewygodnie wyglądające buty lub torebki, które są aż tak charakterystyczne, że aż się odechciewa nosić je zbyt często. Te drugie budzą we mnie większą ciekawość. Proste ubrania, które za każdym razem wyglądają zupełnie inaczej. Myślę, że należę do tej drugiej grupy, chyba bardziej doceniam, że moja szafa jest wypełniona praktycznie. Zanim zdecyduję się na jakiś ciuch, myślę intensywnie, czy nie żal mi na niego miejsca w szafie. Poważnie! U mnie to naprawdę ważny argument. Od mojego ostatniego sprzątania w szafie, gdzie denerwowałam się, że mam mniej miejsca niż bym potrzebowała, zaczęłam podczas zakupów się zastanawiać, czy dla tego, czy owego chcę poświęcić miejsce w szafie. Czy rzecz ma potencjał być ukochanym i często noszonym ubraniem ma duże znaczenie? Kamizelka, którą mam na sobie jest świetnym przykładem. Nie mogę się z nią rozstać, tak bardzo ją lubię. Jest idealna na aktualne temperatury, dłuższa i pasuje mi do niemal wszystkiego. Na moim Instagram możecie kliknąć hashtag #theplussizeblog i zobaczyć, że ja naprawdę myślę bardzo praktycznie ; ). Moje ubrania się bardzo często powtarzają i jestem z tym o wiele szczęśliwszą niż kiedyś, gdy miałam ubrania w każdym możliwym stylu i kolorze.

Czasami się zastanawiam, czy ma to sens wciąż pokazywać niemal te same ciuchy. Potem jednak sama się trochę strofuję, że w blogowaniu chodzi przecież przede wszystkim o autentyczność. Dopóty blogi będą miały sens, dopóki blogerki będą autentyczne i pokazywały swoje prawdziwe, prywatne podejście. Więc jeżeli coś często noszę, bo to naprawdę kocham, dlaczego nie powinnam tego równie często pokazywać?

Jak to jest u ciebie? Którym typem jesteś? Czy twoje zestawy często mają wspólny mianownik? Czy niemal wszystkie ubrania z twojej szafy pasują do siebie, czy przy wyborze jakiejś rzeczy musisz uważać, by dobrze dobrać resztę?

Große Größen Plus Size Fashion Blog


Weste - Sheego | Hose - Takko | Pullover - M&S Mode | Halstuch - Zara | Tasche und Uhr - Michael Kors | Schuhe - Puma


Kamizelka - Sheego | spodnie - Takko | sweter - M&S Mode | chustka - Zara | torebka i zegarek - Michael Kors | buty - Puma

Große Größen Plus Size Fashion Blog Große Größen Plus Size Fashion Blog
Große Größen Plus Size Fashion Blog
Große Größen Plus Size Fashion Blog Große Größen Plus Size Fashion Blog
Große Größen Plus Size Fashion Blog
Große Größen Plus Size Fashion Blog Große Größen Plus Size Fashion Blog
Große Größen Plus Size Fashion Blog

FitFlop Mukluk Shorty - wie ich meine perfekten Winterschuhe gefunden habe

Große Größen Plus Size Fashion Blog

deutsch
polski
So, der Winter neigt sich endlich seinem Ende. So wollte ich diesen Post beginnen und darauf noch schreiben, wie toll, dass es endlich wieder warm ist. Doch die Wettervorhersage droht, dass ein Paar kalte Wintertage noch vor uns stehen. Glaubt mir, danach steht dem Frühling und anschließend dem Sommer nichts mehr im Weg.

Ich nutze diese Gelegenheit noch mal aus und zeige euch meine Winterschuhe, die ich deutlich zu spät entdeckt habe und das um einige Jahre. Ich gehöre zu den Personen, denen es fast immer Kalt in die Füße ist. Wenn die Temperaturen schon unter 5 Grad fallen schwärme ich von warmen, dick gefütterten Boots in die ich einfach nur so hinein schlüpfen kann. Ich weiß, ich weiß, seit Jahren wird immer fest über diese Schuhe diskutiert und sie haben genau so viele Anhänger wie Opponenten. Nun ja, sie sind nicht besonders elegant – das stimmt – aber muss man immer so sein? Darf man sich im Winter nicht was gutes tun und richtig warme und süße Stiefel tragen? :)

Viele sagen, dass diese Boots ein Albtraum jedes Orthopäden sind. Die meisten schon! Erst Recht, wenn ich mit die Fersen von manchen ziemlich lange schon getragenen Modellen ansehe. Doch bei meinen ist das nicht der Fall! Aber ich fange mal von vorne an.

