Über die eigenen Grenzen

Große Größen Plus Size Fashion Blog

deutsch
polski
english
Letztens habe ich meine Neugierde für Psychologie wieder entdeckt. Bei diesem Hobby (obwohl das vielleicht ein zu starker Ausdruck ist), geht es nicht um eine gewisse Art der Selbsthilfe (oder vielleicht manchmal doch?) nur manchmal die Welt oder sich besser zu verstehen. Wir alle verlassen unser Familienhaus mit gewissen Gewohnheiten und Einstellungen und gerade das letzte ist sehr interessant. Denn, dass was für manche etwas stinknormales ist, kann für andere unvorstellbar sein. Manchmal lassen wir uns zu viel gefallen, obwohl wir es gar nicht müssen und es kann auch vorkommen, dass wir uns total unnötig von allem abgrenzen. Wenn man schließlich Erwachsen wird und auf andere Erwachsene trifft, die zu den verschiedensten Dingen eine ganz andere Einstellung haben, kommt endlich die Frage, mit wem stimmt was eher nicht, mit mir oder den anderen?

Das ist natürlich ein Thema über das man ein ganzes Buch schreiben könnte und lange Texte schreiben will ich auf gar keinen Fall. Aber eine Sache von dem ganzen hat mich zum Nachdenken gebracht: Grenzen. Jeder von uns hat sie und es gibt doch immer die eine oder andere Person, die sie ungefragt überschreiten möchte. Bestimmt hat fast jede von euch schon eine Frage gestellt bekommen, die sie als ziemlich persönlich empfand und gar keine Lust hatte sie zu beantworten. Komisches Gefühl oder? Einerseits möchte man seine Privatspeere für sich behalten, anderseits möchte man aber auch einfach nur nett sein und nicht gleich mit "das geht dich nichts an" beantworten. Meistens entscheiden sich die Menschen fürs nett sein und lassen den ungebetenen Gast etwas zu sehr in das eigene Leben.

Ich finde, dass jeder das Recht hat seine Grenzen zu schützen. Dies sind nicht natürlich persönliche Fragen, aber auch die Art, wie man mit jemanden spricht oder was man von der Person verlangt. Ich, zum Beispiel, hasse es mich rechtfertigen zu müssen. Wieso hast du mich nicht angerufen? Wieso schreibst du mir nicht sofort zurück? Wieso trinkst du kein Bier? Wieso machst du so ein beleidigtes Gesicht? Wieso willst du nicht schwimmen gehen? Wieso willst du nichts essen? Wieso dürfen deine Kinder keine Süßigkeiten essen, die sind doch so lecker?

Es gibt Personen, denen wir gerne sogar ungefragt diese Fragen beantworten aber leider gibt es auch welche, die selbst alles wissen wollen und am liebsten dich mit ihren Fragen einschüchtern wollen. Was können wir dagegen tun? Nicht jeden Kontakt kann man einfach brechen, manchmal tun das Familienmitglieder oder andere wichtige für uns Personen. Das einfachste ist ein Themawechel. Sind die Personen intelligent, werden sie es im Flug verstehen. Doch manche Menschen sind so toxisch, dass sie gar nicht darauf achten, dass ihr von eurer Komfortzone weg geschubst werdet und da hilft nur eigentlich so wenig Kontakt, wie möglich.

Mit was ich persönlich noch nicht gut klarkomme sind die kleinen Höflichkeiten bei denen es oft mangelt. Ich werde manchmal rot vor Wut, wenn ich in einem Laden oder Restaurant geduzt werde. Früher dachte ich, ich sehe jung aus und die Verkäufer oder Kellner haben mich jung eingeschätzt. Aber mittlerweile danke ich, dass ich wie keine 18-jährige mehr aussehe und dieses Verhalten einfach nur als unhöflich sehe. Freunde haben mir geraten etwas darauf zu antworten, aber irgendwie wollte ich mich mit diesen Personen nicht auseinandersetzen. Was nützt mir, dass ich mich noch mehr aufrege. Mittlerweile vermeide ich gewisse Läden und kaufe lieber im Internet. Natürlich gilt das nicht für Mails, irgendwie empfinde ich die Korrespondenz mit Kooperationspartnern viel entspannter, wenn wir uns per "du" anschreiben. Aber dann sind doch noch diese Kleinigkeiten, wie ein Telefongesprächsende ohne sich zu verabschieden, oder eine WhatsApp Unterhaltung wo ohne Grund auf ein Mal jemand aufhört zu schreiben obwohl er doch selber angefangen hat, oder das überspringen des "Hallo! Wie geht es dir" um sofort über die eigene Angelegenheit zu schreiben. Ich bin da sehr empfindlich und mir ist klar, dass andere Menschen andere Grenzen haben. Doch Höflichkeit und einfach nur nett sein sollte doch Standard sein, oder?