Vor einiger Zeit habe ich mir “no-names″ Boots von dieser Art gekauft. Ich wollte wissen, warum so viel Drama um diese Schuhe entsteht und ich habe mich glatt verliebt :) Nach einigen Jahren konstanter Liebe zu diesen Schlupfstiefeln habe ich beschlossen mir ein etwas besseres Modell zu kaufen und somit welche von Ugg bestellt (die süßen mit der Schleife hinten). Davor habe ich viel im Internet recherchiert welche Art dieser Schuhe am “seriösesten″ wirkt, nicht so “Leger″ ist und vor allem – welche am besten einer Plus Size Frau passen. Herausgefunden habe ich, dass man am besten schwarze trägt möglichst kurz (auf keinen Fall über die Knöchel und erst Recht nicht bis zur Wade!). Nun gut. Also wählte ich die kürzesten in schwarz. Als sie ankamen, war ich so richtig aufgeregt, doch als ich sie anprobierte verblassten all diese positiven Gefühle. Bei meiner Fußgröße 42 (seufzt) sahen sie einfach nicht so süß, wie bei den, die 36 tragen, aus. Ich habe sie noch auf Instagram gepostet und viele beunruhigende Nachrichten über die Marke Ugg selbst, bekommen. Also gingen sie zurück. Schade.

Das Problem bei diesen Schuhen war immer eine ziemlich flache Sohle. Da ich leider ziemlich schnell Fußschmerzen mit einem dünnen, nicht profilierten Fußbett bekomme, habe ich mich im Internet noch ein mal umgeschaut. Leicht war es nicht – aber ich wurde fündig. Die Marke FitFlop kenne ich von diversen Läden mit wohltuenden Schuhen, aber nur als Sandalen. Als ich entdeckt habe, dass sie auch Schlupfstiefel herstellen und das auch wie die Top-Marken aus echtem Lammfell und Wildleder, wurde ich neugierig. Ich hab mich in die Kommentare eingelesen und das nicht nur in Deutsch und fast jeder schien begeistert zu sein. Also habe ich mal auf den “Kaufen″ Button gedruckt, zumal nur noch wenig Stück in meiner Größe da waren. Ich hatte schon meine Bedenken – die Schuhe hatten eine ordentliche Sohle was man sehen konnte, die sollte auch aber dafür sorgen, dass man im Fersenbereich nicht quasi neben der Sohle läuft. Die Boots kann man über den Knöchel tragen oder nach unten Klappen und somit wurden sie du den kürzesten Schlupfstiefeln, die ich je gesehen habe.

Was den Tragekomfort angeht, ist er einfach unbeschreiblich. Die Sohle dämpft einfach alles ab. Wenn, man etwas fester von der Bordsteinkante oder der Treppe auch die Füße fällt, bekommt mein so ein komisches Gefühl als, ob eine Feder mich nach oben schubste. Sie haben meinen Füßen zahlreiche stundenlange Spaziergänge ermöglicht ohne jegliche Fersen oder Ballen Wehen, was bei den Emu’s vom letzten Post leider nicht der Fall war. So langsam überlege ich, ob ich für den Frühling und Sommer nach etwas leichteren Schuhen dieser Marke umsehen sollte – so was hatte ich noch nie auf den Füßen und ich habe schon richtig viel Marken mit “bequemen″ Schuhen ausprobiert :)

Anfangs hatte ich schon meine “modischen″ bedenken, dass diese Schuhe möglichst ähnlich dem Original entsprechen sollten, doch als ich sie auf meinen Füßen fühlte, wollte ich keine anderen mehr. Ich habe damals meine UGG ’s noch nicht weggeschickt und konnte einen kleinen Vergleich ausüben. Sie waren einfach unvergleichbar, was den Tragekomfort angeht. Vor ein paar Tagen ist ein zweites Paar Winterstiefel dieser Marke bei mir angekommen, in braun, kurz, doch ein etwas anderes Modell. Ich muss noch schauen, wie es zu meinen restlichen Outfits passt

Habt ihr eigentlich Winterschuhe, die ihr niemals zurückgeben würdet? :)
No, zima ma się wreszcie ku końcowi. Tak chciałam zacząć mojego posta i kontynuować, jak bardzo się cieszę, że znów będzie ciepło. Ale niestety przepowiadają, że za parę dni zima znów wróci na parę dni. Dobrze, że tylko na chwilę, a potem już nic nie będzie stało wiośnie na przeszkodzie by całkowicie się rozpanoszyć.

Skorzystam trochę z tej okazji, że jeszcze przez chwilę się ochłodzi i pokażę wam moje buty zimowe, które powinnam była odkryć już wiele lat temu. Zacznę od tego, że należę do tych osób, którym jest prawie zawsze zimno w stopy. Gdy temperatura zejdzie poniżej 5 stopni o niczym innym nie marzę, jak o włożeniu stóp w cieplutkie buty z grubą warstwą futra. Takie buty typu Emu, czy Ugg od lat są przedmiotem wielu dyskusji i mają tyle samo zwolenników, co przeciwników. Wiadomo, z elegancją mają mało wspólnego, ale czy trzeba zawsze być taką super elegancką? Nie można się zimą troszkę porozpieszczać i zanurzyć zmarznięte stopy w słodkie i niesamowicie ciepłe buty? :)

Wielu mówi, że buty tego typu to koszmar każdego ortopedy. Wcale się nie dziwię, szczególnie, gdy buty są kiepskiej jakości lub tak źle dobrane, że przy pięcie spaceruje się w zasadzie obok podeszwy zamiast na niej. Ale przy moich butach coś takiego zupełnie nie ma miejsca i nawet nie ma na to szansy. Ale od początku!