Wie hat euch eigentlich dieser Text gefallen? Das sind so Gedanken, die mir letztens durch den Kopf schweben und ich war mir nicht sicher ob dies zu einem Blog gehört :)
Ostatnio na nowo odkryłam swoje zainteresowanie psychologią. Przy tym hobby (choć w moim przypadku to zbyt mocne słowo) nie chodzi o pomoc dla siebie (choć może i czasami tak) ale o zrozumienie świata, a szczególnie ludzi w nim się poruszającymi. Każdy z nas wyprowadzając się z domu rodzinnego wynosi pewne zwyczaje i podejścia do różnych rzeczy i właśnie te ostatnie są bardzo interesujące. Przecież to, co dla mnie jest absolutnie normalne może być dla kogoś innego wręcz nie do pomyślenia. Czasami nieświadomie na zbyt dużo pozwalamy innym, a zdarza się też tak, że przesadnie za bardzo się barykadujemy i na nic nie zgadzamy. Gdy jest się w końcu dorosłym i trafią się na innych dorosłych przychodzi taki moment, że zastanawiamy się, czy to nasze podejście jest tym właściwym, czy raczej inni są tymi bardziej normalnymi?

To temat rzeka, na który można by pewnie napisać niejedną książkę. Ale mnie z tego wszystkiego szczególnie zainteresowała jedna rzecz: granice. Każdy człowiek ma swoje granice i niestety zawsze znajdzie się w naszym życiu przynajmniej jedna osoba, które nieproszona będzie chciała je przekroczyć. Na pewno nie raz zadano wam pytanie, które było zbyt osobiste, na które nie chcieliście odpowiedzieć, ale z drugiej strony nie chcieliście skontrować niegrzecznym "a co cię to obchodzi?". Często decydujemy się na wpuszczenie kogoś do naszej strefy komfortu tylko po to, by nie być uważaną za niegrzeczną.

Uważam, że każdy z nas ma prawo do własnych granic, ba! a nawet ich obrony. Oczywiście nie są to tylko osobiste pytania, które je naruszają ale też sposób, w jaki się z kimś rozmawia, jak się go traktuje lub, co się od tej osoby wymaga. Ja na przykład nienawidzę się tłumaczyć. Dlaczego do mnie nie zadzwoniłaś? Dlaczego nie odpisujesz natychmiast? Dlaczego nie chcesz się napić piwa? Dlaczego masz taką obrażoną minę? Dlaczego nie chcesz chodzić na basen? Dlaczego nie chcesz jeść? Dlaczego nie dajesz swoim dzieciom słodyczy?

Oczywiście są osoby, którym bez pytań opowiem o tych rzeczach, ale niestety są też takie, które wszystko chcą wiedzieć i które swoimi pytaniami celowo chcą sprawić byśmy poczuli się winni. Co w takim razie możemy na to poradzić? Nie każdy kontakt można łatwo zerwać, często do takich osób należą członkowie naszych rodzin lub inni ważni ludzie. Pierwsze, co możemy spróbować to zmienić temat. Ci, którzy są inteligentni lub może bez głębszego zastanowienia zadali niewłaściwe pytanie, dość szybko zrozumieją aluzję. A ci którzy nie? Niestety niektórzy są na tyle toksyczni, że uparcie będą próbować was wypchnąć ze waszej strefy komfortu i tu pomoże jedynie ograniczenie kontaktu do minimum.