Jakiś czas temu kupiłam sobie takie buty, bez konkretnej marki żeby zobaczyć co jest powodem tego poruszenia. No i zakochałam się :) Gdy po wielu latach moja miłość do nich nie zmalała i każdej zimy przychodził ten moment, że nie wyobrażałam sobie bez nich wychodzenia z domu, postanowiłam zaopatrzyć się w nieco lepszy model. Najpierw poszperałam w Internecie, jaki model będzie dla mnie najlepszy, tak bym nie wyglądała zbyt niepoważnie, by mimo wszystko udało mi się osiągnąć choć troszkę elegancki "look" no i w końcu, jaki rodzaj jest najlepszy dla kobiety plus size. Wyszło na to, że najlepszą opcją będą takie, które są czarne (najlepiej wtedy je nosić z czarnymi spodniami, czy rajstopami) i przede wszystkim jak najkrótsze! Takie powyżej kostki nieźle deformują nogę, a takie do połowy łydki to już w ogóle! Więc wybór padł na niskie UGGi z kokardką z tyłu. Byłam bardzo podekscytowana, gdy przyszły, lecz, gdy je przymierzyłam, cały mój entuzjazm padł. Wyglądały całkiem inaczej niż na tych wszystkich modelkach na stronach internetowych, czy Pinterest. Co się dziwić, te pewnie noszą rozmiar co najwyżej 36, a ja z moją stopą 42 wyglądałam w nich po prostu tragicznie. Po pokazaniu ich na Instagramie dostałam wiele wiadomości o samej marce UGG, która nie ma zbyt dobrej opinii, więc buty odesłałam. Szkoda trochę. Ale co mi da noszenie modnych i markowych butów, jeśli wyglądam w nich po prostu kiepsko?

Innym problemem, na który zwróciłam uwagę była podeszwa tego typu butów. Jest zazwyczaj płaska, niezbyt gruba i o jakimkolwiek wyprofilowaniu nie ma mowy. W UGGach, które kosztują naprawdę sporo też się o to nie postarali, co dodało mi kolejny argument, by się ich z czystym sumieniem pozbyć. Ale nie poddałam się i szukałam dalej. W końcu napotkałam się na markę FitFlop, którą znałam jedynie z klapek i japonek w sklepach z wygodnymi butami. Zainteresowałam się tematem i wczytałam w komentarze na najróżniejszych stronach internetowych, w różnych językach. Ludzie, którzy sobie je sprawili byli naprawdę zadowoleni i chętnie polecali je innym. Tak, jak topowe marki i te wykonane były ze skóry i ocieplane prawdziwą wełną. Znalazłam nawet ciekawy model, czarne, niby za kostkę ale z powodzeniem można je wywinąć tak, by sięgały sporo poniżej jej. Zamówiłam i czekałam! Nauczona poprzednim doświadczeniem nie wykazywałam już tyle entuzjazmu, gdy przyszły. Postanowiłam je najpierw dobrze przetestować. Przez grubą, porządnie wyprofilowaną podeszwę dość mocno odstawały od swoich markowych "kolegów", sam model prezentował się też trochę inaczej. Gdy je jednak założyłam poczułam się, jakbym spacerowała po chmurach. Idąc na mój pierwszy w nich spacer czułam się zupełnie inaczej niż w każdych innych butach, które miałam dotychczas. Te naprawdę nieźle amortyzowały. Gdy trochę mocniej spadłam na nogę schodząc z krawężnika, czy schodów czułam, że jakaś siła zamiast pozwolić uderzyć moim stopom o ziemię, jakby wypychała je ku górze. To było na początku strasznie śmieszne :) Moje stopy dość szybko bolą, gdy długo chodzę, co w tym przypadku w ogóle nie miało miejsca. Zdążyłam je już nie raz sprawdzić na wielogodzinnych spacerach, moje stopy czuły się świetnie, czego niestety nie mogę powiedzieć o butach Emu, które miałam na sobie w poprzednim poście.

Zastanawiałam się początkowo, czy "modowo" są okej, miałam jednak szczęście, że przyszły zanim zdążyłam odesłać wspomniane wcześniej UGGi, dzięki czemu mogłam sobie porównać ich komfort noszenia. I powiem wam, że różnica jest niesamowita. Niedawno przyszła druga para podobnych butów tej marki, brązowych. Troszkę inny model i póki co mocno się zastanawiam, czy je zostawię, czy nie. Wszak buty muszą być dobrze przemyślane no i pasować do naszego stylu!