Rzecz, z którą jeszcze sobie nie radzę są małe codzienne grzeczności, których po prostu brakuje. Czasami robię się czerwona ze złości, gdy w jakimś sklepie lub restauracji zwraca się do mnie per "ty". Kiedyś jeszcze sobie to tłumaczyłam, że widocznie dla niektórych wydaję się być bardzo młoda, ale nie sądzę by teraz ktoś pomylił mnie z osiemnastolatką. Oczywiście mogłabym odpowiedzieć jakimś niegrzecznym tekstem, ale czy ma to sens? Znając moją wrażliwość na sytuacje konfliktowe do końca dnia trzęsły by mi się ręce :) Oczywiście nie tyczy to się wymiany mailowej. Wręcz przeciwnie. Taka korespondencja ze współpracującymi firmami jest o wiele przyjemniejsza i bardziej na luzie, gdy mówimy sobie na "ty". Ale są jeszcze takie szczegóły, które wyprowadzają mnie z równowagi, jak brak pożegnania się przy zakończeniu rozmowy telefonicznej, jak nagle urwany dialog na WhatsAppie nawet nie przeze mnie rozpoczęty (tak trudno napisać "muszę uciekać?"), lub brak "cześć, co słychać" w wiadomości tylko od razu przejście do sprawy, jaką się do mnie ma. Jestem na takie rzeczy bardzo wyczulona i rozumiem, że inni ludzie mają może inne granice. Ale po to jest grzeczność, żeby to wszystko troszkę uśrednić i zapowiedz ewentualnym spięciom. Bo bycie grzecznym i miłym powinno być raczej standardowe, czyż nie? :)

Jak wam się podobał ten tekst? To takie myśli, które mi ostatnio chodziły po głowie i musiały znaleźć ujście. Dajcie znać, czy takie teksty tu pasują, czy raczej nie :)
English text

Große Größen Plus Size Fashion Blog
Große Größen Plus Size Fashion Blog
Große Größen Plus Size Fashion Blog Große Größen Plus Size Fashion Blog
Große Größen Plus Size Fashion Blog
Große Größen Plus Size Fashion Blog
Große Größen Plus Size Fashion Blog Große Größen Plus Size Fashion Blog
Große Größen Plus Size Fashion Blog
Große Größen Plus Size Fashion Blog

From summer to autumn

Große Größen Plus Size Fashion Blog

deutsch
polski
english
Tja, der Sommer ist vorbei. Als er anfing, hoffte ich nur, dass er kurz und schmerzlos (also Hitzefrei) wird. Und jetzt nutze ich jede Gelegenheit um noch ein wenig an ihm festzuhalten. Es tat so gut an den Füßen die Luft zu fühlen und deswegen gucke ich jedes mal auf das Thermometer ob ich doch noch einen Tag länger noch auf geschlossene Schuhe verzichten kann. Letztes Wochenende war wohl der letzte Tag und von da aus heißt es nur noch Sneaker, Ballerinas & Co. Aber ich erhoffe mir noch den einen oder anderen wärmeren Tag.
Dieses Outfit ist eine Brücke zwischen den zwei Jahreszeiten, Schuhe und Top noch eher Sommerlich, doch das Tuch und gehäkelte Kimono sind so eher für den Herbstanfang gedacht. Und natürlich die Farben, denn was erinnert besser an den Herbst als Orange? :)
Nun ja, es ist wie es ist, oder wie der Kölner sagen würde - Et es wie et es! Dennoch freue ich mich auf den Herbst, auf die Lagenkleidung, auf meine kuscheligen Strickjacken und dieses Gefühl der Geborgenheit, wenn man sich zu Hause in die Wolldecke einwickelt und draußen es dämmert und der Wind weht wie verrückt. Auf die neue Jahreszeit!
Cóż, lato się skończyło. Gdy się zaczynało liczyłam, by było krótkie i bezbolesne (czytaj: bez upałów). A teraz, gdy się już skończyło, szukam każdej najmniejszej możliwości, by je przedłużyć choć troszeczkę. Cóż to było za przyjemne uczucie czuć wiatr na stopach i dlatego przed każdym wyjściem patrzę z małą nadzieją na termometr, czy czasami nie mogę jeszcze wyjść w ukochanych klapkach. Ale w zeszły weekend był chyba już niestety ostatni z tych dni i teraz to już tylko trampki, baleriny i tym podobne. Ale wciąż liczę jeszcze na troszkę ciepła zanim jesień się tak porządnie rozhula :)
Ten zestaw stanowi takie swoiste przejście pomiędzy zestawami na te dwie, graniczące pory roku. Klapki i tunika bez rękawów są zdecydowanie letnie, natomiast szydełkowa kamizelka i chustka nadają się lepiej na jesień. I oczywiście kolor pomarańczowy na butach i chustce, jak najbardziej wprowadza nastrój jesienny. Zresztą który kolor nie kojarzy się bardziej z jesienią niż pomarańcz? :)
No cóż, jest, jak jest. Mimo to cieszę się bardzo na jesień, na ubrania "na cebulkę", moje mięciutkie swetry i to uczucie bezpieczeństwa, gdy zawijam się w wełniany koc podczas, gdy na dworze robi się ciemno, pada i wieje mocny, nieprzyjemny wiatr :)
Well summer is definitely over. When it begun I was hoping it will be short and painless (I meant: no heat). But now, when its gone I am trying to make it last a little longer for mi just as I can. I was so nice to feel the air on my bare feet and that's why even now, before every going out I look on the thermometer, maybe its quite enough for wearing sandals? I think the last day I could really wear them was at last weekend, since now there are only sneaker, flats & co :)
That outfit is something like a bridge between the two seasons. The top and the shoes are more summer like, but the kimono and scarf are definitely for autumn. The colour of the shoes and the scarf remind autumn, no colour does it better than orange :).
Well, it is how it is :) Of course I am looking forward for autumn. I like the layered look, my fluffy cardigans and the feeling of safety when I wrap into my woolen blanket and look outside how it rains and is sooo cold :)

Große Größen Plus Size Fashion Blog

...


...


...

Große Größen Plus Size Fashion Blog Große Größen Plus Size Fashion Blog
Große Größen Plus Size Fashion Blog
Große Größen Plus Size Fashion Blog Große Größen Plus Size Fashion Blog
Große Größen Plus Size Fashion Blog

Embroidered plus size shirt

Große Größen Plus Size Fashion Blog

deutsch
polski
english
Ich weiß noch, wie müde nach diesem ganzen Tag ich war. Wir waren den ganzen Tag mit dem Auto unterwegs, haben Schlösser und andere schottische Sehenswürdigkeiten bewundert. Nach dem letzten Schloss, Doune Castle, wo Outlander, Game of Trhones und Monty Python gedreht wurden fuhren wir Richtung Edinburgh wieder zu packen, denn es war unserer letzter Tag in diesem wunderschönem Land. In der Stadt Stirling haben wir einen kleinen Zwischenstopp gemacht, denn ich wollte mir ein Paar Sachen wir mit nach Hause kaufen, wie z.B. Honig mit Zitrone oder Zimt den es bei uns nicht gibt, oder Kaffee von Costa oder Starbucks, den man dort in allen Supermärkten ganz einfach für die Kaffeemaschine kaufen konnte. Asda ist wohl nach Tesco und Sainsbury's einer der größten Supermärkte in der UK. Tesco hat seine Modemarke die F&F heißt und Asda hat George. George ist echt toll, denn alles geht da bis Größe 24 und die Sachen sind ziemlich großzügig geschnitten. Ich fand dort die Bluse, die ich auf den Bildern trage und habe mich sofort verliebt. Wegen ihrer Länge kann man sie nur mit langen Hosen tragen, denn in allem anderem sieht man wie ohne Hose aus ;) Aber sie ist perfekt für jetzt, ich trage sie gerne mit einer roten oder grünen Strickjacke, um die Farbe der Blumen noch mal aufzugreifen. Diese Fotos entstanden Ende August, wo ich noch unbeschwert in Sandalen und mit nackten Schultern laufen, ohne zu frieren, konnte. Jetzt, wenn es noch um die 18 Grad draußen ist, trage ich weiterhin Sandalen aber ohne einen längeren Ärmel wäre mir es zu kalt. Keine Ahnung woher das kommt, aber meine Füße können viel länger im Herbst ohne Socken auskommen als meine Arme ohne Strickjacke. Wie ihr auf Instagram schon bestimmt bemerkt habt, trage ich jetzt oft einen lustigen Mix aus Birkenstock und Strickjacke. Aber so fühle ich mich einfach am wohlsten und das ist wohl Regel Nummer 1 in der Mode, oder? :)
Pamiętam dokładnie, jak zmęczona byłam po tym dniu. Byliśmy cały dzień w drodze autem, oglądaliśmy mnóstwo zamków i innych szkockich atrakcji. Po ostatnim zamku, Doune Castle, w którym kręcono Outlandera, Grę o tron i Monty Pythona byliśmy w drodze powrotnej do Edynburga, by zacząć się pakować, gdyż był to nasz ostatni dzień. Zatrzymaliśmy się w miejscowości Stirling, by kupić sobie parę rzeczy do domu, których u nas nie ma, jak np. miód z cytryną lub cynamonem, albo kawę do zaparzania marki Costa i Starbucks. Sklep Asda, do którego trafiliśmy jest obok Tesco i Sainsbury's w UK jednym z największych supermarketów. Tak, jak Tesco ma swoją markę odzieżową F&F, tak Asda ma George. Wszystkie ubrania tam sprzedawane są dostępne do rozmiaru 24 (czyli 52) i ta rozmiarówka jest moim zdaniem dość zawyżona. Tam znalazłam tą bluzkę i od razu się w niej zakochałam :) Jej długość pozwala nosić ją jedynie z dłuższymi spodniami, we wszystkim innym wygląda się, jakby się tych spodni nie miało ;) Jest idealna na teraz, gdy mogę ją nosić z rozpinanym sweterkiem, najchętniej czerwonym lub zielonym, czyli kolorami, które fajnie korespondują z wyhaftowanymi kwiatami. Tak, jak na zdjęciach, czyli w sandałach i z gołymi ramionami niestety nie mogę już chodzić, gdyś jest mi za zimno. Jednak ciekawe jest to, że pomimo, że muszę już nosić sweterki, by nie zmarznąć, moje nogi mają się świetnie w sandałach i klapkach. I ci co mnie obserwują na Instagramie mogą dostrzec, że ostatnio chodzę w dość zabawnych zestawach składających się z klapków typu Birkenstock i swetrów. Ale tak czuję się ostatnio najlepiej i jest mi bardzo wygodnie, a to chyba w modzie zasada nurmer 1, nieprawdaż? ;)
:)