Macie buty, których byście nigdy w życiu za nic nie oddali? :)

Große Größen Plus Size Fashion Blog FitFlop mukluk shorty 2 long vest lange weste sheego takko biker jeans


Weste - Sheego | Sweatshirt - Clockhouse XL | Tasche - Michael Kors | Schuhe - FitFlop Mukluk Shorty 2


Kamizelka - Sheego | bluza - Clockhouse XL | torebka - Michael Kors | buty - FitFlop Mukluk Shorty 2


Vest - Sheego | sweatshirt - Clockhouse XL | bag - Michael Kors | shoes - FitFlop Mukluk Shorty 2

Große Größen Plus Size Fashion Blog long vest lange weste sheego takko biker jeans Große Größen Plus Size Fashion Blog long vest lange weste sheego takko biker jeans2
Große Größen Plus Size Fashion Blog FitFlop mukluk shorty 2
Große Größen Plus Size Fashion Blog FitFlop mukluk shorty 2 long vest lange weste sheego takko biker jeans Große Größen Plus Size Fashion Blog FitFlop mukluk shorty 2 long vest lange weste sheego takko biker jeans
Große Größen Plus Size Fashion Blog long vest lange weste sheego takko biker jeans
Große Größen Plus Size Fashion Blog FitFlop mukluk shorty 2 Große Größen Plus Size Fashion Blog mukluk shorty 2

Sind Farben für uns wichtig?

Große Größen Plus Size Fashion Blog

deutsch
polski
Sind Farben für uns wichtig? Manchmal spaziere ich durch die Straßen oder besuche die verschiedensten Orte, wo ich hunderte Frauen sehe. Und bei so vielen muss ich immer denken »bitte zieh das aus« oder »wieso hast du diese Farbe bloß gewählt?«.

Dahinter steht natürlich nichts Bösartiges und ich habe natürlich nichts dagegen, dass Menschen sich ihre Lieblingsfarben gerne auch anziehen. Vor ein paar Jahre hat mich das Thema, wie Farben auf unser Aussehen wirken, sehr interessiert. Ich habe mir hunderte Fotos angesehen, wo dieselbe Frau Oberteile in verschiedenen Farben trug. Der Unterschied war oft verblüffend, von einer grauen Maus konnte mal in Sekunden (oder wie lange man für den Wechsel eines Shirts braucht) eine Schönheit werden. Fast wie Magie!

Letztens habe ich mir ein paar Shirts in verschiedenen Farben für »zu Hause« gekauft. Bevor ich mich schick mache, trage ich erst mein Make-up auf. Neulich, als ich eins von diesen neuen Shirts an hatte, wollte ich mich wieder schminken. Doch als ich in den Spiegel guckte, stellte ich plötzlich fest, dass ich eigentlich kein Make-up brauche. Nur etwas Puder um den Teint etwas ebenmäßiger zu machen und sonst brauche ich eigentlich gar nichts. Dieses Empfinden hat sich sofort geändert, als ich mich umgezogen habe und in der Nähe meines Gesichtes eine andere Farbe auftauchte. Durch diesen Zufall habe ich eine neue Farbe entdeckt, die zu mir passt. Sonst wäre ich wohl nie darauf gekommen.

Ich weiß noch als ich letztes Jahr meiner Oma eine Strickjacke in einer ziemlich seltenen Farbe geschenkt habe. Als meine Oma sie anprobierte, wurden plötzlich alle still und schauten sie verblüfft an. Ihr Teint schien plötzlich mit einem inneren Licht zu scheinen, sah fast makellos aus und ihr Gesicht wirkte plötzlich so frisch und entspannt als, ob sie gerade 12 Stunden schlaf hinter sich hätte. Meine Mutter dahingegen sieht 10 Jahre jünger aus, nur wenn sie in der Nähe ihres Gesichtes weiß trägt, schwarz und andere dunkle Farben lassen sie gute 20 Jahre älter wirken. Das sind nur Farben und es ist einfach verblüffend, was für eine Kraft sie haben. Farben haben auch auf unser Wohlbefinden einen großen Einfluss, doch das hat bestimmt schon jeder gehört.

Auf die Gedanken, welchen Einfluss Farben auf unser Aussehen haben, bin ich wegen dem Pulli gekommen, den ich auf den Fotos trage. Ich fand ihn so bequem und vielseitig einsetzbar, dass ich mir seinen Zwilling in Blau bestellte. Es war kein sattes blau, eher mit einem grauen Stich. Er ging leider zurück denn, als ich ihn anzog, konnte ich meinen Augen nicht trauen. Ich sah wie nach einer schlaflosen Nacht aus. Mein Teint war grau und ich hatte plötzlich Augenringe! Ich musste kein Make-up auftragen, es reichte, dass ich den blauen Pulli auszog und wieder in meinen orangefarbenen hineinschlüpfte. Alles war wieder in Ordnung.

Man sagt, dass jeder Mensch in eine Farbgruppe eingeteilt werden kann: Herbst, Winter, Frühling oder Sommer. Diese Gruppen teilen sich noch in Untergruppen, denn nicht jeder Sommer ist den anderem gleich. Im Internet gibt es viele Tests. Ich habe davon schon unzählige gemacht und bin nie auf ein eindeutiges Ergebnis gekommen. Falls dies auch bei euch vorkommt, macht euch keine Sorgen. Es reicht völlig aus, wenn man etwas genauer auf die Auswirkungen der Farben auf unser Gesicht achtet. Stell dich ungeschminkt bei Tageslicht vor einem Spiegel und halte unter dein Kinn Tücher oder Kleidungsstücke in verschiedenen Farben. Schon schnell solltest du merken, dass manche von ihnen deine Haut strahlen lassen und bei den anderen erfordert sie mehr Make-up.

Wenn du dich jetzt fragst, was wenn deine Lieblingsfarbe nicht passt, ist die Antwort ganz simple. Trage die Farben einfach weiter weg vom Gesicht. Oder binde dir über ein Oberteil in der fraglichen Farbe ein Tuch in »deiner« Farbe um. Also das Fazit ist – ein Tuch, kann vieles erledigen ;) Wenn du mich jetzt aber fragst, wieso ich den blauen Pulli nicht behalten habe, muss ich leider sagen, dass ein Tuch bei einem Rollkragen nicht viel bewirkt, denn der Rollkragen benimmt sich selbst, wie ein großer Schal.

Jetzt noch kurz zu meinem Outfit. Ich hoffe, dass es schon das letzte strickt winterliche Outfit ist, das ich dir diesen Winter zeige. Es wurde letzten Sonntag fotografiert, wo hier und dort noch Schnee lag. Jetzt gehen die Temperaturen langsam wieder auf und ich hoffe, dass ich bald leichtere Kleidung hier präsentieren kann. Hab noch eine schöne Woche!
Czy to jaki kolor na sobie nosimy ma naprawdę znaczenie? Czasami spacerując po ulicy, czy odwiedzając najróżniejsze miejsca, natrafiam na setki kobiet. I bardzo często sobie myślę "proszę ściągnij to" lub "czemu coś takiego nosisz?".

Oczywiście za tymi myślami nie stoi nic złośliwego i nie mam nic przeciwko temu, że ludzie lubią się ubierać w swoje ulubione kolory. Przed paroma laty bardzo interesowałam się tematem, jak kolory oddziałują na nasz wygląd. Obejrzałam masę fotografii, na których ta sama osoba ma na sobie ubrania we wszystkich możliwych kolorach. Różnice bywały często wręcz niesamowite i pokazywały, jak w ciągu kilku sekund (czyli czasu, który potrzeba na zmianę koszulki) zmienić się nagle z szarej myszki w piękność. No magia!

Ostatnio kupiłam sobie parę koszulek do noszenia "po domu". Gdy szykuję się do wyjścia, najpierw nakładam makijaż, a dopiero później się ubieram. Niedawno, mając na sobie jedną ze wspomnianych przed chwilą koszulek, usiadłam przed lusterkiem, by się pomalować i zastygłam na moment w bezruchu. W zasadzie prócz nałożenia odrobiny pudru celem wyrównania kolorytu, nie było potrzeby się malowania. Wyglądałam po prostu ładnie! To odczucie się natychmiast zmieniło, gdy się przebrałam i blisko mojej twarzy pojawił się inny kolor. Przez ten przypadek odkryłam kolejny odcień, który do mnie pasuje.

Pamiętam, jak w zeszłym roku podarowałam babci sweter. Sam w sobie był dość zwykły ale jego kolor był dość nietypowy. Gdy babcia go przymierzyła, wszyscy, wraz ze mną nagle zamilknęliśmy. Coś niesamowitego stało się z jej cerą, jakby zaświeciła wewnętrznym blaskiem, skóra stała się jednolita, a sama babcia sprawiała wrażenie, jakby tego dnia przespała co najmniej dwanaście godzin. Moja mama, gdy ubierze na górę coś białego wygląda 10 lat młodziej i jakby właśnie wróciła ze SPA, ciemne barwy powodują u niej odwrotny efekt. To niesamowite, jak ogromną moc mają kolory. To, że działają też na naszą psychikę pewnie każdy słyszał.

Na refleksje odnośnie oddziaływania kolorów, nakierował mnie pomarańczowy sweter, który mam na sobie. Jest tak wygodny i funkcjonalny, że postanowiłam zamówić jego niebieską wersję. Gdy do mnie dotarł okazało się, że jego odcień nie jest soczysty ale bardziej przydymiony. Gdy go włożyłam i spojrzałam w lustro, zamarłam. Wyglądałam, jakbym nie przespała nocy i po raz pierwszy w życiu miałam podkrążone oczy! Zamiast jednak nakładać na twarz tonę makijażu, zdjęłam ów nieszczęsny sweter i włożyłam jego pomarańczowego bliźniaka. Pomogło natychmiast! Cera odzyskała blask i zniknęły cienie pod oczami. Nie muszę wspominać, że sweter odesłałam?