Große Größen Plus Size Fashion Blog


Shirt - George | Hose - Clockhouse XL | Tasche - M.Kors | Schuhe - New Look | Uhr - Fossil | Armbänder - DIY und Debenhams


Bluzka - George | spodnie - Clockhouse XL | torebka - M.Kors | buty - New Look | zegarek - Fossil | bransoletki - DIY i Debenhams


Shirt - George | pants - Clockhouse XL | bag - M.Kors | shoes - New Look | watch - Fossil | bracelets - DIY and Debenhams

Große Größen Plus Size Fashion Blog Große Größen Plus Size Fashion Blog
Große Größen Plus Size Fashion Blog
Große Größen Plus Size Fashion Blog Große Größen Plus Size Fashion Blog
Große Größen Plus Size Fashion Blog
Große Größen Plus Size Fashion Blog Große Größen Plus Size Fashion Blog
Große Größen Plus Size Fashion Blog

Last summer outfit?

Große Größen Plus Size Fashion Blog

deutsch
polski
Was soll's, dachte ich mir und beschloss diese Bilder hier zu posten. Es ist dunkel und es Regnet draußen und dabei noch zeigt das Thermometer vielleicht 16 Grad. Da stellt mein Outfit wohl kaum eine Inspiration, doch als ich die Bilder hierfür vorbereitet habe, war ich sofort mit meinem Gedanken an jenem Tag. Es war so herrlich warm, aber nicht zu warm, sonst hätte ich keine Strickweste. Ich denke es war ein Samstag und ich genoss einen kleinen Spaziergang in einer kleinen Stadt Namens Remagen. Wie immer habe ich mich darüber aufgeregt, dass in den kleineren Städten die Laden immer um 14 Uhr zu machen, in der Woche gegen 18. Wer bitteschön schafft es in die Läden vor 18 Uhr? Nach der Arbeit müsste man rasen und dennoch würde man wohl in der letzten Minute da sein. Und Samstags, wenn man ausschlafen will und ein ruhiges Frühstück genießen möchte? Wie soll man dann doch mehrere Läden vor 14 schaffen? Und dann plötzlich schließen sie, weil zu wenig Kundschaft das ist. Nun ja, selber schuld. Aber meistens haben diese Läden am Längsten die schönen Sachen, die in den anderen Filialen die länger auf haben schon weg sind. Es schafft ja keiner ;) Ich kann mir es ja schon denken, dass viele Menschen sich noch gut an die Zeiten erinnern wo alles Samstag Nachmittag schon zu war, aber Samstag ist doch eigentlich der einzige Tag in der Woche, wo Arbeitstätige Zeit haben Einkäufe zu machen. Also wenn ich einen Laden hätte, dann würde ich ihn später aufmachen aber immer bis 20 aufhaben. Und wenn ich auf einer Einkaufsmeile wäre, dann länger als alle anderen ;) Das ist ja schon komisch, denn ich komme ja aus Polen und wir sind ja ein 100% katholisches Land und die Laden sind die ganze Woche bis 20 oder 21 Uhr geöffnet. Die Einkaufsmeilen und Einkaufszenter sind nicht so am Samstagen überladet, weil sich das an zwei Tagen austeilt: Samstage und Sonntage. Irgendwie ärgert mich das, dass ich am Sonntag so gut, wie gar nichts erledigen kann. Wenn man eine Zutat für das Sonntagsmittagessen am Samstag vergisst zu kaufen, dann kann man sich höchstens eine Pizza bestellen. Ich weiß noch, wie ich mich geärgert habe als wir mit meinem Mann unbedingt unser Auto staubsaugen wollten. Es war am Sonntag und es sollte tip top für Montag aussehen. Doch sogar die Staubsauger, wo man Münzen reinwirft waren blockiert. Ein Arbeiter der Tankstelle sagte, es wäre von dem Land verboten. Dies ist schon mein siebtes Jahr in Deutschland und ich kann mich an diese Absurde nicht gewöhnen. Während an einem ruhigen Samstagnachmittag der Pole oder Tscheche endlich entspannt sein Auto wäscht und saugt, anschließend einen Bummel bei Ikea macht, muss der Deutsche zu Hause sitzen oder mit all den Tausend anderen die sonst nicht wohin wissen im Park rumsiztzen. Ich finde es einfach nur ärgerlich und denke mir, dass der normale Deutsche dies vielleicht auch gern geändert haben hätte. Denn als ich mal bei einem verkaufsoffenem Sonntag in eine der Kölner Einkaufcenter kurz reinschauen wollte konnte ich da einfach nicht rein. Es war einfach zu voll!
"A co mi tam" pomyślałam sobie i postanowiłam opublikować te fotki. Za oknem jest ciemno, pada, a termometr pokazuje 16 stopni, więc dla większości mój zestaw nie stanowi obecnie jakiejś wielkiej inspiracji ;) Ale za to, gdy przygotowywałam te zdjęcia, to myślami byłam przy tamtym dniu. Było ciepło, ale nie za ciepło, tak, że mogłam założyć moją szydełkowaną narzutkę. Słońce przyjemnie wyglądało raz po raz zza chmur, było spokojnie i po prostu przyjemnie. To musiała być sobota. Musiałam się pewnie znowu denerwować na sklepy w małych miastach :) W Niemczech sieciówki są porozsypywane po małych i dużych miastach. Niestety te w małych miasteczkach zamykają się dość szybko, w soboty ok. 14, a w tygodniu w okolicach 18. Osobiście trochę mi żal, że tak jest, ponieważ cenię sobie robienie zakupów w mniejszych miejscowościach, gdzie jest spokojniej i nie ma tłumów. Niemcy jeśli chodzi o warunki pracy są "troszkę" inni od Polaków, zaczynają swój dzień pracy później, mają obowiązkową godzinną przerwę obiadową, która nie jest wliczana w czas pracy i większości jakoś tak głupio po tych 9 godzinach tak od razu wychodzić z pracy. Tak, że zdążyć przed 18 do sklepu jest ciężkie, a gdy po całym tygodniu tylko pracowania, chciałoby się wreszcie wyspać to zdążenie przed 14 oblecieć parę sklepów staje się niemożliwe. Po jakimś czasie te filie po prostu padają i założę się, że właściciele zastanawiają się, jak to możliwe, że mało kto robi u nich zakupy. Z drugiej strony ma to taki plus, że wszystkie ciekawe rzeczy, które w innych placówkach tych sklepów już dawno są wykupione, tam wciąż jeszcze wiszą ;) No bo nikt nie zdąży tam przyjechać ;) Gdybym była właścicielem jakiegokolwiek sklepu, pewnie bym otwierała w okolicy południa i zamykała o 20, czy nawet trochę później. Może nawet bym się pokusiła, by mój sklepik był zawsze otwarty najdłużej, tak, że jak już wszyscy zamkną, a klienci jeszcze by mieli ochotę gdzieś zajrzeć, przyszli by do mnie ;)
Mieszkam tu w Niemczech już siódmy rok i wciąż nie mogę przyzwyczaić się do ich niektórych absurdów. Pamiętam, gdy w niedzielę musieliśmy koniecznie doprowadzić nasze auto do nienagannego stanu na poniedziałek, żadna myjnia nie była czynna. Ba! Nawet odkurzacze na monety były zablokowane, a obsługa stacji nam wyjaśniła, że to polecenie od Landu. Gdy okazało się, że w sobotę zapomnę kupić jakiegoś składnika na niedzielny obiad to mogę co najwyżej zamówić pizzę, albo wylądować w McDonald's. To wszystko jest dziwne, bo przecież w Polsce, Czechach, Holandii, Anglii, czy Irlandii tak nie jest. A Polska jest przecież duużo bardziej katolicka niż podzielone Niemcy :) Zatem, gdy Polak albo Czech w niedzielę myją sobie auto, a potem jadą na małą przejażdżkę do Ikei, Niemiec musi siedzieć na tyłku w domu albo w parku w raz z tysiącami innych Niemców, którzy nie wiedzą co ze sobą zrobić ;) Takie przymusowe nic nie robienie. Szkoda troszkę, bo niedziela też świetnie nadaje się na różne wycieczki, a jakoś tak dziwnie chodzi się po miastach, które wyglądają na wymarłe. Wydaje mi się jednak, że przeciętny Niemiec nie jest z tego zadowolony. Raz na jakiś czas są tu zakupowe niedziele i w jedną z nich chciałam zajrzeć do jednego z kolońskich centr handlowych. Nie dało się. Było tak pełno, że się po prostu nie dało!