Mówi się, że każdego człowieka można podporządkować do którejś z grup kolorystycznych: jesieni, zimy, wiosny, czy lata. Każda z tych grup ma jeszcze podgrupy. Zrobiłam kiedyś mnóstwo testów (których jest w Internecie naprawę dużo) i nigdy nie dostałam jednoznacznej odpowiedzi. Jeśli też miałaś ten problem, nie przejmuj się. Tak naprawdę to chodzi o to, by znaleźć "swoje kolory". Możesz to zrobić w bardzo prosty sposób. Stań bez makijażu w świetle dziennym przed lustrem. Weź chustki, czy ubrania w kilku różnych kolorach i przykładaj je do twarzy (pod brodę). Szybko zauważysz, że przy niektórych twoja cera nabierze blasku, a przy innych będziesz czym prędzej chciała sięgnąć po korektor.

Jeśli się zastanawiasz, co masz zrobić w przypadku, gdy twoje ulubione kolory ci nie służą, wiedz, że odpowiedź jest bardzo prosta. Możesz wybierać ubrania w twoich ulubieńcach, które są troszkę dalej od twarzy albo zostawisz wszystko jak jest, a dookoła szyi zaczniesz wiązać chustki, czy szale w kolorach, które ci służą. Jeśli się zastanawiasz, dlaczego w takim razie nie zostawiłam niebieskiego swetra, tylko go odesłałam, odpowiedź również jest prosta. Golfy same w sobie trochę zachowują się, jak szerokie szale i ciężko je czymś "przykryć". Chyba, że przylegają ciasno do szyi, a nasz szal jest naprawdę spory :)

A teraz kilka słów odnośnie zestawu. Mam ogromną nadzieję, że to już ostatni taki typowo zimowy zestaw, który tu pokazuję. Był on fotografowany w niedzielę, kiedy w niektórych miejscach leżał jeszcze śnieg. Z każdym dniem termometr pokazuje jednak kilka kresek więcej, więc liczę, że niebawem zaprezentuję coś o wiele lżejszego. Życzę Ci jeszcze miłego tygodnia!

Große Größen Plus Size Fashion Blog

Jacke und Pullover - Sheego | Hose - Takko | Schuhe - Deichmann | Tasche - Michael Kors


Kurtka i sweter - Sheego | spodnie - Takko | buty - Deichmann | torebka - Michael Kors

Große Größen Plus Size Fashion Blog
Große Größen Plus Size Fashion Blog
Große Größen Plus Size Fashion Blog Große Größen Plus Size Fashion Blog
Große Größen Plus Size Fashion Blog

It's getting cold!

Große Größen Plus Size Fashion Blog

deutsch
polski
Normalerweise, wenn ich im Winter meine Familie in Polen besuchen möchte, muss ich aus dem Schrank meine warmen Sachen herauskramen, die normalerweise ganz hinten verstaut sind. In Westen Deutschlands ist der Winter immer deutlich milder und viele haben sich gewundert, dass ich im Januar in leichten Sneakers und einer Daunenweste rumgelaufen bin. Doch seit einigen Tagen beobachte ich, dass die Temperatur immer niedriger wird und meine Wetter App warnt mich, dass es in ein paar Tagen sogar -10 Grad werden kann. Das ist natürlich nichts Gewöhnliches für mich, denn in Polen bin ich an deutlich niedrigere Temperaturen gewöhnt doch für die Region, wo ich lebe, ist es schon heftig.

Ich bin immer über jede Abwechslung froh, solange es nicht regnet, zu düster oder heiß ist ;) Mit großem Vergnügen trage ich wieder meinen Wollmantel und wickle mich in meinen warmen Schal. Ehrlich gesagt habe ich schon langsam befürchtet, dass ich beim Kauf dieses Schals etwas voreilig gehandelt habe. Mich haben seine Federn, Quasten und die schöne Applikation einfach vergessen lassen, dass es kaum kalt für so was dickes und flauschiges wird. Doch – letztendlich wurde es. Außerdem hat er mich vor der ersten Kälte gerettet, als ich noch keine Lust auf warme Jacken hatte und ihn über meine Strickjacken wickelte :)

Ich muss sagen, dass das Tragen dieses Mantels immer eine kleine Entschädigung für den Winter bei mir ist. Seine Farbe und der klassische Schnitt peppen irgendwie jedes Outfit total auf :) Alle haben mich immer mit der Theorie bombardiert, dass man als plus size schwarze Oberbekleidung tragen sollte für eine schlankere Erscheinung. Ich finde jedoch, dass es auf den Schnitt ankommt und was die Farben mit unserer Ausstrahlung machen. Natürlich, besitze ich eine schwarze Langjacke, doch die ziehe ich wirklich selten an. Ich fühle, dass meine Outfits viel Interessanter mit bunten oder hellen Farben aussehen. Deswegen überlege ich ziemlich stark, ob ich vor Ende dieses Winters mir nicht einen Kurzmantel kaufen sollte. Ich hab mich schon selbst beim Gedanken erwischt, dass es schön wäre, wenn es endlich etwas wärmer wird, damit ich meinen grauen Mantel anziehen kann. Ich habe momentan so viele Ideen für Farbkombinationen mit so einem grauen Teil. Das Tragen meines grauen Mantels bedeuten, dass ich diesen hier in beige wohl wieder für das Ende des Jahres verstauen muss, deswegen kam mir die Idee eine warme Weste in der gleichen Farbe zu besorgen. Was meint ihr?