Große Größen Plus Size Fashion Blog
Große Größen Plus Size Fashion Blog Große Größen Plus Size Fashion Blog
Große Größen Plus Size Fashion Blog
Große Größen Plus Size Fashion Blog

Lace plus size shorts

Große Größen Plus Size Fashion Blog

deutsch
polski
english
Die letzten Tage war der Sommer richtig gütig und das musste einfach ausgenutzt werden. Obwohl bin ich mir nicht ganz sicher ob dies als Güte bezeichnet werden sollte. Der Sommer sollte eigentlich warm sein. Da es sich jetzt eher seinem Ende neigt ist es natürlich selbstverständlich, dass es morgens und abends deutlich kühler wird. Aber am Tag wäre es schön, wenn das Thermometer über 20 Grad zeigen würde :)

Eigentlich kann man doch noch bei 18 Grad ganz lässig in kurzen Hosen und offenen Schuhen rumlaufen. Doch es gibt ja schon so manche, die beim Anblick des Wortes "September" im Kalender sofort nach ihren Übergangsjacken und Trekkingschuhen greifen. Ja genau... wieso tragen Deutsche eigentlich so gerne Trekkingschuhe überall? :)

Ich jedenfalls, trage sehr gerne meine Peeptoes und wisst ihr was? Es ist eine Schande, dass diese wundervollen Schuhe nicht jedes Jahr in den verschiedensten Ausführungen in jedem möglichen Modeladen angeboten werden. Die Variante aus Stoff und kleinem Keilabsatz ist eine wundervolle Alternative für gewöhnliche Sandalen und eigentlich ein Schuhtyp der einfach jeder Frau stehen würde und sie passen so ziemlich zu allem.

Und wenn ich schon bei tollen Erfindungen bin, ist meine Bluse eine Erwähnung wert. Wieso? Sie ist ja doch eine gewöhnliche Bluse. Stimmt. Aber kennt ihr eigentlich das Problem bei den Knopfleisten, wo eine gut sitzende Bluse im Busenbereich auseinander geht und eine Größe größer schon das Problem behebt aber alles irgendwie Sackartig wirkt? Nun die Designer von Marks & Spencer kennen das wohl auch, denn die Knöpfe in dieser Problemzone sind einfach auf beiden Seiten. Die eine Seite knöpft man von links nach rechts zu und die andere andersherum wobei die Knöpfe nach innen der Bluse eingeknöpft werden. Man kann tun was man will, die Bluse geht einfach nicht auseinander, alles sitzt bombenfest. Das verdient doch mindestens einen Nobelpreis, oder? :D

Und noch kurz zu den Shorts! Als ich sie im Internet sah dachte ich nur, wow, wow, wow! Als sie ankamen, dachte ich weiterhin wow, wow, wow. Doch nachdem ich das Etikett abgeschnitten habe und sie tragen wollte überkam mich ein Gefühl der Unsicherheit und es dauerte ein ganzes Jahr bis ich mich getraut habe sie endlich anzuziehen.

Jetzt mal ehrlich, wie findet ihr die Shorts?
Ostatnimi dniami lato było dla nas łaskawe, co jak widać na fotkach, chętnie wykorzystałam. Choć w zasadzie nie wiem, czy powinnam pisać, że lato było łaskawe dając nam kilka ciepłych dni po tych wszystkich ulewach. Przecież "zadaniem" lata jest grzanie :) Oczywiście teraz poranki i wieczory są dość chłodne, ale hej, chyba wciąż można oczekiwać, że środek dnia będzie jeszcze ciepły, czyż nie? :) Nie mówię oczywiście o trzydziestostopniowych upałach, ale powyżej dwudziestki na termometrze zadowoliłoby mnie całkowicie :)

Prawda jest taka, że nawet przy osiemnastu stopniach można spokojnie chodzić w szortach i sandałach (dzisiaj sprawdziłam to na własnej skórze, nie zamarzłam!). Nie dla wszystkich jest to jednak takie oczywiste. Dla niektórych przewrócenie kartki kalendarza na miesiąc wrzesień jest jednoznaczne z odrzuceniem wszelkich letnich ubrań i chwyceniem kurtek i swetrów. Niemcy jeszcze wyciągają buty trekingowe. Serio, ten naród kocha buty trekingowe i nosi je, gdzie tylko się da. Zresztą kurtki górskie są też powszechnie tu kochane :)

Ja w każdym razie nie przejmuję się tym, co inni noszą i dalej wkładam moje letnie ubrania. Żadnych butów trekingowych tylko "peeptoe". A tak w ogóle uważam, że to wielka hańba, że taki typ obuwia (peeptoe oczywiście, a nie trekingowe) nie są co roku dostępne we wszystkich kolorach tęczy, z różnych materiałów w każdym możliwym sklepie z obuwiem. Te buty są świetną alternatywą do nudnych sandałów i w zasadzie nie ma chyba kobiety, której by one nie pasowały. Na niskiej koturnie są bardzo wygodne i pasują niemal do każdego stroju (może nie do trekingowego ;)).

A skoro już jestem przy fajnych wynalazkach to muszę wspomnieć o mojej białej bluzce. Tak, tak, to zwykła biała bawełniana bluzka. Ale pewnie większość z was spotkała się z problemem, że zapinana na guziki bluzka fajnie leżała ale w okolicach biustu się rozchodziła. Większy rozmiar załatwiał sprawę ale wyglądało się, jak w worku. Znacie to? Znacie. No więc projektanci u Marksa i Spencersa zadali sobie więcej trudu i w tej bluzce w okolicach biustu wprowadzili dwa rzędy guzików. Jeden zapina się normalnie, a drugi jakby w drugą stronę z guzikami skierowanymi ku skórze. Które się zapina jakby do środka. Brzmi może skomplikowanie ale uwierzcie mi, to genialne rozwiązanie. I czego bym nie robiła, wszystko jest ładnie złączone i nic się nie rozchodzi. Takie rozwiązanie zasługuje przecież co najmniej na nagrodę Nobla :)

Ich jeszcze króciutko o moich szortach! Gdy je zobaczyłam w internecie pomyślałam "wow, wow!", gdy przyszły i je odpakowałam, też pomyślałam "wow, wow". Po odcięciu metki jednak już nie byłam taka pewna. Zajęło mi cały rok, by tej pewności wreszcie nabrać i je założyć. To znaczy założyć i wyjść w nich na dwór (lub na pole, jak wolą Krakowiacy), bo w domu to je wkładałam wiele razy. No i jak już w nich wyszłam, to nikt oburzony się do mnie nie rzucał, a ja się czułam całkiem komfortowo i było mi dość przewiewnie :)

A tak szczerze, to co wy myślicie o tych spodenkach?
:)

Große Größen Plus Size Fashion Blog


Shirt - Marks & Spencer | Shorts - Junarose | Tasche - Steve Madden | Uhr - Fossil | Armband - Debenhams


Bluzka - Marks & Spencer | szorty - Junarose | torebka - Steve Madden | zegarek - Fossil | bransoletka - Debenhams


Shirt - Marks & Spencer | shorts - Junarose | bag - Steve Madden | watch - Fossil | bracelet - Debenhams

Große Größen Plus Size Fashion Blog Große Größen Plus Size Fashion Blog
Große Größen Plus Size Fashion Blog
Große Größen Plus Size Fashion Blog
Große Größen Plus Size Fashion Blog Große Größen Plus Size Fashion Blog

Related posts

 
MOBILE