Ich weiß, für manche können meine Teile ziemlich langweilig wirken. Doch das Kombinieren dieser klassischen Teile erzeugt unendlich viele verschiedene Outfits und, wenn man dazu noch etwas mehr farbliche Accessoires hinzufügt, kann der Endeffekt wirklich klasse werden. Zeitlose Kleidung hat noch den Vorteil, dass man sie nach zwei, fünf oder sogar zehn Jahren tragen kann :) Das mag vielleicht verrückt klingen, aber die meisten meiner Lieblingskleider sind schon viele Jahre alt :)
Zawsze, gdy jeździłam zimą do Polski, zabierałam ze sobą swoje najcieplejsze ubrania, które zazwyczaj znajdują się na samym dnie szafy. Na zachodzie Niemiec zima jest zawsze dużo łagodniejsza, nie mówiąc już o dolinie, w której mieszkam. Ostatnio sporo osób się dziwiło, że w styczniu biegałam w adidasach z podwiniętymi spodniami mając na sobie puchową kamizelkę zamiast grubej i ciepłej kurtki. Powiem wam jednak, że od paru dni obserwuję każdego dnia coraz większy spadek temperatury na moim termometrze, a moja apka pogodowa na telefonie złowieszczo przepowiada -10 stopni w przyszłym tygodniu. Jak na miejsce, w którym żyję to naprawdę sporo, choć Polska przyzwyczaiła mnie do naprawdę niskich temperatur.

Zatem wyciągnęłam ostatnio już mój ciepły płaszcz calutki z wełny oraz najcieplejsze buty, jakie tylko miałam :) Cieszę się, że szalik mógł pójść wreszcie w ruch, bo w sklepie zaślepiona jego piórkami, frędzelkami i haftami zupełnie zapomniałam, że u nas przecież jest za ciepło na takie. Ale przyda się teraz, jak i przydał się jesienią, gdy jeszcze nie chciałam nosić zimowych kurtek i owijałam się nim mając na sobie jedynie grubszy zapinany sweter :)

Wiem, że dla niektórych z was moje ubrania mogą się wydawać przeraźliwie nudne ale uwierzcie mi, mając w szafie niemal same klasyki możemy tworzyć nieskończoną ilość różniących się od siebie kombinacji. A gdy do tego dorzuci się kilka ciekawych akcesoriów to już w ogóle :) Poza tym takie ponadczasowe ubrania można spokojnie nosić za rok, dwa, pięć, czy dziesięć lat. To zabawne ale spora część moich najukochańszych ubrań ma co najmniej kilka lat :)

Große Größen Plus Size Fashion Blog


Mantel - Long Tall Sally | Hose - Takko | Sweatshirt - H&M+ | Top mit Spitze - Sheego | Schuhe - Emu | Tasche - Michael Kors


Płaszcz - Long Tall Sally | spodnie - Takko | bluza - H&M+ | top z koronką - Sheego | buty - Emu | torebka - Michael Kors

Große Größen Plus Size Fashion Blog Große Größen Plus Size Fashion Blog
Große Größen Plus Size Fashion Blog
Große Größen Plus Size Fashion Blog Große Größen Plus Size Fashion Blog
Große Größen Plus Size Fashion Blog
Große Größen Plus Size Fashion Blog Große Größen Plus Size Fashion Blog
Große Größen Plus Size Fashion Blog
Große Größen Plus Size Fashion Blog Große Größen Plus Size Fashion Blog

In my winter you need just a pullover

Große Größen Plus Size Fashion Blog

deutsch
polski
Der Januar hat mich irgendwie überwältigt. Vieles das ich mir seit ende November nach später verschoben habe, weil ja Advent war, hat mich in diesen Paar Wochen wieder nachgeholt und viele Dinge waren einfach mehr als fällig. Ihr müsstet mal mein Wohnzimmer sehen, es sieht, wie nach einer Schlacht aus. Durch die letzten Monate haben sich ziemlich viele Bücher angesammelt und ich wollte für sie Platzt schaffen. Nicht jedes Buch kann man nur ein mal lesen und dann weggeben. Ich hatte Regale vorhanden allerdings waren sie in einer Farbe die gar nicht ging, statt zu viel Zeit in Möbelhäusern zu verbringen und dann überlegen wie ein 2 Meter Regal in unsere SUV passen soll habe ich lieber bei Obi ein Paar Kübel Farbe gekauft und die letzten Paar Tage konnte ich mich kreativ austoben ;) Jedenfalls nimmt alles langsam Gestalt an und ich freue mich, dass ich meine Lieblingsbücher griffbereit habe und sie nicht mehr in Kartons verstaut sein müssen.

Mir sind auch letztens ein Paar interessante (darunter auch echt verrückte) Bücher in die Hände gefallen und meine Pausen während die nächsten Schichten trockneten habe ich damit verbracht um sie zu lesen. Und so ist der Januar extrem schnell verlaufen. Es gab eine Zeit, wo der Himmel Tag für Tag so dunkel war, dass es erst gegen 10 so ein bisschen hell wurde und gegen 14 schon es wieder zu dämmern anfing. Das war die schlimmste Zeit. Seit einiger Zeit sammle ich Pflanzen die normalerweise im Regenwald wachsen. Die Pflege ist schon ein bisschen stressig aber bei solchen trüben und kalten Tagen erinnern sie mich, dass es Orte und eine Zeit gibt, wo es richtig warm ist und diese kalten Tage schon gezählt sind.

Jedenfalls ist der Winter letztens so viel milder geworden. Ich habe mir Ende Herbst Emu Schuhe für die kommende Zeit gekauft und habe sie noch nicht getragen.. Wie auch, wenn das Thermometer die letzte Zeit um die 10 Grad aufweist und man einfach nur leichte Schuhe für den Übergang tragen kann. Wie ihr hier sehen könnt habe ich am Ende der Fotos meine Lederjacke ausgezogen, sie war einfach nicht nötig und ich bin ganz gut in meinem Pulli und einem Langarmshirt ausgekommen. Um ehrlich zu sein habe ich nichts gegen einen Winter wie diesen. Ich hoffe, dass er bei euch ähnlich aussieht :)
Styczeń w pewien sposób mnie obezwładnił. Dogoniły mnie rzeczy, które od końca listopada przesuwałam na później, bo przecież jest adwent. Musielibyście zobaczyć mój duży pokój, który wygląda jak pobojowisko. Przez ostatnie miesiące nazbierało mi się mnóstwo książek i wreszcie chciałam zrobić im trochę miejsca. Nie wszystkie można raz przeczytać i potem oddać. Miałam kilka regałów w piwnicy ale w kolorze, który niezbyt mi się podobał. Zamiast spędzać godziny w sklepach meblowych, a następnie kombinując, jak zmieścić dwumetrowy mebel du suv-a, kupiłam w Obim kilka puszek farby i wzięłam się do roboty. W międzyczasie wpadło mi do rąk kilka ciekawych książek (niektóre mocno zwariowane), więc wykorzystywałam czas schnięcia kolejnych warstw i po prostu zagłębiałam się w inny świat. Wszystko powoli nabiera kształtu i cieszę się, że moje ulubione książki są teraz w zasięgu wzroku i że w każdej chwili mogę po nie sięgnąć.

Dzięki temu mój styczeń minął niezwykle szybko. Może to i dobrze, gdyż jego większa część była bardzo przygnębiająca. Ogromna ilość nisko wiszących chmur sprawiała, że dopiero w okolicach 10 robiło się jako tako jasno i koło 14 zaczynało się ściemniać. Od jakiegoś czasu zbieram rośliny, które pochodzą z lasów deszczowych. Ich utrzymanie jest trochę stresujące ale zimą przypomina, że na ziemi są miejsca, gdzie jest ciepło i przyjemnie oraz, że zimne dni u nas są policzone.

W każdym razie ostatnio zima zrobiła się dużo łagodniejsza. Często świeci słońce i niebo jest niebieskie, niemal bezchmurne. Na koniec jesieni kupiłam sobie buty Emu i mówiąc szczerze ani razu ich jeszcze nie miałam na stopach. Bo w sumie jak, skoro termometr pokazuje temperaturę ok 10 - 11 stopni. Ja widać na zdjęciach, w pewnym momencie zdjęłam moją skórzaną kurtkę. Nie była mi po prostu potrzeba, wystarczył sam sweter i bluzka z długim rękawem pod nim. Jeśli o mnie chodzi to nie mam nic przeciwko zimie jak ta.) Mam nadzieję, że u was jest podobnie :)

Große Größen Plus Size Fashion Blog sheego happy size takko


Lederjacke - Happy Size | Pullover - Sheego | Hose - Takko | Schuhe - Deichmann | Schal - H&M | Uhr und Tasche - Michael Kors


Skórzana kurtka - Happy Size | sweter - Sheego | spodnie - Takko | buty - Deichmann | szal - H&M | zegarek i torebka - Michael Kors

Große Größen Plus Size Fashion Blog Große Größen Plus Size Fashion Blog
Große Größen Plus Size Fashion Blog sheego happy size takko
Große Größen Plus Size Fashion Blog sheego happy size takko Große Größen Plus Size Fashion Blog sheego happy size takko
Große Größen Plus Size Fashion Blog
Große Größen Plus Size Fashion Blog sheego happy size takko Große Größen Plus Size Fashion Blog sheego happy size takko

Related posts

 
MOBILE